Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2010, 18:36   #24
iza
 
Reputacja: 1 iza nie jest za bardzo znany
Było gorąco, śmierdząco od potu i ciężko. Był czas przywyknąć bo to nie była pierwsza wyprawa ani druga ani trzecia. Niestety cały czas za mało żeby zrobić z niej trapera. Podciągnęła chustkę na nos, po burzy piaskowej doktor opowiadał jej o szkodliwości pyłu.

Musiała przyznać, ze zmieniał jej się trochę stosunek do doktora. Wcześniej go w zasadzie nienawidziła, za to że za mało widział, że nie umiał wszystkich wyleczyć, że pozwalał sobie na przesiadywanie w barze zamiast szukać lekarstw. Nie zdawała sobie sprawy sprawy, z tego że takie myślenie było raczej dziecinne. Teraz niby czuła do niego jeszcze gniew ale jakiś zaprzeszły. Pustkowia i długie wędrówki sprzyjały rozmyśleniom i spojrzeniu na wszystko z dystansu.

Nie bez znaczenia był fakt, że po ostatnich wydarzeniach w Bluff więcej czasu spędzała z doktorem i nie mogła nie zdać sobie sprawy, że ma on jednak dużą wiedzę. Nieporównywalnie większą od niej. Była mile zaskoczona, że czasem jej coś mówił o chorobach o organizmie ludzkim a ona słuchała chętnie.
Paradoksalnie, spalenie książek polepszyło ich relacje. Hyra wiedząc, ze już niczego nie dowie się z książek, musiała zmienić do niego stosunek. On teraz był największą medyczna książką. Być może doktor też w związku z ich brakiem, chciał więcej osób zapoznać ze swoją wiedzą.

Zatrzymali się, zobaczyła Danga serce jej zatelepało, niebezpieczeństwo. Już dwukrotnie tego dnia natykali się na jakichś dzikusów, po drugim razie, kiedy udało im się ich ominąć Hyra starała się siebie przekonać, że tak właśnie można, bezpiecznie podróżować. Dang z przodu wszystko widzi i ostrzega ich o wszystkim, oni przeczekują lub omijają niebezpieczeństwo. Teraz jednak znów się wystraszyła. Może twarz Danga była ostrzejsza niż zwykle, może Skurwiel bardziej się najeżył. Coś jest bardzo nie tak.
No i pięknie oba plemiona, które dziś ominęli teraz się spotkały, akurat na ich drodze. Czy po burzy wszystkim zachciało się wędrówek?
Padło słowo atak. Oni ? Mieli atakować dwa dzikie plemiona ? Tak tak, przechwalała się że nie będzie z nią kłopotu, że umie strzelać z łuku, ale do LUDZI ?

Panika w niej narastała myśli biegły po głowie jedna za drugą: nie chcę wdawać się w bójkę jeśli nie jest to naprawdę konieczne, bardzo bym chciała żeby, szlag trafił tych którzy skrzywdzili Morganów ale z drugiej strony jeśli Tamci wybiją nas wszystkich kto będzie Morganom pomagał? Jeśli jednak większym ryzykiem jest dalsza wędrówka … nie jestem w stanie ocenić ryzyka, atak z zaskoczenia w momencie kiedy jedni prawie wybiją drugich może nie jest głupim pomysłem ale może jeszcze lepszym jest siedzieć cicho w ukryciu, jeśli dojdzie do walki wręcz to po prostu wiem że niewiele pomogę.... mogę jednak strzelać z łuku, gdzieś ze skały … jeśli podejdziemy bliżej ... choć... nigdy nie strzelałam do ludzi ! Przypomniała sobie mała buteleczkę z trucizną, może powinna o niej powiedzieć … jest … bardzo ….prawdopodobne, że po zranieniu, nawet lekkim, strzałą zamoczoną w truciźnie ofiara natychmiast umrze, tak słyszała ....

Serce jej waliło i pomyślałam: żeby tak wielkie gorące żarzysko przeszło prze pole gdzie stoją Ci bandyci, dlaczego przechodzi tam gdzie nie powinno a jak jest potrzebne to go nie ma. Może powinna kiedyś podpowiedzieć Rufusowi żeby się postarał wymyślić maszynę która je ujarzmi, Przywołał by je teraz i bum i poszliby dalej szukać Morganów.

Kiedy w jej głowie szalała burza decyzja została podjęta. Issa jej mądra, silna, kochana przyjaciółka powiedziała tak krótko i racjonalnie, żeby uciekać gdy tamci będą się tłukli. Podszedł do niej Dang
Dwa łyki i nie więcej,
czy myślał że zamierza wychylić do końca cały bukłak ? Przesunął ręką przed jej oczami,
czy już się nie można zamyślić ? zobaczyła że się uśmiecha, złość jak nagle przyszła tak szybko minęła. Była zmęczona i rozdrażniona ale przecież wiedziała że Dang nie był jej wrogiem. Po prostu złościło ja zawsze kiedy ktoś widział jej słabości.
 
iza jest offline