Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 23:29   #21
Miaucur-Dymek
 
Reputacja: 1 Miaucur-Dymek nie jest za bardzo znanyMiaucur-Dymek nie jest za bardzo znanyMiaucur-Dymek nie jest za bardzo znany
Otto był zdenerwowany. Wręcz przerażony. Wiele razy przemierzał paskudne uliczki Taalgadu w drodze do medyka niosąc wiadomości. Ale, na bogów, nigdy nie musiał omijać płonących ciał i uciekać przed szaleńcami!!! Biczujący się, wrzeszczący ludzie nie byli jedynym problemem. Cieknące z oczu łzy zalewające mu twarz i ból, jakby przeciągali mu przez gardło drut kolczasty nie ułatwiały zadania. Szare plamy na ciele nabierały wyraźnych kształtów. Miał nadzieję że doktor Wiedenhoft szybko znajdzie lekarstwo na tajemniczą chorobę. Jeszcze nigdy nie był tak chory. No, może 8 lat temu, gdy jeszcze w swej rodzinnej miejscowości zapadł na dziwną chorobę.

***

Czerwona plama. Zaschnięta krew między zmiażdżonymi skrzydełkami komara na bielonym wapnem suficie. Ten obraz, powstały w mieszkaniu miejscowego medyka wypalił się w jego umyśle gdy wpatrywał się w niego godzinami, prawie nie mrugając. Żona medyka zmieniająca mu okłady na głowie. Wszystko wydawało się takie nierealne. Oddalone. Wszystko było za żelazną, żarzącą się kurtyną gorączki. Znachorka, kiwająca ze smutkiem głową nad jego ciałem, wlewająca mu do ust zioła. I tak przez długi czas. Długi czas. Wszystkie włosy wypadły, drgawki co jakiś czas wstrząsały wątłymi kończynami. A reszta wspomnień była ciemna. Ciemna.

***

Brrr.... Nawet nie chciał wspominać tego koszmarnego okresu. Miał wystarczająco na głowie teraz. Polecenie od Rudolfa Nierhausa musiało być wypełnione...

***

-Co?! Jak to nie żyje?! Ja nie chcę umierać! Nikt nie znajdzie leku. NIEEEE!!- Otto mało co nie przyłączył się do biczujących się szaleńców.
Spokój, tylko spokój, powtarzał sobie w myślach. Odczytali list do doktora.
"Musisz czym prędzej dostarczyć próbki do Daublera. Podejrzewam, że go znasz, jest jednym z aptekarzy w Mieście. Droga do Taalabheim została jednak zamknięta. Pozostaje jeszcze jedna. Zna ją jedynie skazaniec, czekający na wyrok śmierci w portowej strażnicy, niejaki Thomel. Nie zwlekaj. Wydaje mi się, że dowiedzieli się o twoich badaniach. Strzeż się szczurów. Wychodzą z ziemi."
Na szczęście wydawało się, że nowo poznani ludzie są zaradni, i uda im się dostarczyć próbki do Daublera.
-Chodźmy zatem, uwolnijmy Thomela, i pędźmy do Talabheim po lek.-rzekł Otto i podążył z resztą drużyny do więzienia.

***

W powoli wzrastającej gorączce Otto nie radził sobie z natłokiem wydarzeń i informacji. Jego pamięć ledwo zipiała. Migające obrazy. Płonące ciała. Szaleńcy. Płonące ciała. Znowu szaleńcy. A, nie, to ludzi idący na promocję jedwabnego sukna. Nawet umierając chcieli dobrze wyglądać. Znowu płonące ciała. Tym razem heretycy na stosie. Zielone myszki na ścianie tej gospody. Skąd one się tam wzięły? Otto otrzepał się. Nie, nie może pozwolić żeby gorączka nim owładnęła. Loch Thomela. Niewiarygodne, że ta istota może wszystkich ocalić. Podróż przez podziemia. Bez wytchnienia. Woda. Zimna, czysta woda z podziemi. Odrobinę złagodziła ból gardła. Otto, poszedł spać, prosząc by obudzili go gdy będą wyruszać, lub gdy będzie jego warta.
 

Ostatnio edytowane przez Miaucur-Dymek : 15-10-2010 o 17:09. Powód: Błędy.
Miaucur-Dymek jest offline