Wszystkim wieczór upływał pod znakiem odpoczynku, rozmów i żartów. Pomimo całej sytuacji obaj bracia nie stracili rezonu i skutecznie zabawiali towarzyszy dzielących z nimi pokój. Rozmawiali o wszystkim. O pogodzie. O odcieniu trawy. O sobie. Jednak większość czasu zajmowała ich obecna pozycja i co z tym dalej robić. Nie stanęło na niczym konkretnym, ot musieli chyba sobie po prostu pogadać.
W końcu, gdzieś z oddali korytarza, dobiegł ich dźwięk dzwonka wołającego wszystkich na wieczerzę. Kompani radzi z tego, bo diabelnie głodni po zajściach dnia dzisiejszego, ochoczo skierowali się ku drzwiom. I w tej chwili nastąpiła eksplozja. Wstrząs targnął wszystkimi. Popatrzyli po sobie i podbiegli do okien. Na zewnątrz panował całkowity chaos. Wszyscy biegali z jednego miejsca na miejsce. Ravarath zaczęła zastanawiać się co robić w tej sytuacji, a Salarin stwierdził, że to demony atakują. W duchu Sinthel przyznał mu rację, bo któż inny mógłby w tej chwili zaatakować potężne Myth Drannor.
Sinthel chwycił płaszcz i przecisnął go przez głowę. Kołczan jednym zwinnym ruchem znalazł się na jego plecach a w dłoni ściskał już swój cisowy łuk. Ruszyli.
Wybiegli na zewnątrz. Toczyła się tam zażarta bitwa. Salarin miał całkowitą rację - to były demony. A przynajmniej tak by demony wyglądały w mniemaniu Sinthela. Rzut oka na sytuację i wszystko już było jasne.
Bracia spojrzeli na siebie. -Za Elirenę... - szepnął Sinthel do brata. -Za Elirenę... - odpowiedział Salarin.
Obaj stuknęli się zaciśniętymi pięściami. Gdzieś z boku Ravarath odmówiła modlitwę. Sinthel sięgnął po strzałę. Sama znalazła jego palce i wylądowała na cięciwie. Jeszcze jeden rzut oka na pole bitwy. Czas jakby zwolnił. Rozumiał się z bratem bez słów - nie potrzebował tej komendy od Salarina. To ten największy jest zagrożeniem. To on tu jest najsilniejszy. To on jest celem. -Mamy porachunki... Mirthass - szepnął do siebie Sinthel muskając delikatnie lotki strzały a jego łuk rozbłysł na chwile od nasycającej go mocy. Zaraz mieli dołączyć do bitwy i stanąć w obronie mitu. W obronie klejnotu tej krainy. W obronie miłości. A w głowie tropiciela znów zabrzmiały słowa "Za Elirenę"...
__________________ Drink up me hearties, yo ho...
Ostatnio edytowane przez Nathias : 16-10-2010 o 20:58.
|