Poszło łatwo. Gliniarz dał się nabrać. Siatkę pokonali bez problemu. Pobiegli zaułkami, nie zatrzymując się, póki nie znaleźli się dobrych kilka przecznic od hotelu. Nim wyszli z mniejszej uliczki w aleję, rozświetloną neonami i światłami przejeżdżających z rzadka samochodów, zatrzymali się, by złapać oddech.
- Chyba potrzebujesz nowych ciuchów – stwierdził Jack, obrzucając dziewczynę krytycznym spojrzeniem. Zerknęła obojętnie w dół. Pomazany dekolt, poplamiony kołnierz. Rozpięła bluzkę i zdjęła, odsłaniając ukryte pod spodem własne ubranie. Wytarła dekolt i twarz materiałem. Szminka ścierała się dość opornie (supertrwała, bo jesteś tego warta). Chwilę później pozbyła się spódnicy. Po kelnerce nie zostało śladu, Irma była znów Irmą. Co prawda, z nieco ekstrawaganckim makijażem.
- Moje rzeczy zostały u Thommy'ego – stwierdziła zamiast odpowiedzi. - Moją broń poproszę – dodała, wyciągając rękę.
- Nie możemy tu za długo zostawać – zauważył Walker. - Trzeba gdzieś przeczekać. Dalej możemy udać się do Japońca i powiedzieć mu, że w związku z akcją w hotelu połowa towaru nam przepadła. Ale możemy dostarczyć mu drugą za pół ceny. – Umysł Jacka pracował na najwyższych obrotach, szukając najkorzystniejszego wyjścia z sytuacji. Irma tymczasem ze stoickim spokojem wciągnęła skórzane rękawiczki i ukryła Eagla pod płaszczem. - Możemy też sprobować się dowiedzieć, co za jedni do nas strzelali.
- W celu? Chyba nie chcesz szukać zemsty?
Zignorował jej wtrącenie, kończąc myśl, którą mu przerwała:
- Następnie z drugą połową dragów starać się ratować twojego brata, czy kogo tam, a najlepiej zwiewać z miasta.
Spojrzeli po sobie. Iskra przelotnie pomyślała o zleceniu, które miała do wykonania w LC. Nie wyciągnie z niego tyle, ile mogliby z Jackiem zdobyć, opylając niewygodny towar. Ale chwila, był jeszcze Rourk. Shelton nie żył, ale nie miała gwarancji, że pieprzony przemytnik zostawi ją samą w spokoju. W zasadzie, przeczuwała raczej, że będzie wręcz przeciwnie. Nagle zachciało jej się zapalić. W torbie, której pewnie już nie odzyska, została działka, z której dałoby się skręcić niezłego jointa...
- Może mój brat mógłby coś chwilowo nam załatwić. Ten żywy, znaczy. Ale nie ma pewności, że go nie śledzą, więc nie obiecuję.
Wyciągnęła komórkę i odszukała numer.
__________________ "Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]
Ostatnio edytowane przez Suarrilk : 18-10-2010 o 20:25.
Powód: Lekki lifting wypowiedzi Jacka po konsultacji z vvojtasem.
|