Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2006, 20:58   #76
SHAQER
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Boneheart

Boneheart spojrzał poważnie na ludzi stojących w jego biurze. Usiadł powoli i gestem poprosił pozostałych by poszli w jego ślady. Rozpoczął spokojnym miarowym głosem swą opowieść.

- Panowie całość objęta jest przez kościelne pieczęcie tajności najwyższego stopnia. Grupa najznamienitszych Inkwizytorów pracuje nad rozwikłaniem tej tajemnicy już jakiś czas lecz bezskutecznie. Wtedy przyszedł mi pomysł by sprowadzić ludzi z zewnątrz. Ludzi, którzy przez świeże spojrzenie na całą sprawę pchną śledztwo do przodu. Sprawa jest na tyle nieprzyjemna, iż zawodzą nasze tradycyjne metody, jakimi posługiwaliśmy się od wieków. Może jednak zacznę od początku. Kilka miesięcy temu spalono heretyka. Zwykła egzekucja niewiernego splugawionego ciemnością. Sam byłem oskarżycielem w tym procesie. Gdy prowadzono go do stosu był bardzo spokojny, można by powiedzieć, że zadowolony. Uśmiechał się nawet patrząc w moją stronę a jego oczy skrywały jakąś niewypowiedzianą groźbę. Widziałem już to niejednokrotnie podczas oczyszczenia czarnoksiężników. Wszyscy próbują w ostatniej chwili uciec korzystając ze swych splugawionych mocy. Ten jednak nic takiego nie próbował. Ludzie przygotowywali się na najgorsze, gdy ten zaczął powoli recytować jakąś litanię, która potem przerodziła się w śpiew coraz głośniejszy im wyżej były płomienie. Gdy nastała cisza a ciało, Deviria dogorywało w ogniu ludzie zaczęli się powoli, w niezwykłej ciszy jakby całość tego „spektaklu” zaległo gdzieś głęboko na dnie ich duszy. Tej nocy ktoś próbował mnie zabić. Odpoczywałem w swojej komnacie, gdy wyczułem czyjąś obecność. Mógłbym przysiąc, iż w pomieszczeniu znajduje się człowiek, którego tego dnia strawiły płomienie. Święty ogień, który winien oczyszczać dusze od wszelkiego zwyrodnienia. Głos jaki słyszałem w pomieszczeniu drwił ze mnie. Pytał się czy nadal uważam się za takiego niepokonanego. Stwierdził, że na świecie są potęgi o wiele potężniejsze niż mój Jedyny. Wtedy… Wtedy moje łóżko stanęło w płomieniach. Jęzory ognia łapczywie spowiły moje ciało. Czułem jak moje ciało kurczy się pod wpływem temperatury. Wtedy mój wierny sługa wpadł do pomieszczenia i ugasił płomienie. Wtedy myślałem ze umrę. Żyje, lecz pozostałą mi po tym pamiątka.

Inkwizytor ściągnął prawa rękawiczkę. Skóra tam przedstawiała opłakany widok. Była czerwona złuszczona, pełna podeszłych krwią strupów i bąbli wypełnionych ropą. Poruszył palcami a z otworów pociekł bezbarwny płyn.

- Większość mojego ciała przedstawia taki widok. Co gorsze rany te są wiecznie żywe nie goja się. Najlepsi medycy wzruszają bezradnie ramionami. Jedyna rzecz, jaką mi zostawił to twarz, choć nie mam pewności czy to nie okrutny żart. Od tamtego dnia stałem się zapamiętałym wrogiem :Wyznawców Płomieni” jak ich nazwaliśmy. Tak jest ich więcej. Słyszeliśmy od wielu ludzi, że widzą swoich bliskich, którzy kilka dni wcześniej spłonęli w świętym ogniu Inkwizycji. Oprócz tego kilkanaście osób zostało spalonych we własnych łóżkach podczas snów. Staramy się by te wieści nie wyszły poza nasz zakon gdyż niepotrzebna nam teraz panika w mieści. Panowie zwracam się do was gdyż nie wiem co mam począć. Nie potrafię znaleźć żadnego tropu a papież szczerze zaniepokojony całą sytuacją zaczyna się niecierpliwić. Te kilka dni mojej nieobecności były wyjazdem za fałszywym jak się okazało tropem. Nie wiemy ilu jest członków tego kultu, lecz przypuszczalnie więcej niż dziesięciu. Są śmiertelnie niebezpieczni. Nie dalej jęk wczoraj patrol strażników miejskich z inkwizytorem na czele został znaleziony w zaułku nieopodal katedry Jedynego. Identyfikacja była niemal niemożliwa. Udało nam się to dzięki raportom pozostawianym przez powracające patrole.

Tu przerwał i na kilka chwil zapadła cisza przerywana jedynie jego ciężkim oddechem, na który dopiero teraz zwrócili uwagę. Spowodowany był zapewne olbrzymimi obrażeniami, jakich zaznał. Powoli naciągnął rękawiczkę nie dając wam znać po sobie bólu, jaki zapewne odczuwał robiąc to. Na stole pozostało kilka kropel krwi, ropy i osocza z jątrzących się ran, które szybko wytarł wyciągniętą chustą. Spojrzał na nich poważnie jakby czekając na reakcję..
 
__________________
It`s not a vengance, It`s Punishment
SHAQER jest offline