Biegnąć przez miasto krasnolud nie wiele myślał. Ważne, że jakieś inne krasnale biegły do walki. Nie mógł być od nich gorszy.
Była to bardzo fajna sytuacja, o tak. Krasnolud obejrzał się czy nie ma gdzieś elfa, albo reszty jego drużyny. Nie raczyli przyjść...
~A i dobrze, co się będę dzielił!~
Na cel obrał sobie najbliższego dziwnego stworka z łańcuchami. Taka broń dawała mu przewagę na otwartej przestrzeni, ale Hordyanki też miał swoje walory. Uśmiechnął się do przeciwnika i obmyślił genialną jak na jego standardy taktykę (którą zresztą często stosował przy przeciwnikach, którzy nie nosili zbroi).
Przygotował się do szarży, jakże przyjaznej. Nabrał rozpędu i biegnąc tuż przed przeciwnikiem rzucił się na niego chcąc nadziać go na swoje kolce u zbroi.
Gdyby mu się to udało to odczepiłby się od przeciwnika i utrzymując bliski dystans, co miało ograniczyć zdolność walki łańcuchami, starał się rozpłatać mu brzuch.
Gdyby skok się nie powiódł, zbliżyłby się do przeciwnika i postarałby się o jak najszybsze i najgłębsze cięcia tasakiem w brzuch.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |