Błogi stan snu spowił wojownika, dając odpoczynek całemu ciału Pavosa. Mnich miał nadzieję, że przyśnią się mu dawne lata, kiedy to jeszcze by w zakonie mnichów. Kolejne rozterki pojawiły się w sercu mężczyzny, i znowu dotyczyły tego samego – czy aby to dobry pomysł ? To wszystko… Dzisiejszy dzień; z resztą jak wszystkie dawne dni, był dla niego wyzwaniem. Musiał podołać temu, co przygotował mu los. I po raz kolejny; jak się wydaje zwyciężył… Ale to tylko pozory, kolejne bowiem zadanie czeka wojownika.
Wołanie o pomoc i walenie w drzwi, przerwało natychmiast odpoczynek. Mężczyzna poderwał się wartko, szukając wzrokiem swej broni. Chociaż wiedział, że pozostawił ją tam gdzie zawsze, to teraz – podczas tak, zdaje się nerwowej sytuacji, było to nieświadomy odruch wywołany zmęczonym już umysłem wojownika.
Podlazł gibko do przeciwległego kąta pokoju i pochwycił swoją broń. Z pozoru, prosty zwyczajny łańcuch, który krył jednak w sobie zabójcze ostrza, które aż rwą się do przecięcia skóry jakieś gadziny. Wojownik kochał swój oręż i ani myśli zamienić go na inny. Łańcuch ten jest jedyna „pamiątką” z zakonu mnichów, jedynym cennym "drobiazgiem" po swym mistrzu... Laray nie miał zamiaru po raz kolejny się zadręczać wspomnieniami i pytaniami swego serca, szybko więc wyszedł ze swego pokoju i schodami podążył na dół.
Okazało się, że wszyscy jego towarzysze byli już na miejscu, rozmawiali z jakimś mężczyzną o… goblinach. Wojownik otwarł szeroko oczy, nie wiedział bowiem co się dzieje, ale wzywanie pomocy i mowa o goblinach, nie wymagały wzmożonej pracy umysłu i nawet głupiec domyślił by się o co chodzi – atak goblinów na wioskę. Pavos przybliżył się do pozostałych, nie miał pytań… dobrze wiedział jaki jego obowiązek – obrona wioski; zamierzał się tego trzymać, to nie on jest tu od zadawania pytań. |