Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2010, 21:38   #12
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Cytat:
Jak sam napisałeś malahaj - "z racji niedostatku BG"... Może ja jestem dziwny, ale nie znoszę jak moja postać, którą udało mi się zrobić "kilka poziomów" i "przeżyć kilka walk" ginie, bo nie zdeklarowałem, że w karczmie patrzę na podłogę i uważam na rozlane piwo, aby się nie poślizgnąć. A taka była śmierć postaci Nefariusa, która zeszła ze sceny tylko dlatego, że inni gracze mieli ją w dupie. A nawet GM miał ją w dupie. (Złośliwość: To bardzo cementuje grupę i motywuje gracza - zapewne).
Cytaty istotnie szkodzą spójności tekstu, ale niech będzie jakiś punkt zaczepienia. Po pierwsze, postać Nefariusa nie zginęła. Odpadła i może powrócić, co sugeruje choćby inna ikonka przy imieniu postaci w sesji. Ci, którzy zginęli definitywnie dostali świeczkę.

Druga rzecz to te Twoje, mam wrażenie, że niczym szczególnym nieuzasadnione, twierdzenie o ubijaniu postaci na złość poprzez wykorzystanie świata. Przykład postaci Nefariusa jest dla mnie sztandarowym wręcz obrazkiem temu przeczącym. Postać, która walczyła, na dobrą sprawę sama [bo post wcześniej odpadli pozostali, co na pewno było dla gracza jasną informacją o trudności wyzwania] zdołała poważnie poranić głównego przeciwnika i przeżyć. Zdana na łaskę kompanów została przez nich zdradzona, ale moment! MG ją uratował. Nie pozwolił dopełnić Gantolandonowi zadeklarowanej akcji i Słowo Boże podryfował gdzieś tam w mrok, gotów powrócić, w którejkolwiek z następnych sesji. I na ile znam Bielona to wiem, że jeśli Nef będzie chciał to tą postacią zagra dalej.

Śmierć wszystkich pozostałych postaci wynikała z niepostowania, bądź zbyt krótkich postów. Tym samym chyba będzie ciężko o przykłady do Twojej tezy.


Cytat:
Nie twierdzę, że graczom wszystko ma wychodzić. Jednak co graczom wyszło w sesji "To tylko interes"? Poza śmiercią?
Niewiele. To jednak podpada przez wymieniony przez Ciebie casus sesji przerwanych w trakcie nim się na dobre rozwiną. Kiedy zostaliśmy już tylko we dwójkę z Cohenem to moment później sesja dobiegła końca. I chyba dobrze.

Cytat:
Czy sesja nie jest partią szachów z stertą blueprintów? Wydaje mi się, że niestety jest. Czy zaczyna być. Jeżeli chcę, aby mojej postaci coś wyszło to muszę kombinować jak koń pod górę i te dziesięć ruchów do przodu.
Tu też się do końca nie zgodzę. Owszem, kombinowanie się ceni, ale wszelkie heroiczne działania na hurra (jeśli nawet są szaleńcze, byle nie przerażająco głupie) mogą się liczyć z przychylnym spojrzeniem Bielona. To skoro przykłady z sesji rzucamy... Wjazd trybunalczyków na posesję swego mistrza, jego porwanie i ucieczka przez pół miasta w poprzednim epizodzie. Mojej postaci, opisane raczej z przymrużeniem oka, odpiłowanie zeuglowej macki czy zmasakrowanie nasłanych siepaczy, którzy się zjawili w poprzednim epizodzie, zaskakując główną część graczy. Jeżeli nawet nadziejesz się na brutalne konsekwencje swych akcji to zwykle nie uniemożliwią Ci one dalszego rozrabiania i prędzej czy później, regularnie postując, wyjdziesz na swoje.

Odniosę się jeszcze do ostatniego akapitu. Od początku do końca, dość logicznie. Po pierwsze, sesja została z konieczności przerwana, a dotrwali ci, którzy pisali. I nie wiem też, już na marginesie to stawiając, czy Salim i Cilian zwykli stać z boku. Poza sytuacją głównego (głównego, bo tak wyniknęło w toku wydarzeń) starcia obaj byli raczej w centrum wydarzeń. Kłamiąc, czarując, walcząc.
 
Panicz jest offline