Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 17:04   #13
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Na słowa poety Cypio przestał kotłować się w plecaku i zamarł, wsłuchując się w cudowne brzmienie głosu Romualda. Szlachetne... półelf nazwał jego pobudki i pomysł szlachetnym... Ach! Że pomysł nie był do końca - a nawet i od początku - jego, Cypio zdążył już zapomnieć. Z trudem wyciągnął głowę z bagażu i z uwielbieniem wgapił się w Romualda... niestety spojrzenie poety dalekie było od uwielbienia - ze śpiczastego ucha kendera zwisały białe majtki... koronkowe, damskie majtki, należało by dodać. Jakakolwiek była by wielkość klejnotów półelfa z pewnością nie zmieściły by się w tak... wykwintną bieliznę.

- O cholibka! A to skąd sie tutaj wzięło? - zupełnie szczerze zdumiał się Cypio, gdy wreszcie zdał sobie sprawę z niezdrowego zainteresowania reszty jego osobą. - Pani Katrino, cy to pani jest moze? - odwrócił się do dziewczyny, ale jego uwagę szybko rozproszyła opowieść Vincenta i jego miecza. Ciepnął koronki na stół - ku wielkiej konsternacji Romualda - zasłuchał się z otwartą paszczęką i... nagle posmutniał.
- Oj miecu, miecu - rzekł, gdy broń wreszcie zamilkła. - Ty to jednak musis się jesce duuuzo naucyć. Ale nie martw się - wyciągnął łapkę i poklepał miecz po jelcu pocieszającym gestem. - Jesteś psyjacielem Romualda, a psyjaciele Romualda są moimi psyjaciółmi, to ja ciebie wscystkiego nauce. I rozrozniać kendery od gnomów a gnomy od niziołków, i smoki od innych smoków i w ogóle! I o Krynnie ci opowiem i o wsystkim innym, ale dopiero jak skoncymy misję nasą, bo Romualda scęście najwazniejse jest i sssssssssssssssssss... - nagle niziołek zapowietrzył się, gdy bagaż Vincenta zaczął się ruszać, po czym wypluł z siebie kolejne cudo faeruńskiej natury. - Ssssssss... aaaaaaaaach, ssssssssss... - jęczał Cypio, wpadłwszy w zachwyt mogący dorównać jedynie zachwytowi na widok Romualda. - Ach, ach, ach.... - podskakiwał, próbując dosięgnąć zaspanego smoczka, pomacać, pogłaskać i wsadzić palec pod łuskę... albo pod ogon. Ciężko byo stwierdzić gdzie dokładnie celuje. - Cy on gryzie, cy on zieje, cy on lata? To twój mlodsy brat, kuzyn, ciotecna ciotka, tatuś? - Wreszcie uspokoił się i z powagą spojrzał na Drakano.
Ale wies, ale wies... Psikus to nie jest dobre imię dla smoka. Powinno być takie... nadobne... na psykład... na psykład... Lucjan, o! ... Albo nie, Lucjan będzie lepse dla mieca, miecu Lucjanie - rzucił w stronę talii chłopaka. - Smok powinien mieć imię groźne i powazne, takie budzące strach i respekt, o, respekt, tego smokowi tseba, respekt i sacunek. Nazwę cię... - wbił natchniony wzrok w nieświadomego zagrożenia pseudosmoka - nazwę cię... Bucyfał!


***

~ Ach, Romualdo, ach, Romualdo, jakześ ty sobie wspaniale poradził! Dumny jestem z ciebie, ach! ~ zachwycał się w duchu Cypio widząc, jak zgrabnie poeta wywinął się od towarzystwa rudej.
~ Ty harpio, piranio, modliszko, traszko cętkowana, ty! ~ gdyby spojrzenia mogły zabijać Angelika padła by trupem na miejscu, tyle jadu było w oczach kendera, który stanął przed trudnym wyborem: zostać i pilnować by ta kobieta nie zrobiła czegoś podejrzanego, czy iść i pilnować żeby tamte kobiety nie zrobiły czegoś podejrzanego z Romualdem. W końcu jego cnota była zagrożona niemal ze wszystkich stron! A skoro Angelika zablokowała dla niego bramy, czyż nie było jej stać na dużo okropniejsze czyny? Porwanie na przykład? Taaak, porwanie to było to. Z pewnością przyszła tu by ich zmylić, a za rogiem czekały już zbiry ze starym, śmeirdzącym... no, może z całkiem nowym i wcale wygodnym workiem, by schwytać poetę i unieść w nieznane!! A potem... a potem Angelika z pewnością przywiązała by go do łoża i przymusiła do robienia tego.... i tego... i tamtego też... pozbawiając tego, co dla poety najcenniejsze! Potem zaś odartego z czci i niewinności, zniewolonego i zmaltretowanego zawlokła przed ołtarz, a stamtąd znów do łożnicy!! Na to Cypio nie mógł pozwolić!
- Cekajcie na mnieeee!!! - zeskoczył z ławy i pognał za wychodzącą trójką, z pośpiechu omal nie zapominając swojego wielkiego tobołu.

Poza tym nie mógł przecież pozwolić, by oczy niegodne oglądały nagiego Romualda w czasie przymiarki! A o tym, czy oczy panien K. godne są dostąpienia takiego zaszczytu kender jeszcze nie zadecydował.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 14-10-2010 o 17:07.
Sayane jest offline