Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2010, 16:16   #49
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kocur nie wtrącał się w targowanie o to którą trasą jechać. I może źle zrobił, nie czyniąc tego.
Bowiem jadąc trasą półelfa, mogli się wpakować w kłopoty...
Ale wspólnicy czarodzieja już zadecydowali, przy okazji próbując przepytać półelfa.
„Można powiedzieć, że zajmujemy się transportem”. Ta odpowiedź, aż prosiła się o ripostę. „I nie potraficie sobie nawet konia załatwić? Powinniście się zająć czymś innym, bo transport wam słabo wychodzi.”
Riposta jednak nie padła, Kocur nie miał ochoty, na kolejną dyskusję, kolejne półsłówka i wieloznaczne odpowiedzi. Pogaduszki z półelfem działały mu na nerwy, zwłaszcza że okraszone były tym jego ironicznym uśmieszkiem.
Poza tym wypadało się skupić na trasie. Nigdy nie wiadomo, czy zza następnego zakrętu nie wypadną przyjaciele półelfa z nie do końca „przyjacielską wizytą”.

Potem jednak się okazało, że tymczasowy towarzysz nie kłamał. Była przeprawa promowa. Choć wygląd samego dojazdu do promu nie wyglądał już tak zachęcająco.
Gdy półelf załatwiał transport, Kocur przespacerował się po molo oceniając jego wytrzymałość. Zaś Mos i Fulo zajmowali się wozem i pakunkiem na nim.

A słońce powoli zachodziło nad rzeką, Robert potarł kciukiem po uchu, przyglądając się zachodzącemu słońcu. Wyglądało, że dziś raczej nigdzie już nie popłynął. Wątpił by przewoźnik chciał przepłynąć rzekę po zmierzchu. A i Luchs by się na taką wyprawę nie pisał.
Rozmyślania czarodzieja przerwały odgłosy od strony chatki. Półelf zaczął się do niej dobijać, by po chwili sforsować drzwi.
Robert ruszył w tamtym kierunku po drodze dobywając lewą ręką miecza.
Ich towarzysz wrócił ze schowanym mieczem, ale Luchs swojego wolał nie chować. Czemu on właśnie jego zapraszał? Tego Luchs nie wiedział, ale podejrzewał zerkając na tępe twarze Mosa i Fulo. Też byłoby zaskoczeniem dla niego, gdyby ci dwaj wykazali się błyskotliwością.
W środku było ubogo i nieciekawie. Nie było jednak krwi i śladów walki. Był za to napis.
I delikatny dotyk magii... Wywołujący na twarzy Roberta grymas irytacji. Inny czarodziej.
To oznaczało kłopoty... Robert zacisnął zęby w irytacji. Dawno nie zmierzył się z magiem.
I nie tęsknił do kolejnej konfrontacji.
-Masz jakiś pomysł?- z rozmyślań wyrwały go słowa półelfa. Wskazał mieczem na napis mówiąc.- Myślę, że to prędzej ja zobaczę twój grób, niż ty mój.
Podszedł do napisu, dodając.- A jakie mogę mieć pomysły? Przecież cię nie znam. A ten miłosny liścik wszak skierowany jest do ciebie.
Potarł brodę w zamyśleniu.- Zmierzcha się, musimy się tu zatrzymać. Najlepiej byłoby się zabarykadować i uzbroić tamtą dwójkę. Rano przedostanę się jakoś na drugi brzeg i poszukam przewoźników. A jak nie znajdę to... spróbujemy przeprawić się sami. Dlatego czekam na obiecaną zapłatę panie: skłonny jestem zapłacić za podróż.
Wsunął miecz do pochwy dodając.- A co do napisu. Nie lubię zagadek, ale rady mogę udzielić. Jedź pan dalej ustaloną trasą. I nie szukaj autora tekstu na siłę. Nawet jeśli go znajdziesz, to nie wygrasz walki na jego terenie i na jego warunkach. A skoro włożył tyle wysiłku w tą zabawę, to zapewne pogoni za tobą.
Wykonał gest dłonią, mający zapewne wygonić półelfa z chaty.- Przekaż tej dwójce, żeby... zajęła się zabezpieczeniem wozu i koni. Zostajemy tu na noc.
A gdy był tu sam zaczął splatać czar, by wykryć dokładniej źródła magii w tym miejscu. Kocur nie czuł się jednak pewnie przygotowując to zaklęcie. Wykrywanie magii i manipulacja czystą mocą magiczną, nie było tym co w czym Luchs był dobry. Tu przydałby się maestro gwiazd, Manfred Wildrosen. Ale Manfred nie żył już od lat.
Po badaniu, trzeba było sprawdzić zawartość skrzyni, którą wieźli. Jeśli w środku są kusze, to już była to dobra wiadomość. Kusze to broń którą łatwo opanować. Co prawda Mos i Fulo nie wyglądali na obeznanych z żołnierskim rzemiosłem, ale ostatecznie skierować kuszę w stronę przeciwnika byle osioł potrafi. A z bliskiej odległości, trudno nie trafić.
Najgorszym problemem są konie. Nie można ich było zostawić bez opieki. Więc jednak barykadowanie się w środku chaty na noc, odpada. Ktoś musi pilnować konie.
Potrzebne są warty... Pierwszą weźmie Mos, drugą półelf, trzecią zamierzał wziąć Kocur, a ostatnią Fulo. Tak przynajmniej planował Kocur. Czas pokaże ile z tych planów da się zrealizować.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline