Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 19:53   #62
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
- Sztuki walki służą do zabijania, a przeznaczenie turniejów zależy od zasad które nimi rządzą. - odparł Android podchodząc powoli za plecy Crisa. - Bestia jest niegroźna w kagańcu, jednak to sędzia ustala zasady, i spuszcza ją z smyczy. - było to wyraźne danie do zrozumienia że to Gendou stanowi osobę odpowiedzialną za każdą z śmierci w turnieju. I takie też było zdanie Loto.
- Poddaj się dopiero po wejściu na matę, w pierwszych sekundach. Wtedy Shadow i tak cię zaatakuje, nic go nie powstrzyma oprócz zapory która kupiła by czas, takiej jak twoje miny z Ki. Jeśli byś ich użył, mógłbym interweniować. Zepsuł dobrą zabawę z turnieju, również chętnie bym mu się odpłacił. - stwierdził android, jednak jego słowa nie pasowały do zachowania z początków turnieju, co było banalnie proste do spostrzeżenia.

Mimo iż wyrzekł to zdanie nie spodziewał się aby Cris zaakceptował propozycję. O ile Shadow walczył brutalnie, w rzeczywistości nie zrobił nic co złamałoby zasady honorowej walki...no może nie licząc faktu że zabił osobę która mówiła że się poddaje, ale na tym turnieju zasady nie nakazują tego robić, prawda? Obecnie Android chciał lekko zmanipulować turniejem, doprowadzając do wygranej którejś z dziewczyn, najchętniej Tiary, albo Usagi. Mimo wszystko, teraz los turnieju leżał w rękach Crisa. To czy dadzą wreszcie zabawę dla Shadowa, czy pozwolą mu się nudzić zależy od niego, mimo to Loto nie sądził aby szanse Crisa były specjalnie wysokie, a jeśli Shadow wygra tą walkę... wtedy Androidowi zostanie tylko dopomóc aby osoby organiczne zostały usunięte z wciąż biorących udział w turnieju. Robota można naprawić, martwych rekonstruować, jednak nie człowieczeństwo. W oczach androida było widać szum, niczym od zakłóceń, zniknął on jednak z mrugnięciem, a zestaw złomu udał się na ławkę dla zawodników, to czyny nie słowa będą dla niego informacją o decyzji Crisa.

Cris patrzył tylko na odchodzącego androida nic nie mówiąc. Robot nie wiedział, że Cris po prostu nie może się poddać. Jedynie wygraną w tej rundzie turnieju mógł pomścić pamięć poległych przeciwników Shadowa. Ponadto poddając się okryłby swego mistrza hańbą. Gdy kierował się w stronę maty na której to stał już Shadow drogę zastąpił mu sędzia. Gendou uraczył brodatego wojownika, dobrą radą.

- Chłopcze, zanim wejdziesz na tą matę… dobrze się zastanów. Kimkolwiek jest ten osobnik, jedno jest pewne – to bezwzględny potwór. Jeśli rozpoczniesz z nim walkę nie będę mógł nic zrobić żeby Ci pomóc. Wciąż możesz zrezygnować.
Cris westchnął tylko głośno i uśmiechnął się do mnicha odpowiadając.
- I miałbym dać od tak takiemu potworowi dyktować nam warunki? Tam gdzie są bestie są też i Ci którzy z nimi walczą. Poddając się splamiłbym swój honor, oraz honor mego mistrza. Wybrałem taką drogę i nie mam zamiaru z niej zawrócić, mimo iż wiem jak srogie mogą być konsekwencje mego czynu. Mam tylko jedną prośbę, jeżeli przegram, pochowajcie moje ciało wraz z tymi których ten zamaskowany osobnik już uśmiercił...
Po tych słowach brodacz delikatnie odsunął rękę sędziego i odrzucając koszule wszedł na matę.

Oponent trzymał ręce skrzyżowane na piersi kiedy Cris wszedł na matę. Jego głowa dumnie uniesiona, zimny wzrok bijący zza cienkich szpar nakrycia głowy.
- Trzeba było posłuchać sędziego. Zanim jednak zaczniemy... pozwól, że zapytam. Kieruje Tobą duma? Czy tez naiwny idealizm, który został przez kogoś wpojony?
Brodacz spojrzał na przeciwnika, po czym patrząc w jego oczy odpowiedział.
- Nie przemawia przeze mnie dumna. Mój mistrz nauczył mnie szacunku do życia, a był on dla mnie największym mentorem oraz wspaniałym człowiekiem. Właśnie jego zasad chce bronić, więc poddanie się nie wchodzi w grę.- Brodacz odetchnął, czując niebywały stres przed tą walką.
- Oszczędź mi melodramatu. Innymi słowy, bronisz przekonań jakiegoś starego głupca, który wpoił Ci je ostatkiem sił, zanim zszedł z tego padołu.
Shadow stwierdził, bardziej niż zapytał.
- To dość... płytka postawa. Jednak fanatyzm nie jest niczym nowym.
Cris spojrzał gniewnie na Shadowa, mimo to nie dał się ponieść swym emocjom. Zimnym beznamiętnym głosem odpowiedział oponentowi.
- A według Ciebie zabijanie ludzi dla czystej zabawy to głęboka postawa? Mnie uczono czego innego, mówiono mi że tak postępują osoby które muszą się dowartościować. Chowają się za maską obojętności, przywdziewają strój odcinających ich od świata, a znęcając się nad słabszymi próbują pokazać swoją wyższość. Dla mnie jednak są oni zwykłymi kanaliami i tchórzami.- Zacisnął i rozprostował palce, w tym momencie Cris próbował przypomnieć sobie wszystko co mogło w tej walce uratować mu życie.

Pierwszy odgłos usłyszały tylko niezwykle wyostrzone zmysły Usagi, która zdążyła już przywlec się z sali medycznej aby obserwować walki. Brzmiało to trochę jak... chichot? Parsknięcie? Coś co rezonowało jawną, nowopowstałą niechęcią do rozmówcy.
- Dla “czystej zabawy”. Hah... haha... hahahah....
To usłyszeli już wszyscy, może dlatego że odziany w pancerz zwiesił głowę na kwintę i zarzucił nią to w lewo, to znów w prawo, podpierając się na bokach dłońmi. Jak ktoś, kto nie może uwierzyć w to co właśnie zasłyszał i walczy z samym sobą, żeby nie paść na ziemię i nie turlać się ze śmiechu. Jego metaliczny głos rozchodził się wkoło.
- Nie ukrywam. Poprawiłeś mi tym humor chłopcze. Już dawno nikt mnie tak nie rozbawił. W nagrodę, Twoja śmierć będzie szybka i..
Urwał na chwilę, jakby właśnie doznał nagłej zagwózdki.
-... nie przesadzajmy. Będzie szybka, to wystarczy. Zaczynamy?

- Niech więc przemówią czyny, nie słowa... - zakończył dyskusje Cris i przyjął gardę obronną. Jak poprzednio uniósł lekko kolano, twarz przysłonił przedramionami. Garda Muay-Thai, ulubionego stylu walki jego mistrza. W myślach Crisa pojawiło się tylko jedno krótkie zdanie.
Tak jak i na początku tego turnieju, tak i teraz bądź przy mnie mistrzu.”- następnie umysł całkowicie skupił się na walce.

[Media]http://www.youtube.com/watch?v=Q1spXCMgu3k[/Media]

Sędzia (wyjątkowo niechętnie) dał sygnał do rozpoczęcia walki. Shadow nie biegł, ale zdecydowanym, szybkim tempem zaczął zmierzać w stronę Crisa. Może chciał mu dać czas na reakcję, a może... zwyczajnie bawił się swoją ofiarą. Kroki były wyważone, stanowiły sobą idealną koordynację ruchową. Ten człowiek mógłby tańczyć na główce szpilki. Oczywiście innych cech typowo anielskich raczej nie posiadał...
Cris za to nie miał zamiaru czekać aż ten typ nacieszy się widokiem, stojącego w zdesperowanej obronie brodacza. Wojownik ruszył biegiem do ataku chcąc wyprowadzić cios łokciem w klatkę piersiową okutego w czerń oponenta. Jednak gdy ruszył w myślach z głębin świadomości wypłynął obraz. Siwy mężczyzna tłumaczył coś chłopcu i z małpim ogonem. Cris dobrze pamiętał tę radę: “ Gdy walka jest dla Ciebie bardzo ważna, zaskocz swego wroga. Zrób coś czego nikt nie będzie się spodziewał
Cios łokciem natomiast do takich rzeczy nie należał... Dla tego też brodacz zmienił swój zamiar na pierwsze co przyszło mu do głowy. A mianowicie, przed wyprowadzeniem ataku, gwałtownie cofnął ręcę w tył by uderzyć z całej siły... głową w maskę przeciwnika. Czy ktoś mógł się spodziewać, otwarcia pojedynku przysłowiowym ciosem z byka?
 
Ajas jest offline