Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2010, 18:55   #28
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny...

Czatowanie na drzewie nie było nudne. Może dlatego, że Igan był do czatowania przyzwyczajony. Nie zmieniało to jednak faktu, że wyznaczona godzina minęła, a jakoś nikt nie kwapił się z pojawieniem się w domu kapłanki. “Być może do spotkania w ogóle nie dojdzie?” - zastanowił się Igan przeklinając w duchu całą ta durną drużynę z dopustu bożego. W okolicach godziny spotkania pojawił się cały korowód ważnych figur, któremu Igan pozwolił spokojnie przejść ścieżką prowadzącą do głównych drzwi domu kapłanki. Światło księżyca posrebrzało drzewa...



Musiało być już w okolicach godziny ustalonej na spotkanie kiedy na posesji lady Yllaatris zaczęli się pojawiać kolejni przybywający na spotkanie. Jako pierwsza przybyła wyraźnie wkurzona Jaheira nawet furtka musiała znieść jej humory kiedy zamknęła ją z rozmachem. Chwilę później przybył mag, którego Igan widział w wizji; ten dla odmiany był smutny. Właściwie tuż przed wyznaczoną godziną przyszło dwoje ludzi, choć raczej słowo ludzi nie było tu najszczęśliwszym... Aerie przyszła w towarzystwie jakiegoś wielkoluda, który z kolei dźwigał na ramieniu jakiegoś mężczyznę. Zaskoczeniem dla ciągle czatującego Igana był fakt, że nie pojawił się nikt z drużyny. Minęła już godzina spotkania, a nikogo nie było. Również techniczną niemożliwością było, aby ktoś wszedł do domu niezauważony, chyba, że korzystał z jakiejś magii...

Rozważania te przerwał Kenneth, który dotarł do domu kapłanki jak zwykle elegancko spóźniony, czyli “ludzie już zaczynają się o niego dopytywać, ale jeszcze nie sarkać”. Podobnie jak pozostałych gości, tak i Ramsaya przywitała w drzwiach młoda dziewczyna. Najemnik miał ją już okazję widzieć wcześniej. Jak cała reszta został zaprowadzony do salonu, którego jedna ze ścian cała była przeszklona i wyjść można było do ogrodu. Zaciągnięte kotary dawały pewną prywatność, ale ich ruch wskazywał, że jedno z okien musi być uchylone.
Pod ścianami ustawione były wyściełane aksamitem szezlongi i sofy. A koło nich ustawiony był stół z niewielkim poczęstunkiem.
Gdy tylko - jak zwykle spóźniony - Ramsay wszedł do domu Igan znalazł uchylone drzwi i przykucnął przy ścianie słysząc co dzieje się w środku, choć niektóre słowa nie były w pełni słyszalne. Grube kotary i zapewne wielkość pomieszczenia robiły swoje...

*****

Orlamm milczał, natomiast Jaheira nie miala ochoty się cackać:
- Co wy wyrabiacie? Orlamm przybiegł do mnie, że Igan - Tu półelfka zaczęła rozglądać się za chłopakiem, którego nie było jednak w salonie. - posądzony o zabójstwo Rhistela. Gdzie jest reszta? Co tu się dzieje?
- Po pierwsze, nie tym tonem. - Kapłanka postawiła na stole jakiś talerz z przystawkami. Zwróciła się jeszcze do służącej szepcząc coś jej na ucho. Dziewczyna szybko wyszła. Yllaatris wygodnie usadowła swoje cztery litery na krześle. - Nie wiem gdzie reszta. Nie mam zamiaru im matkować. A i sama chciałabym wiedzieć co tu się dzieje. - Potem przeniosła swój wzrok n wielkoluda i tego kogoś, kogo trzymał na ramieniu. - Ja mam już dosyć takich gości. Mam dwóch w piwnicy. Znaczy... - Tym razem popatrzyła na czarodzieja, potem na Mardocka i znowu na Whitehorna. - Znaczy miałam. Tu niedługo będzie świątynia Bhaala. - Ostatnie zdanie podszyte było wyraźnie ironią.
- Dobrze - skinęła Jaheira - wobec tego Dziewczynko Nie Tym Tonem słuchaj. zostałaś dowódca tej grupy, żeby wiedzieć, takie rzeczy. Jak nie wiesz, to się dowiedz. Na Igana nic nie mieli, więc udało się wyczyścić sprawę, tylko to wzięcie zakładnika było lekka przesadą, choć powód ucieczki rozumiem. Ta sprawa także jest zresztą do sprawdzenia, znaczy owo morderstwo oraz wrobienie Igana. Notabene, decyzję ścigania Igana podpisał ten sam urzędnik, który skierował strażników. Wiecie kto. Aerie, daj im potem te zaproszenia - zwróciła sie do elfki - bo ja mam tego dosyć. Wystarczająco się nasłuchałam od Alustriel. Powodzenia oraz zachowujcie się trochę poważniej, niż do tej pory - odwróciła się kierując w strone wyjścia.
- O nie, nie nie. - Yllaatris siedziałą spokojnie. - Ja ich szukać nie będę. To nie są dzieci i wiedzieć powinni... - Jaheira nie słuchała jednak, wyszła sobie po prostu. Kapłanka odprowadziła ją wzrokiem, a następnie przeniosła go z niemy pytaniem na Aerie i Orlamma. - Zdaje się, że to ma być współpraca a nie wydawanie poleceń?? A to?? - wskazała mężczyznę na ramieniu stojącego wielkoluda.
- Chłopak próbował śledzić waszego towarzysza - Kenneth rozpoznał jednego z sekciarzy - zatrzymał się potem pod bur ... znaczy pod przybytkiem Sune i obserwował. z dosyć daleka. To jakiś początkujacy mag. Normalnie ciężko go było odnaleźć, ale magią się dało - dodała Aerie. - Nie znacie sie jeszcze. To jest Misc, mój towarzysz, a to Lady Yllaatris, właścicielka tego, tego, kapłanka Sune - wybrnęła nieco poczerwieniała.
- Nie miał szans ze mna i z Boo. kiedy jeszcze moja wiedźma pomogła, dostał za swoje. To była łatwa sprawa. Najpierw wiedźma go wyśledziła. Potem do pracy przystapił Boo i ja, no i mamy go. - wyjaśnił jej uprzejmie Misc. - Chyba pomyliłaś to z małżeństwem - kontynuował - Harfiarze to organizacja, czyli muszą być dowódcy oraz ci, którzy słuchają. Inaczej po co ty zostałabyś dowódca grupy?
- Spokojnie - uśmiechnęła się czule Aerie - nic się nie stało. Każdemu się zdarza zawalić sprawę. Po prostu napraw to jakoś. Jak trzeba to pomożemy wam.
- We trójkę - przyznał Misc - Wiedźma, Boo i ja.
- Na początek macie zaproszenia. to dla was oraz dla partnerów, jeżeli zechcecie ich wziąć. - Podała im trzy pięknie wykonane karty. Lady di Grizz zapraszała za trzy dni na wielki bal w swojej posiadłości.
- Lady di Grizz dostarczyła na dwór Wysokiej Lady kilka bezosobowych zaproszeń. Musiala, bo zaprosić kogoś trzeba było z dworu Lady, ale to sama Alustriel mogła chcieć zdecydować. dlatego grzeczność nakazywała dać kilka zaproszeń in blanco do dyspozycji dworu. Stąd wzięło się dla was, bo jak się domyślacie, będzie to dla was okazja spenetrowania jej tajemnic. Mocno ja podejrzewamy. Zresztą sami wiecie.

Lady Yllaatris wysłuchała tych wszystkich wyjaśnień kontemplując jakąś palmę na ścianie, niewielką bo niewielką, ale zawsze.
- Dowodzić to można karnymi żołnierzami, a nie ba... - Mówiąc to wpatrywała się w poruszaną wiatrem zasłonę. - Mam rozumieć, że to iż niektórzy mieli pecha, to moja wina?? Ja mam im wszystkim waszym zdaniem złote obroże i smycze ponakładać?? Na Sune, to są dorośli ludzie i wydawało mi się że odpowiedzialni. Zresztą nie ważne. - Nalała sobie do kieliszka białego wina. - Przerzucanie się winą nic tu raczej nie zmieni. - Wskazała na stół. - Częstujcie się proszę. A wracając do meritum sprawy. Radca, jak mu tam było?? - Kapłanka zamyśliła się chwilę. - A tak, Radca Wisdbrom, wydał nakaz aresztowania. Radca Wisdbrom przesłuchiwał lady di Grizz. Skąd taki człowiek w administracji?? I w ogóle sprawa tych wyznawców Bhaala. - Wskazała na ich nieprzytomnego towarzysza.

- To Bhaala? - zdziwił się Misc - ale Boo twierdzi, że to rzeczywiście może być prawdą. Nie wiemy, kto to jest. My tylko widzieliśmy, że śledził naszego. Dlatego nie mogliśmy na to pozwolić.
- A jeżeli już o wilku mowa. - Kapłanka tym razem odwróciła się do Kennetha. - Może w końcu podzielisz się z nami wrażeniami z wizyty u wyznawców Bhaala??
- Natomiast co do dowodzenia - wyjasniła Aerie - Cóż, Jaheira oberwała od Alustriel, ty obrywasz od Jaheiry. Możesz przekazać to niżej, jak znajdziesz tamtych, co zniknęli. chyba ...
- ... ze oni także ... - wiadomo było, co Orlam chciał powiedzieć.- Lady Yllaatris, po prostu wygląda to tak, że kiedy się dowodzi, to jednocześnie się odpowiada. Harfiarze zostawiają takim grupom, jak ta, dużą samodzielność. Wiem, że kierowanie takim zespołem to niełatwa sprawa, ale jakoś musi sobie pani poradzić. My pomożemy, ale mamy także inne sprawy. Natomiast co do radcy, po prostu zjawił się tutaj z doskonałymi koneksjami z Waterdeep. Mieliśmy wtedy pewne problemy w kopalniach Nesme. Tam się wykazał wielkimi umiejętnościami powstrzymując atak grupy barbarzyńców. Za to został mianowany radcą. Doskonale się sprawdzał... Bardzo dobre wino, lady Yllaatris - spróbowal troszkę.
- Może ustalmy raz na zawsze. - Yllaatris miała już dość wałkowania tematu grupy i dowództwa. - To nie jest żadna grupa, to banda indywidualistów, którą ktoś wybrał. Ciekawe kto?? A grupą podatną na rozkazy byliby gdyby ich opłacono. To powinno zakończyć dyskusję w tej materii.
- Gdyby nam płacono - uśmiechnął się sarkastycznie - bylibyśmy najemnikami. A mianujemy się przecież obrońcami równowagi. Ale to tylko taka luźna dygresja. Wracając do tematu: co to za impreza u di Grizzich? Tak sobie zrobiła z nudów czy ma w tym jakiś cel? Macie listę gości?
- Cóż, zgłosiliście się po dobrowoli. to cudownie. Wy, Boo i ja. Wszyscy jesteśmy bohatyry. Chomiki i łowcy wszystkich krajow, radujcie się - rzucil gromko Misc.
- Impreza zas to wielki bal, który lady organizuje co jakiś czas. - dodała Aerie. - Zaprasza swoich przyjaciół, taką szlachtę, najbogatszych. Ale nie może pominąć dworu, dlatego wysyła także zaproszenia dla Wysokiej Lady. Nie mamy listy gości, ale spodziewajcie się kilkudziesieciu zaproszonych, pewnie każdy z nich przyjedzie mając garść służby.
- Pytam, bo dobrze byłoby wiedzieć, czy pojawi się ktoś kompletnie z dupy, ale wpasowujący się w całą aferę. - zapytał Kenneth
- Ten radca pewnie tak - wtrącił Orlamm. - Ale może jest osobistym gościem lady di Grizz. Ogólnie na bal wybiera się dziesiątka urzędników dworskich z żonami. Wśród nich trzy zaproszenia sa dla was. Moze zaciekawi tutaj pewna osobe fakt, że na bal wybiera się również pewien szambelan z narzeczoną oraz przyszłym szwagrem.
- Ty lepiej, Ramsay, powiedz co ustaliłeś z tymi wyznawcami Bhaala?? - Kapłanka znała przebieg rozmowy z piwnicy, ale chciała poznać i dalszą część losów owego gościa. - Miałeś coś więcej wyciągnąć z niego.
- I wyciągnąłem.
- No to czekamy na szczegóły. - Kapłanka ciągnęła dalej ten temat, mając nadzieję, że w końcu usłyszy coś konstruktywnego.
- Szczegółów... zdradzić nie mogę. Mogę za to zapewnić, że kult, o którym mówimy, najdalej za parę dni przestanie być problemem. Kwestia ta zostanie ostatecznie rozwiązana, że tak to pozwolę sobie ująć.
- I dlatego ktoś za tobą łazi?? Ktoś od nich??
- To więcej niż prawdopodobne. - skinął niedbale głową Ramsay.
 
Aschaar jest offline