Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2010, 13:39   #17
Hirin
 
Hirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Hirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłośćHirin ma wspaniałą przyszłość

Emilia ze strachem spojrzała na Marinę, wyciągającą lśniący sztylet. Dziewczyna wyciągnęła nadgarstek i najwidoczniej zamierzała się samemu poważnie zranić. Szlachcianka szybko podeszła do Mariny (pozostając jednak przezornie poza zasięgiem jej ataku) mówiąc :

-No chyba nie zamierzasz się pociąć? Mamy inne priorytety, chyba nie zamierzasz sprawdzać czy jesteś nieśmiertelna na sobie... Nie...?

Emilia bynajmniej nie poczuła sympatii do tej dziewczyny, która wcześniej chciała ją zwyczajnie wykorzystać. Nie chciała jednak by Marina umierała na jej oczach, ani w ogóle. Nie chciała tego wobec żadnego ze swoich aktualnych towarzyszy. Spróbowała ręką powstrzymać dziewczynę przed zranieniem się.


- Przejmuje cię to? - zapytał dhampir słysząc słowa dziewczyny. - Co za różnica, czy zabije się tutaj czy zginie przed smokiem? Jej życie, jej decyzja.

- Tak, to dla mnie dosyć ważne, czy towarzyszka...czy towarzyszka zabije się nożem, czy zginie w normalnej walce... Zresztą to trochę głupia śmierć - zabić się nożem, chcąc sprawdzić swoją nieśmiertelność.
- Ironizujesz?
- Nie, mówię zupełnie poważnie. Ja sama wolę... Nie, ale nie chcę patrzeć jak ona tak umiera. To niegodne i, no właśnie, głupie.

Reyned na moment lekko się uśmiechnął, tylko po to aby rzucić krótką opinię:

- żałosne. - najwyraźniej nie mógł zrozumieć jak dziewczyna zaraz po kłótni z drugą może przestraszyć się o jej śmierć.

- Dhampirze, nie nazwałabym chęci choćby zachowania towarzyszki przy życiu żałosną. Mam swoje pobudki, których Ty najwyraźniej nie rozumiesz.

Zamiast odpowiedzieć zaśmiał się lekko, najwyraźniej nawet nie chciał próbować zrozumieć szlachcianki która nie żywi do nikogo urazy dłużej niż koń kopnięty w zad.
- Po prostu schodź w dół
- A, no i jeszcze jedno... Ja dalej nie uważam jej za zbyt... ciekawą w rozmowie osobę, ale nie zmienia to faktu, że lepiej dla wszystkich by teraz nie umarła.


- Znasz ją na tyle aby powiedzieć, że będzie potrzebna? Nie widzę powdu trzymania u boku samobójcy, skoro można przerobić go na szkielet albo zjawę, znacznie bardziej posłuszną istotę...ty zaś, jak bardzo ważne jest czy stoisz przy życiu? O ile zmieniasz nasze szanse przeżycia?
- Nie, nie znam na tyle jej, by wiedzieć czy jest potrzebna. Ale nie wygląda na to, byśmy mieli tutaj kogoś kto potrafiłby przerobić ją na zmorę czy inne coś. A co do mnie... Nie zamierzam dać sie zabić. Jeśli chodzi o szanse przeżycia, dworskie życie to dyplomacja i podlizywanie się. Tam się wychowałam i właśnie w tym... Jestem najlepsza.
- Nie ma nikogo do zmiany martwego w półżywego? Jesteś pewna? - gdy wypowiadał te słowa jego uśmiech stał się nieco podły - No! Ale przynajmniej mamy kogoś kto będzie się podlizywał dla smoka! Golem, słyszysz? Panienka będzie gadać.

- Nie lubię słowa : podlizywanie, choć w istocie to ważna część dyplomacji. Trzeba wiedzieć kiedy zapomnieć o zuchwalstwie.

- Świetnie, jak przeżyjesz walkę to może się czegoś od ciebie nauczę. Ale to jak już przeżyjesz dość długo aby się dowiedzieć, czy smok oczekuje od nas respektu czy stawiania na swoim.
- Wygląda na to że stawiania na swoim - przecież to “walka na słowa”. Ale ja nie mówię tylko o smoku. - Emilia zmarkotniała. Widać że w walce ze smokiem nie widziała swojej roli i miała wrażenie że umrze juz w pierwszych sekundach.
- Do tego więc nie będziesz potrzebna. - Dhampir zatrzymał się na moment i zaczął zastanawiać - jeżeli sama nie widzisz swojej roli w grupie, mam dla ciebie dwie idealne propozycje: Tragarz albo Wabik, do wyboru do koloru.
- Mówiłam przecież że znam sie na dyplomacji I na podlizywaniu się. Więc widzę swoją rolę w grupie...! - Emilia mówiła to wbrew własnym przeświadczeniom. Naprawdę nie widziała wcale swojej funkcji, ale także żadna z propozycji dhampira jej nie pasowała...
- Dobrze, tak więc co odróżnia twoje zdolności dyplomatyczne od innych? Golema nie liczmy, on jest tutaj do pomocy w sprawach fizycznych i wytyczonych dokładnie. Zielarka musi wiedzieć jak handlować, to dyplomacja. Technik musi wiedzieć jak rozmawiać z inkwizycją, to też dyplomacja. Twoje pochodzenie? Uwierz, szlachta i dwór wampirów nie różnią się zbyt specjalnie.
-Zgoda, część wykonywanych przez innych prac to dyplomacja. Ale u mnie ŻYCIE to dyplomacja. Prawie każda jej forma. Tak to dla mnie wygląda. Nie wiem jak u ciebie, ale w tym wypadku zdaje sie ze równie dobrze możesz odpaść jak i ja.
-
Requiro electus, moja droga, nie znam twojego życia, więc to nie argument. I zdecydowanie nie równie dobrze, nie jestem człowiekiem w pełni. No i, nie tylko dyplomacją się zajmuję - mówiąc to oparł jedną rękę na jelcu miecza. Więc jak możesz, stój, wyglądaj ładnie, i czekaj aż wymyślisz, co jesteś w stanie zrobić. Albo pogódź się z rolą tragarza i wabika.
- Dwóch dyplomatów to nie jeden. Tragarzem nie będę z wiadomych powodów. Wabikiem nie będę, bo nie odczuwam potrzeby. Ani chęci. Jeśli rzeczywiście potrzebujesz wabika, sam nim zostań.
- Niech i tak będzie. - powiedziawszy to wykroczył na przód grupy, niczym jej przewodnik, i wyjął smocze jajo, po części je odsłaniając. Z punktu widzenia Dhampira Taś-taś i tak targała już w sobie spore zasoby pożywienia, choć łatwo było zacząć wątpić w jego jakość.
Najwidoczniej Dhampir postanowił zakończyć rozmowę, chcąc wywabić smoka jego własnym skarbem.


 
__________________
Wenn ich
Träne dein Herz
und wenn es raubt dir den Kopf
Ich sehe dich deine Seele fliegen?
Hirin jest offline