Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 23:04   #18
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Świadomość powróciła równie nagle jak pojawił się sen. Przez dłuższą chwile leżała w kompletnych ciemnościach przyswajając sobie fakty poprzedniego dnia. Doskonałe samopoczucie i brak bólu wybitnie świadczyły, że wydarzenia poprzedniej nocy nie były snem.
Wzdrygnęła się na wspomnienie chłopca. Teraz już nie ma odwrotu...
Wstała energicznie, zapaliła lampkę choć nie miała większych problemów z widzeniem w mroku pokoju i podeszła do szafy. Nie wiedząc co ją dziś czeka wybrała strój pomiędzy elegancją, a wygodą: niebieskie rurkowate jeansy, kremową koszulę z lekko bufniętymi rękawami i do tego półbuty na płaskim obcasie.
Gotowa siadła na łóżku czekając aż pojawi się Jeff. Miała ogromną nadzieję, że Wasyl jeszcze nie wrócił. Chwilę później w drzwiach stanęła wysoka blondynka i przedstawiła jako Rebeca.
Meyumi pamiętając słowa Jeffa na jej temat skłoniła się lekko na przywitanie i podążyła za nią.
Nie powstrzymała jednak pytania o swojego opiekuna, które niemal samo wyrwało się na głos. W odpowiedzi usłyszała jedynie, że miał coś do załatwienia i powinien wrócić jeszcze tej nocy. Nie dopytywała dalej.
Rebeca zaprowadziła ją do eleganckiej młodej kobiety, która okazała się być w tej samej sytuacji co Meyumi, przedstawiła je sobie i zaprosiła do salonu na parterze budynku.

- Jak czujecie się jako wampirzyce? Sądząc po waszych uśmiechach dobrze. - zapytała Rebeca.

Angelina potwierdziła, Meyumi choć niepewna również. Wolała nie wyjawiać swych wątpliwości.
To co nastąpiło później zupełnie ją zaskoczyło. Rebeca zaproponowała współpracę w celu uwolnienia się od Wasyla. Najwyraźniej nie tylko Meyumi nie chciała być od niego zależna, ale czy wampirzyca rzeczywiście da im prawdziwą wolność?
Najgorsze było w tym wszystkim, to że raczej nie miała wielkiego wyboru. Po tym co usłyszała miała się nie zgodzić? Rebeca była miła, ale słowa Jeffa głęboko zapadły jej w pamięć. Nie sądziła by kłamał w tej sprawie. Odmowa zatem mogła oznaczać zrobienie sobie wroga z wampirzycy... Nie chciała tego, gdyż wiedziała, że i tak będzie potrzebować pomocy, by uwolnić się od Wasyla. Poparcie pomysły wydawało się więc najlepszym wyjściem w tej chwili.

Rytuał, który potem odprawiła Rebeca wpłynął na jej postrzeganie dwóch pozostałych kobiet. Czuła, że braterstwo krwi w tym wypadku nie było tylko przenośnią, one rzeczywiście stały się sobie bliższe. Wasyl z całą pewnością nie będzie mógł się o tym dowiedzieć. Meyumi poczuła pewną satysfakcję, jakby zrobiła pierwszy krok w stronę wolności. Towarzyszył temu jednakże również smutek, gdyż wiedziała, że nie będzie mogła o niczym wspomnieć Jeffowi. Cóż, jej wampirze życie najwyraźniej zawsze będzie pełne tak sprzecznych uczuć.
Rebeca potwierdziła jej przypuszczenia ostrzegając przed informowaniem Wasyla o wszystkim. Udzieliła też pewnej istotnej wskazówki - nie mogły patrzeć mu w oczy. Czyżby jakoś wpływał na innych przez samo spojrzenie? Wolała tego nie sprawdzać.
Nie dowiedziały się jednak wiele więcej, gdyż Rebeca musiała gdzieś wyjechać.

Pierwszy raz od kilku dni zostały same. Przyjrzały się sobie uważnie. Meyumi zaproponowała spacer po okolicy. Na zewnątrz czuła się lepiej niż w tym domu.
- Meyumi... co sądzisz o wszystkim co powiedziała Rebeca? - Angelina odezwała się pierwsza. - Niepokoję się tym, że nadal nie wiemy czego właściwie od nas chcą i... boję się Wasyla. Nie umiem tego wyjaśnić, ale sama jego obecność wystarcza. W co myśmy się wpakowały?
Dziewczyna uśmiechnęła się leciutko na słowa Angel. Nie jestem sama.
- Mam podobne wrażenia... Wasyl mnie przeraża i niepokoję się co będzie, jeśli on również zechce z nami wypić krew... Rebeca mówiła, że nie możemy mu o tym powiedzieć, więc taki rytuał musi mieć jakieś konsekwencje. - zamilkła na moment. - Rebeca nie wspomniała Ci może po co kazał nas przemienić?
- Niestety nie. Tuż po przemianie miałam... inne pytania. Ehem... Zapytam ją jak tylko wróci. - po chwili dodała - Ten rytuał... O nim też niewiele wiemy, ale lepiej milczeć przed innymi, nie tylko Wasylem. Rebeca zna go świetnie, a ja ufam na razie tylko jej. Z tego co zrozumiałam jest nas czwórka nowych. Widziałaś jeszcze kogoś?
-Nie... nikogo i tego Vala też nie widziałam. Ale Jeff mówił, że jest w porządku... może na nich w razie czego też będziemy mogły liczyć? Jeśli Wasyl jest takim okrutnikiem na jakiego wygląda, to chyba nikt tutaj nie jest całkowicie z własnej woli... - Choć co do Jeffa pewna nie jestem.
Westchnęła cicho. - Zapewne niedługo spotkamy resztę. Ciekawe jacy oni będą...
- No właśnie. Szczególnie ciekawa jestem wybrańca Wasyla. A ty... to znaczy... - Angelina zastanawiała się jak sformułować myśl - czy ty również byłaś chora, jak ja, przed przemianą? Zastanawiam się po prostu dlaczego to właśnie nas wybrano...
Meyumi spojrzała na nią zdziwiona.
- Ty również? Ja miałam nowotwór, którego nie dało się powstrzymać... - wzdrygnęła się na wspomnienie bólu. - Może Wasyl proponuje przemianę tylko osobom, które nie mają nic do stracenia? - dodała po chwili.
Odpowiedź Meyumi wyraźnie wstrząsnęła Angel.
- Ale to oznaczałoby... Nieeeeee, to na pewno zbieg okoliczności. - próbowała przekonać samą siebie. - A może faktycznie szukają osób odpowiednio zdesperowanych. Tylko dlaczego, skoro jesteśmy gatunkiem wyższym od ludzi, jak twierdzi Rebeca? Niejeden człowiek zdecydowałby się na przemianę bez mrugnięcia okiem. Nigdy nie czułam się tak silna jak teraz... i jeszcze...- chciała coś dodać ale zamilkła. Nie umknęło, to uwadze azjatki.
- Chyba nie myślisz, że choroba była przez kogoś wywołana? Przecież to niemożliwe... A Wasyl może ma jakiś dziwny kodeks moralny... - pokręciła lekko głową.
Szły przez chwilę w ciszy. Zastanawiała się co takiego przemilczała jej koleżanka, gdy zdała sobie sprawę, że dostrzega każdy szczegół w lesie jakby był piękny, słoneczny dzień.
Jej uwagę od tego nowego faktu, odwróciło kolejne pytanie Angel.
- Jaki jest Jeff?.
- Jeff? Spokojny i miły, choć jego wygląd sugeruje coś zupełnie przeciwnego. - uśmiechnęła się lekko. - No wiesz, taki duży i nieźle umięśniony. - podniosła wyżej obojczyki, ręce zgięła w łokciach udając "pakera". Nagle przed jej oczami znów stanął mały chłopczyk i uśmiech zszedł z jej twarzy. Spojrzała smutno na Angel.
- Co myśmy zrobiły Angelino? - spytała cicho.
Angelina spojrzała na Meyumi i pokręciła przecząco głową.
- Nie wiem, ale teraz nie ma już odwrotu. - odpowiedziała równie cicho - Mogę mieć tylko nadzieję, że nigdy nie będę żałować swojego wyboru. Wracając do twojego pytania. Nie, nie wierzę, że ktoś mógłby wywołać naszą chorobę. To zbyt absurdalne, poza tym raczej niemożliwe bez naszej wiedzy. - tu uśmiechnęła się lekko.
Czyżby? Czy cokolwiek może być absurdalne dla wampirów...
- Meyumi, musimy jakoś odnaleźć się w nowych realiach. Męczy mnie to, że błądzimy po omacku i nikt nie śpieszy się z wyjaśnieniami. A cierpliwość nie jest moją cnotą. Mam nadzieję, że będziemy mogły na siebie liczyć? - spytała z nutą sympatii i nadziei w głosie.
Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło, potrzebowały siebie nawzajem, dokładnie tak jak mówiła Rebeca.
- Możesz na mnie liczyć. - wyciągnęła prawą dłoń w kierunku Angel odchylając mały palec. - Taki japoński zwyczaj, gdy się coś sobie obiecuje, pieczętuje się to małym palcem. Pomagamy sobie nawzajem?
Angelina przypieczętowała przymierze naśladując Meyumi.
- To może teraz obejrzymy dom? - zaproponowała.
Dziewczyna rozejrzała się tęsknie po lesie, ale zgodziła na propozycję koleżanki. Obie ruszyły w kierunku budynku.
 
Blaithinn jest offline