Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2010, 13:40   #42
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
-Nie mogę uwierzyć, że zaspałeś na to spotkanie. Nawet jeżeli ty to ty to jest to nie do pomyślenia. Czy ty sobie zdajesz sprawę co..........- Hutrio mógł równie dobrze robić głupie miny bo Ao wyłączył się kompletnie na świat zewnętrzny. Tylko po to żeby tego nie słuchać. Z tego stanu idealnej koncentracji wytrącił go kopniak w twarz. Z równowagi w locie również, lot bowiem zatrzymał się na iglicy unoszącej się w powietrzu wieży.
-Chociaż byś potakiwał. Zero szacunku do kogokolwiek, nawet do mnie.- Hutrio, sprawca kopniaka unosił się teraz obok Ao, który masował twarz.
-Oj tam, oj tam. Sam mnie wczoraj nakłaniałeś żebym poszedł na ten festyn. Gdyby nie to to bym nie zaspał.- Ao jednak przejmował się bardziej czy nie podarło mu się ubranie.
-Pewnie wszystko zwal na mnie. Tyle że ja jakoś od rana byłem na nogach.- Hutrio przez chwilę grzebał w torbie, by wyciągnąć niewielkie zawiniątko. Rzucił je tak, że jego przyjaciel znów musiał masować twarz.
- Masz i się ciesz. Wiedziałem że sam o to nie zadbasz więc kupiłem to za ciebie. Wiedząc jakim jesteś niewdzięcznikiem skasowałem już równowartość z twojego konta. A teraz leć dalej sam, ja mam swoje sprawy do załatwienia.- I odleciał w kierunku portu, Ao natomiast grzebał w zawiniątku. Prosty zapas napojów i eliksirów. Zawinął buteleczki z powrotem i Włożył do swojej torby przewieszonej przez ramię. Już miał lecieć gdy nagle...
-Zaraz, zaraz......Jak to skasowałeś równowartość z mojego konta?


***


Ale mi się upiekło. Całe szczęście że udało mi się ich dogonić i bez wzbudzania większego zamieszania dołączyć. Staruszek musiał chyba opowiedzieć o mnie generałowi i dlatego ten się nie zdziwił. A mina tego najemnika, kiedy wsiadłem niepostrzeżenie na tego konia którego on prowadził obok siebie bezcenna.”


Ao przyglądał się obozowi. Część jeszcze rozbijała namioty, cześć kręciła się przy swoich jukach, a część siedziała już przy ognisku. On był minimalistą, starał się być samowystarczalny i brał ze sobą jak najmniej. Niewiele też potrzebował. Ot Kawałek suchej ziemi, przesłonięty od wiatru i deszczu. Postanowił nikomu nie przeszkadzać, oraz by jemu nie przeszkadzano, udał się więc z dala od obozu. Zatrzymał się gdy po jakichś trzystu metrach znalazł nieduży plac płaskiej ziemi.


Idealny do poćwiczenia. Poćwiczę chwilę. Nikt się nie obrazi, a generał nie ma dla mnie żadnego zadania. Ani razu nie poprosił mnie do map, nie organizował zwiadu. Choć w sumie jesteśmy wciąż na raczej znanych terenach. Kurde, mogli by coś wykombinować. Nudy że ja nie mogę. Właściwie to po co ja tu jestem. Panna Valeria zakamuflowała się w jakichś starożytnych ruinach czy co. Będę musiał porozmawiać jutro o tym z generałem. Pewnie dowiedział bym się tego na odprawie. No nic, to jutro.”


Ao ćwiczył, naprzemnian blokując i kontratakując wyimaginowanych wrogów. Zmieniał kierunki, wysokość postawy, by zadać cios. Kilka błyskawicznych uderzeń które poruszały jedynie wiatr, by następnie kopnąć w pustkę za plecami. Ćwiczył tak jakiś czas, a gdy przestał zorientował się że już noc. Pośpiesznie wrócił do obozu, machając przy wejściu wartownikowi.


***
[media]http://www.youtube.com/watch?v=wDbwDQy5m7E[/media] Czterech przeciwników obrało sobie za cel podróżnika w niebieskim płaszczu. Podróżnik tyko się uśmiechnął. Stanął pośrodku i dał się okrążyć. Zrzucił kaptur z głowy i w tym momencie lekki wietrzyk rozwiał srebrne włosy.


Marna ta zasadzka, ale lepsze to niż nic. Nareszcie coś się dzieje. Widać ktoś tu nie wie z kim ma do czynienia. Warto by pokazać czemu nazywają mnie Huragan.”


-Co, chcecie się zabawić?- Ao uśmiechnął się jeszcze szerzej, szybkim ruchem rzucił płaszcz w kierunku pierwszego z wrogów, i ruszył na niego. Przygotował dokładnie cały plan. Jedno błyskawiczne uderzenie w tułów, niskie kopnięcie w nogi tak by stracił równowagę i założyć dźwignię na złapane ramię. Prościzna. W duchu jednak liczył, że przeciwnicy będą trochę bardziej wymagający.
 

Ostatnio edytowane przez Jendker : 16-10-2010 o 14:01.
Jendker jest offline