Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2010, 23:08   #27
Kritzo
 
Kritzo's Avatar
 
Reputacja: 1 Kritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłość
Otrzepała niesforny pędzel, na co ten w złości zaczął pluć jeszcze mocniej zostawiając na podłodze osmolone kropki. Schowała pędzel i skonfundowana, ale i zdziwiona tą osobą obudziła w sobie nutkę detektywistycznej ciekawości. Jakże on się uchował? Kto go nasłał? No i ten pędzel...- Nie wytrzymała więc!

- Podaj nam proszę tego magicznego trunku - wyskoczyła przed sługą – i powiedz nam... gdzie znajdziemy coś odpowiedniego dla nas, przybyszów z daleka?

Zdała sobie sprawę, że stoi na przeciw brodatego, całkiem nagiego mężczyzny. O ile reszta wyglądała bardziej jak ożywione ciała, nie mogła ignorować jego bujnej w tych warunkach żywotności. Na policzki wystąpił rumieniec, a oczy choć nie spoglądały w dół błądziły po bokach i suficie powodując dodatkową frustrację. Straciła nieco kontrolę.

Sługa spojrzał odrobinę speszony na malarkę. Nie spoglądał tak jak inni słudzy pochylając się jakby gotowi na cios i cierpienie. On spoglądał drapieżnie i dziko, nawet odrobinę bezczelnie. Bez słowa podsuną tacę, na której mieścił się identyczny złoty trunek w szklanicach jakim poczęstowała ich Selene, a pośrodku leżała czarna ciecz do doprawiania. Wszyscy tak czynili, zakrapiali złoto ciemnością. Chociaż... Drwalowi uprzednio nic się nie stało.

Nie odpowiedział, jakby przypominając sobie swoją rolę spuścił głowę na dól wchodząc w rolę biednego, bojaźliwego sługi. Nawet zrobił smutną minę, lecz rumieniec zdrowia oraz kpiąca drgający kącik ust do uśmiechu.

Zmieszała się trochę, bo liczyła na to, że jednak nie będzie się tak bardzo ich bał. Walcząc ze swoim lekkim zawstydzeniem i poczuciem dumy i siły, zebrała się w sobie i udając lekkie podenerwowanie wzięła złoty trunek z przyprawą.

- Jak wolisz nosić tace zamiast zamienić kilka słów z przybyszami z dalekich krain - Twój wybór. Miałam nadzieję, że jesteś inny niż reszta - zakreśliła ręką ze szklanką łuk obejmujący salę. Doprawiła napój i odwracając się na pięcie zaczęła odchodzić.

Zza jej głowy dobiegł ledwo dosłyszalny szept:
-Pani, nie czekajcie do końca przyjęcia... To niebezpieczne.
I również sam się odwrócił jakby zlękniony, że może usłyszeć go ktoś jeszcze.

Zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się czy wolno jej się odwrócić. Porzuciła jednak tą myśl, widziała przecież kilka filmów i wiedziała, co wtedy się robi. Tyle, że to nie film! Tylko ponura niby-rzeczywistość, gdziekolwiek by nie byli. Zrobiła ostatnie kroki w stronę towarzyszy niedoli.

- Ponoć nie powinniśmy tu zostawać – szepnęła. – Ogólnie, nie wiem co tu robimy, chyba tylko nie denerwujemy księżniczki, która lubi pławić się w oparach śmierci. I coś może nam zagrażać!

Do jej nosa dotarł zapach zmiennobarwnego napoju. Oceniła go i wzdrygnęła się na myśl o otruciu. Wyleje go do pierwszego lepszego kwiatka, albo zostawi na jakimś meblu.
 
Kritzo jest offline