Marina wzruszyła ramionami
- Sama zaczęłaś. ja tylko miałam nadzieje, że wejdziesz w ten boczny korytarz.
Pokręciła głową patrzac na plecy oddalajacej sie dziewczyny. Ile razy spotykała już takie panienki, które nawet nie potrafiły się zorientować, że się je obraża - już nie mówiąc o obronieniu się.. trudno zliczyć. Ale w tej.. coś musiało w niej być, skoro Baalrord ja wybrał. Marina nie wierzyła w przypadki. Chyba, że panienka szła z nimi po prostu jako spiżarnia dla wampira. - Przestańcie się kłócić. Jesteśmy tu z polecenia Baalorda i mamy wykonywać jego rozkazy. Z tego co zrozumiałem to nieśmiertelni będziemy dopiero po zdobyciu rogu. Bo inaczej walka ze smokiem nie miałaby sensu. - Ja się nie kłócę, wyjaśniałam tylko panience moje motywacje – powiedziała Marina z miłym uśmiechem – poza tym, mylisz się, Kveykvalam, z tego co Baalord mówił wynika, ze już jesteśmy nieśmiertelni. No, ale skoro panienka nie była na tyle uprzejma, żeby to sprawdzić…
Marina sięgnęła po swój sztylet, srebro zalśniło blado w mroku jaskini. Podniosła nadgarstek, zacisnęła pięść i ustawiła ostrze tak, żeby ciąć wzdłuż żyły. Opuściła sztylet, czubek ostrza dotknął skóry. Nacisnęła.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
Ostatnio edytowane przez kanna : 17-10-2010 o 09:08.
|