To była akcja niemal jak z opowieści. Umysł nieskończonego natychmiast ogarnął Gniew wypełniając go po same brzegi. Znów istotą Urizjela była wściekłość. Skrzydła miał już w górze, toteż jedynie odbił się od ziemi i machnął nimi z całą swoją siłą, a wtórował temu okrzyk wydobywający się zarówno z piersi nieskończonego i z samego miecza. Uderzył mieczem od boku, wycelował tak aby złapać tarczę na bolec na końcu miecza. Odepchnął z całej siły w bok, ale nie tylko przesuwał przeciwnika. Sam go okrążył półkolem by dostać się do maga. Może po drodze zahaczy klinem o rękę tarczownika, ale to byłby już przypadek. Fakt jest faktem, że jego celem był mag... A jak go zabije to wyjdzie w praniu. Ostatecznie może mu nawet rozerwać gardło zębami... |