Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 15:30   #39
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=AxGa1aSHck4[/MEDIA]

Urizjel Blackhearth - tura 5:

Pomimo wielkiej siły z jaką uderzałeś o lód, ten wydawał się ją pochłaniać. Krzyształ piął się w górę twojego ciała z każdym uderzeniem. Wkrótce lód dotarł do twoich kolan i zaczął pokrywać uda. Krzystał sprawiał, iż czułeś nie tylko ogromny chłód, ale także ból. Twoje siły wydawały się być pożerane przez zaklęcie przeciwnika, kryjącego się za obrońcą z wielką tarczą. Czułeś, że musisz działać szybko, inaczej stracisz życie...

Shakti Hari i Szajel Gentz - tura 5:

Natarliście na zaskoczonego przeciwnika. Kiedy zbliżaliście się, ten wykonał imponujący zamach swoją bronią. W porę jednak przeszliście do drugiej fazy ataku. Szajel wykonał obrót i uniósł się nad plecami pochylonego wroga, a Shakti zniżyła lot tak, iż prawie dotykała ziemi. Szybki cios z góry i dołu sprawił, iż trysnęła krew, a przeciwnik wybity z lotu uderzył o ziemię, i wylądował twardo, ryjąc w niej sporą bruzdę.
Wasza radość nie trwała długo, bowiem dwóch kolejnych przeciwników nie zaskoczyła śmierć towarzysza. Jeden błyskawicznie zatrzymał się i zaparł nogami o ziemię, jedną dłonią trzymając rękojeść swojego oręża, a drugą dłonią dotykając jego ostrza. Rozbłysło światło, a miecz przybrał kształt bicza, po którym przebiegały trzeszczące wyładowania elektryczne. Szybko odbił się od ziemi i ruszył wprost na was. Drugi przeciwnik natarł na Shakti. Uderzenie jego broni zostało sparowane przez szpadę dziewczyny. Przeciwnik uśmiechnął się złowieszczo i wykonał całą serię mocnych, szybkich ciosów, skłaniając dziewczynę do defensywy. Po ostatnim ciosie uniósł się w powietrzu, a jego miecz zamienił się w długi, marmurowy kij, którego nadchodzące uderzenie mogło wgnieść niejedną ofiarę w ziemię...

Yue Springwater - tura 5:

Magiczny krąg uderzył w mężczyznę sprawiając, iż ten zachwiał się. Po chwili jednak stanął w bezruchu, a jego źrenice zwęziły się tak, że prawie zniknęły. Miecz wysunął się z jego dłoni i z brzękiem opadł na skalne podłoże. Przed tobą stanęła szansa, która mogła już się nie pojawić - świadomość wroga została uwięziona w stworzonej przez ciebie przestrzeni, czyniąc wojownika bezbronnym.

Roderick Abram - tura 1:

Kiedy przeciwnicy zaatakowali, wraz z Elwynem Sunblazem - twoim przyjacielem, kapłanem, znajdowaliście się na tyłach oddziału, gdzie przeciwnicy dotarli z opóźnieniem.
- Rodericku, ja zajmę się rannymi, a ty idź na przód! - krzyknął kapłan, który poprawiwszy buzdygan wiszący przy jego pasie ruszył do najbliższego ciała.
Nie czekałeś długo. Twoi przeciwnicy także. Gdy tylko ruszyłeś się, w twoim kierunku wyskoczyło dwóch żołdaków w skórzanych kaftanach. Jeden trzymał lekką pałkę, a drugi dwa długie sztylety. Natarli. Wróg z maczugą wyprowadził cios, mający zmiażdżyć twój bok, a nożownik pozostał w tyle, czekając na dogodną okazję do ataku.

Ao “Huragan” Hurros - tura 1:

Wszystko wydarzyło się tak niespodziewanie... Dołączając do oddziału Thornhead'a, tak jak ci kazano, spodziewałeś się kłopotów, ale nie wiedziałeś, iż te nadejdą tak szybko. Byłeś jednak przyzwyczajony do nagłych zwrotów akcji, więc dostosowanie się do sytuacji nie sprawiło tobie dużo problemów. Zanim rzuciłeś się w wir walki, zostałeś otoczony przez czterech przeciwników, uzbrojonych w sztylety i krótkie miecze.

***

Toczącej się pośród Hyldeńskich ruin bitwie towarzyszyły wrzaski i rozbłyski wyładowań magicznych. Zawieruchę bitewną otaczała jakaś tajemnicza, przytłaczająca aura. Ciężkie powietrze, zapach spalenizny i oślepiające błyski zdawały się zwiastować nadejście czegoś strasznego. Wraz z rozwojem bitwy, niebo zaczęły zakrywać ciężkie, czarne chmury, utrudniające ostatnim promieniom słońca przebicie się. Coś nadchodziło... Coś złowieszczego...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 14-10-2010 o 18:37.
Endless jest offline