- vox est vox, słowo jest siłą, dwa słowa w łacinie o identycznej wymowie,tylko: słuchaj, nie przerywaj, odpowiadaj, wykaż się zaangażowaniem, no i nie klnij. A jakoś damy radę.
Golem lekko kiwnął głową, choć do końca dalej nie rozumiał o co chodzi. Szedł w ciemności przed siebie. Kobiety znów zaczęły się kłócić. Tym razem postanowił się nie wtrącać. Znów postukał się w głowę. Echo niosło się daleko. Dalej w dół. Do smoka. - Przestańcie się kłócić. Jesteśmy tu z polecenia Baalorda i mamy wykonywać jego rozkazy. Z tego co zrozumiałem to nieśmiertelni będziemy dopiero po zdobyciu rogu. Bo inaczej walka ze smokiem nie miałaby sensu.
Myślenie ciemnego elfa podobało się Carregowi. Też uważa, że Baalord jest panem. A wolę pana należy wykonywać. Bezwględnie.
Ledwo dostrzegł, że półelf podbiegł do niego. - Pamiętasz jak zostałeś stworzony? Na czym polega proces zamiany w golema? - rzekł do niego Ilgram.
Wyraz twarzy golema nieznacznie się zmienił. W blasku ognia można było dostrzec zastanowienie żelaznego kolosa. - Nie jest pewien procesu. Chyba wkładają człowieka do formy. Formę zalewają w żelazie, i powstaje golem. Carreg nie pamięta swojego stworzenia. Pamięta, jak się obudził. Pamięta, jak ktoś wręczył mu list. List napisany przez dawnego Carreg, gdy Carreg był człowiekiem. - dało się słyszeć ciche westchnienie. - Dawny Carreg kazał zrobić Lizzy - popatrzył na młot. - Dawny Carreg chciał i Carreg zrobił.
Po raz pierwszy zerknął na półelfa, który biegł, by za nim nadążyć. - A jaka historia technika? - rzucił jakby od niechcenia.
__________________ En Taro Tassadar! |