Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2010, 12:17   #68
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Julia Wellington była odpowiednią towarzyszką na takie sytuacje. Pewna siebie, przebojowa i dość wyzwolona, mogła dodać Amandzie dość odwagi żeby ponownie stanąć twarzą w twarz z Wagonowem. Zadzwoniła do niej tuż po powrocie z wypadu z Vincentem do… cukierni.
Wieści zasłyszane od niego i Herberta były bardzo niepokojące. Na tyle żeby ponownie zastanowić się nad dalszym udziałem w całej sprawie. Jednak Amanda wiedziała, że jest winna Viktorowi kontynuację śledztwa. Jego życie i dobre imię były warte tej walki.
Dlatego sięgnęła po słuchawkę i wykręciła numer Julii.

- Witaj moja droga – panna Wellington pierwsza zagadnęła odbierając telefon - Cóż to się stało, że raczyłaś mnie zaszczycić swoją uwagą?

- Witaj Julio, wiem, wiem, znowu zakopałam się, jak to zawsze nazywasz, w papierkach, ale wybaczysz mi przecież, prawda? Skruszona składam swą głowę na twoich kościstych kolanach – odparła ze śmiechem Amanda

- Wypraszam sobie panno Gordon – Julia odparła z udanym oburzeniem – Nie wykręcisz się tak łatwo kochana. Oczekuję zadośćuczynienia godnego moich kolan.

- W takim razie pozwól, że zaproszę cię dziś na czternastą – tu zrobiła małą przerwę – na wyścigi hartów.

Przez chwilę słychać było milczenie.

- Mówisz poważnie, czy nadal sobie ze mnie żartujesz Amando? – spytała Julia zdziwionym głosem.

- Oczywiście, że poważnie, przecież mnie znasz. – ponownie zaśmiała się Amanda – No dobra, to powiem już o co chodzi. Muszę zdobyć do artykułu pewne informacje od pewnego wpływowego człowieka. I potrzebuję twojej pomocy Julio. Facet trochę się na mnie… napalił i …

- I potrzebujesz obstawy tak? – ton głosu Julii zawierał drobną nutkę urazy

- I tak i nie. Czeka nas mam nadzieję dobra zabawa, a ty po prostu lepiej odnajdujesz się w towarzystwie. Nie odmawiaj mi kochana, obiecuję, że potem zaproszę cię na dobrą kolację i jakiś film. Prooooszę.

- No dobrze. – odparła po chwili Wellington. – Przyjadę po ciebie w takim razie za godzinkę.

- Dziękuję ci, jesteś kochana.

Ufffff… Amanda odłożyła słuchawkę i od razu poczuła się pewniej. Wskoczyła prędziutko do łazienki i zaczęła przygotowania.

***


Wyścigi hartów, były zaraz po gonitwach konnych, drugim ulubionym sportem hazardowym bostończyków.
Specjalnie przygotowany tor, otoczony barierkami przyciągnął i tej niedzieli tłumy widzów i spragnionych emocji graczy.
Amanda z Julią miały okazję przyjrzeć się psom w drodze do loży Wagonowa.


Okazało się, że znany Amandzie szofer Rosjanina, oczekiwał jej tuż przed wejściem. Teraz, obydwie z Julią podążały jego śladem.
Fiodor Wagonow po raz kolejny z iście burżuazyjnym rozmachem przygotował praktycznie małe przyjęcie. Na stołach w specjalnych pojemnikach chłodził się szampan, a na półmiskach piętrzyły się truskawki z bitą śmietaną i całe mnóstwo drobnych przekąsek.
I znowu Rosjaninowi towarzyszyło stadko zamożnych, rozbawionych ludzi.
Julia spojrzała na Amandę wymownie, ale z uśmiechem, na równi z Amandą przywitała się z gospodarzem.
A Fiodor? Fiodor, okazał się przesympatyczny, szarmancki i niezwykle czarujący.
Gdyby Amanda poznała go w innych okolicznościach, bez wiedzy o nim, którą posiadała, uznałaby go zapewne za niegroźnego Don Juana i przedsiębiorczego finansistę.
Po raz kolejny przekonała się jak złudna może być powierzchowność i ogłada towarzyska.

Tymczasem wyścigi na dobre rozpoczęły się, a obie kobiety wciągnięto w rozmowy. Większość z nich dotyczyła sztuki, kobiet i psów. Amanda mogła zabłysnąć wiedzą o sztuce. Na tym polu zawdzięczała wiele wujowi, dlatego z lekkością rozprawiała o malarstwie, rzeźbie i architekturze. I gdyby nie świadomość zagrożenia, panna Gordon świetnie by się bawiła tego popołudnia.
Jedna z rozmów przywróciła ją szybciutko do pionu. Jeden z bliskich współpracowników Wagonowa, jak jej przedstawiono Kajetan Wierzbowsky, zdradził jej nieświadomie bardzo cenną informację…

***


Pomimo lekkiego rozkojarzenia, spowodowanego usłyszanymi wieściami, Amanda postanowiła dotrzymać danego Julii słowa. Po pierwsze bardzo długo nie widziała przyjaciółki, a po drugie musiała jakoś potwierdzić kłamstewko, którym wykręciła się od zaproszenia na kolację u Wagonowa. Nie była pewna, czy Fiodor nie pozostawił jej na karku ogona.
Wybrały się więc do znanego klubu muzycznego w Bostonie o nazwie „ Po godzinach” i tam wesoło spędziły resztę wieczoru.
Julia próbowała wypytywać ją o Wagonowa, ale Amanda wykręciła się żartem i zmieniła temat, tak, że przyjaciółka szybko zapomniała o zadanych pytaniach.

***


Poniedziałek obudził ją promieniami słońca. Kiedy Amanda spojrzała na zegar, wskazówki wskazywały dziesiąta dwadzieścia.
Ponieważ 4 lipca był dniem świątecznym postanowiła poleniuchować w łóżku i zająć się ponownym tłumaczeniem zaznaczonych w księdze przez Vincenta wersów, wymagających korekty.
Zadzwoniła więc po służbę, prosząc o śniadanie do łóżka, a także o telefon.
Kiedy gospodyni podała jej aparat, Amanda wykręciła numer Garretta i przekazała prośbę aby odebrał 6 lipca, czyli za dwa dni, Hiermonima Wegnera z przystani i przywiózł go w miarę możliwości do Bostonu, do jej domu.
Poinformowała go również o tym, czego dowiedziała się od Wierzbowsky’ego.
Dwight był równie zaskoczony co i Amanda…
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 19-10-2010 o 12:20.
Felidae jest offline