Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2010, 14:15   #40
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy tylko Soren się ocknął podniósł do ust skrzekotkę i nadał:
- Na pokładzie są niewolnicy, proszę nie wysadzać karaweli, powtarzam, nie wysadzać karaweli.
Nie miało to wiele sensu, bo skrzekotka była wyłączona, a Kano, który z resztą już spróbował okręt zatopić był w zasięgu głosu. Ale pilot jeszcze nie kontaktował jak należy i po chwili znowu odpłynął do krainy sennych marzeń, w których... nie wnikajmy.

Następne przebudzenie było już dłuższe, ale Soren podejrzewał, że nadal śni, tylko tym razem był to koszmar. Co prawda dalej była w nim piękna kobieta (teraz już jedna), ale wyposażona w strzykawki z okropnie dużymi igłami, które z lubością wykorzystywała na biednym rannym pilocie. Próby obudzenia się nie przynosiły rezultatów, więc musiał uznać, że jest to najwidoczniej sposób Aspazji, żeby się na nim zemścić za... cośtam.

Przez pewien czas leżał spokojnie i w milczeniu przyjmował wszystkie tortury jakie wymyślała jego szefowa (a wszystkie pod pretekstem dbania o jego zdrowie). Dzięki tej potulności przynajmniej na niego nie krzyczała, co, biorąc pod uwagę, że cały czas dzwoniło mu w uszach (może stąd opowieści o dzwonach w głębinie), mogło się skończyć źle. Dopiero gdy poszedł do toalety udało mu się uciec spod jej opieki. Do łóżka już nie wrócił, tylko udał się na mostek, gdzie rozsiadłszy się w fotelu obserwował poczynania sternika. Nawet się nie zastanawiał co robi. Po prostu mostek jest dla niego najnaturalniejszym środowiskiem bytowania i podświadomie tam skierował swoje kroki. Nie pytał dokąd płyną, a po chwili znowu usnął.

Śpiąc nawet nie miał świadomości, że tuż za nim rozegrała się scena niczym z al-Malickich poematów. Ach ta szlachta.

~*~

Następnego dnia zrobiło się wesoło. Choć najwidoczniej większość załogi nie uważała bycia namierzanym przez torpedę za powód do wesołości.
Nie czekając na zachętę Soren wyciskał z batyskafu siódme poty. Płynął możliwie blisko dna, skręcając w prawo po dużym łuku i szukając odpowiednio dużego zagłębienia, żeby się w nim schować. W końcu znalazł schronienie za jakąś większą rafą i wyłączył całą elektronikę. Czekał na odległy odgłos eksplozji.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline