Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2010, 18:50   #15
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Wychodząc z karczmy Katrina obejrzała się jeszcze raz przez ramię, aby rzucić ostatnie spojrzenie na Angelikę. Widząc jej zawistny wzrok i dostrzegając w nim chęć mordu na “rywalkach”, które porwały w jej “własność” dziewczyna zrobiła niewinną minę i posłała jej promienny uśmiech. Odwróciła głowę i całą swoją uwagę skupiła na prowadzącym ją po ramię Romualdo. “Nie wiem co ona w nim widzi. Nawet mięśnie ma miękkie jak dziewczyna. Normalnie zniewieściały facet... o co ta cała draka? Choć muszę mu przyznać, że zaskoczył mnie wywijając tak sprytnie z jej łapek.” Szła obok poety i oglądała z uwagą mijane budynki. Słuchała też jednym uchem, jego westchnień i zachwytów nad mistrzami krawieckimi. Jego zachwyty nad kolejnymi talentami mistrzów igły świadczyły wyraźnie o tym jak często korzystał z ich usług. “Dandys i laluś jak nic. Kiedy on ma czas na tworzenie tej swojej wielkiej poezji? Pewnie mu się wiersze rodzą miedzy jedną przymiarką spodni a drugą”, przeleciało jej przez myśl. Słuchając jego paplaniny i peanów nad kolejnym wymienianym krawcem zanim się spostrzegli już stali przed warsztatem pierwszego. Nim cokolwiek zdążyła powiedzieć już Romualdo prawie, że wepchał ją i Krysnis do pracowni mistrza Fabrizio a sam razem z Cypio został bezpiecznie na zewnątrz. I tak wpadły z deszczu pod rynnę, teraz spadł na nie grad słów z ust mistrza krwaieckiego dla odmiany. Oglądał je z tej i z tamtej strony, skakał wokół nich jak kogucik i piał swoje pochwały, oceny, zarzucając je raz po raz nowym pomysłem na ubiór. Rozglądała się więc z ciekawością po pracowni pozwalając mu się wygadać i czekając kiedy zabraknie mu wreszcie oddechu albo tematu i dopuści je do głosu.
Jednak zanim się obejrzała już miała na sobie sugerowaną przez mistrza bieliznę i tylko pozostała jej decyzja który z proponowanych gorsetów podoba się jej bardziej.


Gdy tylko wskazała ten, który bardziej się spodobał już ją w niego wbijali i na wierzch nałożono jej suknię. Tak jak zapowiedział mistrz nikt nigdy by się nie domyślił jaka bielizna kryje się pod skromną biało różową suknią. Wcisnęli jej tylko jeszcze bukiet w dłoń i kazali podziwiać efekt niewinności jaką udało się z niej zrobić.


Na koniec dla podkreślenia efektu mistrz kazał jej przymierzyć najpierw jedną potem drugą parę rękawiczek.


Po czym odszedł kilka kroków i z uznaniem kiwał głową nad swoim arcydziełem jakie z niej zrobił. Oceniając, że nic ując nic dodać do tego już nie ma co odwrócił się w stronę Krysnis i z ochotą zabrał za przeobrażanie jej w kusicielkę. Pozostawiona sama sobie obejrzała się jeszcze raz w lustrze. “Muszę mu przyznać rację, suknia jest idealna, dodatki do niej też, a myśl o tym co mam pod spodem i jaki efekt wywołało by to na moim ojcu daje mi tak wielką satysfakcję, że chyba się zdecyduję na tą kreację niezależnie od tego czy za nią zapłacę sama czy też Romulado będzie za nią płacił.” Zostawiona sama sobie oglądała z coraz to większym zapałem kolejne suknie znajdujące się w pracowni. Na widok jednej z nich przypomniały jej się słowa jakie powiedział Fabrizo... Biały len i zielony atłas. Niewinna wiosna. Dekolt też spory. Takich ładnych piersi nie powinno się ukrywać....Widząc, że mistrz cała swoją uwagę skupił na bardce poprosiła jedną z pomocnic i przy jej pomocy zamieniła suknię na tą co zwróciła jej uwagę. Do zielonej wiosennej niewinności potrzebowała jeszcze zmiany koloru włosów więc z ochotą przystała na proponowaną jej perukę. Stanęła przed lustrem i podziwiała efekt swojego przebrania:


“Chyba nie o taki rodzaj niewinności mu chodziło.” Zmieniała suknie jedna po drugiej bawiąc się przy tym świetnie. Zastanawiała się jaki efekt dałoby takie przebranie poety. “Jak nic zamiast się ukryć i po cichaczu wymknąć z miasta, wzbudziłby sensacje i zainteresowanie płci męskiej. Rozprawiali by o tak pięknie ubranej kobiecie długo wieczorami przy piwie w karczmach”, uśmiechnęła się pod nosem na samo wyobrażenie Romualda paradującego w którejś z kusych sukien.


Z frywolnych przeszła do bardziej statecznych. Przymierzała po kolei wszystkie, które zwróciły jej uwagę zastanawiając się przy tym, która najbardziej by pasowała do ich misji i do przebrania Romualdo.


Nagle stanęła jak zaczarowana. “To jest ta! Jest idealna! Już widzę jego radosną minę jak ją zobaczy, a raczej widzę jego w tej sukni. Dobierzemy jeszcze odpowiednią perukę i nikt go nie pozna za nic na świecie.” Podeszła do sukni i ujmując materiał w dłonie przymknęła oczy wyobrażając sobie efekt jaki osiągną przebierając Romualdo...

 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline