Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2010, 21:21   #106
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Podniósł ostrożnie ranną w nogę Audrey i wziął kobietę na ręce. Przeciwnicy leżeli martwi za nimi, nie zamierzał ich przeszukiwać, niech ekipy techniczne i „jak zwykle spóźnieni” GSR zajmą się tym co zostało z jej mieszkania. Wyszedł na ulicę, a za nimi płonął budynek. Bez oglądania się na chłopaków od ciężkiego wsparcia i strażaków, ruszył z ranną w kierunku karetki, ciągle cicho do niej mówiąc. Kontakt psychiczny w takich sytuacjach był najważniejszy. Sanitariusze i lekarz, zabrali się za opatrywanie ran jego partnerki, a gdy zatrzasnęły się za nią drzwi karetki, ruszył Defenderem za nią. Zamierzał dopilnować, żeby dotarła bezpiecznie do szpitala, miał teraz w głębokim poważaniu rozkaz natychmiastowego stawienia się u Kopacz.
Półgodziny później Masters leżała już na oddziale. Wymienił z nią pożegnalne spojrzenia i ruszył na dół w kierunku parkingu.

Po drodze spotkał Hellen, szczerze ciesząc się na jej widok . Była trochę poobijana, ale poza tym wszystko grało. Przyjrzał się towarzyszącemu jej mężczyźnie… rozpoznał w nim regulatora Hartmana – garou. Skrzywił się na jego widok, nadal wściekły z powodu ataków, ręka odruchowo podążyła w stronę kabury przy pasie. Egzorcystka zauważyła zawczasu jego złość i uspokoiła go gestem, tłumacząc :

- Spokojnie Tim, on uratował mi życie.

Tyle mu wystarczyło, choć gniew nadal buzował w nim jak rozżarzony węgiel. Nigdy nie przepadał za Nieżywymi, a teraz po tak nikczemnych atakach, po śmierci tylu funkcjonariuszy furia zemsty huczała mu w głowie. Z trudem powstrzymywał wybuch złości i agresji. Potrzebował się uspokoić… i przestać myśleć o rannej Audrey.

*****

Na dużej Sali odpraw siedziało wielu Łowców… jeszcze więcej było pustych miejsc… niezajęte krzesła straszyły pustką i obrazowały wstrząsający rozmiar i skuteczność zamachów. Siedział obok Hellen i wysłuchiwał tego co ma do powiedzenia Kopacz. Miał nadzieję, że nikt z postronnych nie zauważył jak na rękach ściskających drewniane oparcia foteli, bieleją kłykcie.

Podczas służby w SAS, był przyzwyczajony do dyskrecji, nikt nie mógł wiedzieć, gdzie pracuje, co robi… i tak dalej. Traktowani byli jako operatorzy pierwszego stopnia, używani przez rząd brytyjski w ostateczności. Ochrona kontrwywiadowcza czasami przybierała rozmiary paranoi… ale tak musiało być dla ich bezpieczeństwa i bezpieczeństwa kraju. Nie takie standardy jednak panowały w MR-e. Mieli kreta w swoich szeregach, ktoś przekazał zgniłkom namiary na ich miejsca zamieszkania, a cała akcja była przeprowadzona na tak szeroką skale, że ktoś wysoko i dobrze usadowiony we władzach Ministerstwa zapewniał im osłonę wywiadowczą. Nie było możliwości, by nikt nie wiedział o planowanych atakach.

Wyjaśnienia Vordy tylko trochę go uspokoiły, najdziwniejsze było jednak polecenie wrócenia do swoich spraw bieżących, zamiast natychmiastowe ukaranie terrorystycznej organizacji stojącej za zamachami. Jednak jego zadaniem było wykonywanie rozkazów, nie zamierzał wiec uzewnętrzniać swoich wątpliwości.

Po skończonej odprawie podszedł do kopacz i poczekał aż skończy rozmowę z Emmą – Łowczynią od Rzeźni. Potem zagadał do niej:

- Szefowa, chciałbym otrzymać dotychczasowe ustalenia i analizy informacji, które dostarczyliśmy do Ministerstwa. Chciałbym także otrzymać pełnomocnictwa polecające urzędnikom odpowiedzialnym za ewidencję ludności, pomoc w ustaleniu liczby i miejsc zamieszkania trojaczych rodzeństw urodzonych w Londynie lub okolicach. I jeszcze interesuje mnie co spece od analizy ustalili w przypadku tego zombie Bane, którą odstawiliśmy do placówki wczoraj wieczorem.

- Dobrze Egzekutorze –służbowym jak zwykle tonem odezwała się ich przełożona. – Pełnomocnictwa otrzymacie od reki, a co do raportu, powinien w godzinach popołudniowych czekać na waszą grupę. Co u agentki Audrey?

- Ranna, ale powinna szybko wrócić do zdrowia. Poparzenia i rana postrzałowa, na szczęście tylko tak się skończyło.


Skłonił się odwrócił w kierunku wyjścia. Zauważył, że Regulatorka, która przed nim rozmawiała z Kopacz, czeka na niego przy wyjściu.

- Cześć. nie wiem czy mnie kojarzysz jestem Fantomem przydzielonym do grupy "Rzeźnia". nazywam sie Emma Harcourt.

Uścisnął wyciągniętą w jego kierunku rękę. – Tim MacDouglas, grupa Trojaczki.

- Wydaje mi się ze powinniśmy porozmawiać bo być może nasza grupa zdobyła pewne informacje co do waszej sprawy, zamordowania tych sióstr Trojeczek.

- Informacje? Jakieś konkretne? Czy to ma zawiązek z kimś lub czymś nazywającym się Mythos?

- Mythos? Wiec jest ci znane to imię?

- Nie wiem czy kojarzysz o co chodzi w naszej sprawie wiec cie szybko wprowadzę.


- Dobrze, ale może zrobimy to w jakimś innym miejscu? Może przy jakiejś kawie, bo po tym co się stało, straciłem nieco zaufania do tej instytucji.

Poszli do knajpki na wprost, Ka Mate zamówił dwie kawy, a Emma kontynuowała.

- Szukamy morderców ośmiu młodych kobiet, skrwawionych na Rewirze. Dowiedzieliśmy sie te nasze ofiary zostały wymordowane właśnie jako ofiary dla demona o imieniu Mythos. Miał sie pożywić ich duszami I prawdopodobnie to zrobił. Znalazł się powiedzmy informator który chce nam pomóc dopaść Mythosa w zamian za pewne zobowiązanie.

- Jakie zobowiązanie? – zaciekawił się Egzekutor.

- Ten informator tez jest demonem i chce wchłonąć esencje Mythosa.

Tim aż westchnął na tą wiadomość.

- Wiem ze wierzenie demonowi nie jest no cóż zbyt zdrowe, ale powiem ci co on nam powiedział. W każdym bądź razie ten informator twierdzi ze można się dobrać do Mythosa poprzez siostry Trojaczki.

Na wspomnienie trojaczków, Egzekutor wyciągnął z kieszeni bluzy zdjęcie znalezione na miejscu zbrodni. Podał je Emmie i wskazał namazane krwią słowa. Przez chwilę oglądała z każdej strony makabryczną "pocztówkę" a potem powiedziała:

- Ten drugi demon powiedział coś takiego że żeby dopaść Mythosa trzeba znaleźć Trójcę, zjednoczyć ja i przeciwstawić mu ją i ze ta Trójca jest kluczem do prawdziwego imienia Mythosa. I ze ta Trójca to jego dzieci. Nie wiem jak to jest możliwe ale podobno Mythos spłodził dzieci, trojaczki z jakaś ludzką kobietą i ze te dzieci są jego Kotwica czyli czymś co może zatrzymać go w tym świecie. Znalezienie tych dzieci pozwoli podobno odnaleźć Mythosa. Zastanawialiśmy sie nad tym i doszliśmy do wniosku że takich dzieci, dziewczynek trojaczek nie może być znowu tak wiele i możliwe że ktoś właśnie poprzez Trojaczki próbuje dobrać sie do Mythosa i ze istnieje możliwość ze ten nasz informator jest w to zamieszany.

Przerwała na chwilę pociągając łyk czarnej kawy i zapytała:
- To zabójstwo trojaczek było jakimś rytuałem, tak?

- Czyli te nasze zabite trojaczki, mogą być po prostu świadectwem metodycznego mordowania w celu unicestwienia Mythosa – konkludował Tim. Potem odpowiedział na pytanie rozmówczyni: - Nie wiem czy to do końca był rytuał, ciężko powiedzieć, czy ktoś je ukrzyżował na ścianie był łatwiej było je skrwawić, czy po prostu był to jakiś obrzęd. Na pweno było to odrażające. W ich ciałach nie została kropla krwi, ktoś ją wypił albo zabrał. Może taka krew jest potrzebna do odprawienia jakiegoś innego rytału?

- Albo może próba wywabienia go, znaczy Mythosa? – dodała Emma. - Na miejscu zbrodni nie było żadnych wyrysowanych symboli?

- Był, symbol, który utrzymywał w tym miejscu poltergeista zrodzonego z szału i wściekłości duchów dziewczynek.
– zreferował Tim.

- Jeśli ktoś sobie wymyślił ze metodyczne mordowanie sióstr trojaczek pozwoli mu wywabić Mythosa z kryjówki i skłonić do działania w obawie ze ktoś uśmierci jego dzieci to możliwe ze to zabójstwo to był dopiero początek. A co z rodzicami tych dziewczynek? byli w domu kiedy dokonano zabójstwa?

- Byli ale zostali zabici. Ciał już nie było, zabrała je policja.

- To może dusze rodziców dałoby się przywołać żeby z nimi pogadać . Próbowaliście tego ?


- Nie ale chyba powinniśmy, ja się na tym nie znam, ja wiem jak zabijać nieumarłych, nie jak ich przyzywać... czasami to jest wada. Jednak to dobry pomysł, wrócimy tam i spróbujemy czegoś dowiedzieć się od duchów rodziców. Może ustalimy jakiś sposób komunikacji i wymiany informacji?

- Piszę raporty ze wszystkich swoich działań. Mogę je wam podrzucać do zapoznania się bo widzę ze nasze sprawy łączy ten cały Mythos.


- Ok. Możliwe ze albo my albo wy natrafimy na cos co sie tez przyda tej drugiej grupie. Jak znajdziemy coś ciekawego to podrzucę Ci materiały.

- My mamy sie jeszcze spotkać z tym informatorem wiec może spróbuje go pociągnąć za język w sprawie tych trojaczek. Wybadać czy mógł być w to w jakiś sposób zamieszany.

- Dobrze czekam na info jakby co.


- Ok , dzięki za rozmowę. Teraz już nie mogę dłużej tego odwlekać i muszę juz pogadać z ta łaczką

- Nie ma za co. nowe informacje zawsze mile widziane, poza tym miło jest pogadać z kimś, kto się nie rozkłada, albo nie straszy po nocach
- zażartował.

Egzekutor zapłacił za kawę i wyszli kierując się do Ministerstwa.
Po krótkim spacerze korytarzami budynku odnalazł Hellen i odebrał nakaz udzielenia im pomocy przez urzędników z ewidencji ludności. Pomógł nieco poobijanej Egzekutorce przy wsiadaniu do wozu i ruszyli. Zaproponował, że najpierw odwiedzą urząd, a potem może przeszukają domy Bane i tej wiedźmy, którą zatrzymała Audrey. Miał namiary na oba domostwa od wiedźm z „Kotła Mojry”. Bane była pewnego rodzaju fenomenem, a nie wierzył, że stanęła na ich drodze przypadkowo, a wiedźma wspomagała poletrgeista, no i stawiała opór. Póki Audrey nie poczuje się lepiej nie mieli możliwości zabrania się za duchy rodziców trojaczek, postanowił więc, ze będą badać pozostałe tropy.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline