Młodzieniec ze swoim nauczycielem wrócili po resztę nekromantów, potem od razu udali się z powrotem do komnaty z przejściem do Podmroku.
Doświadczeni magowie zabrali się do zabezpieczania przejścia, a Davlamin uklęknął przy kupce skarbów i zaczął przebierać. Znalazł dwie różdżki, które wyglądały obiecujące i kolejne dwa pierścionki.
Wtedy Isavir skończył swoją część walnął Davlamina laską po łbie.
- Gdzie z łapami?
Młodzieniec popatrzył z wyrzutem na mistrza -Pomagałem oczyścić korytarze? Narażałem się? To mi się należy.- odparł
- Już sobie nabrałeś. Weź trochę złota i jakiś ze sztyletów.
-Niech będzie.- burknął młodzieniec, zgarniając do kieszeni złote monety
- Dobra. Oni sobie poradzą- Wskazał na nekromantów- Wróćmy do samej wieży.
Gdy znów dotarli do wieży mag od razu przeszedł do rzeczy
- Wciąż chcesz wiedzieć skąd mam eliksir wiecznego życia?
-Tak.- odparł krótko chłopak, ale w jego zachowaniu i oczach widać było chęć poznania historii.
- Dobra. Z lekcji geografi pamiętasz gdzie jest Dolina Lodowego Wichru?
-Ta, pamiętam. - odparł Davlamin
- To nie tam. Nie polecam tej okolicy. Zimno jak cholera.
- To po co mi o niej mówisz?- spytał zirytowany chłopak. - Żebyś jej unikał. Naprawde tam nie fajnie. Ale co to ja miałem? A tak. Eliksir dostalem od czerwonego maga z Thay. Ostatnio widziałem go pięć lat temu w Waterdeep.
-To cała historia?
- To jak ja od niego to wydusiłem to moja sprawa. Nazywał się Panword Oaklord, powiedz, że ja cię przysłałem, to może cię na zabije.
- Nie pójdziesz ze mną do Waterdeep?
- Nieee . Mam tu dużo roboty. Zresztą ten gość mnie strasznie denerwuje.
Młodzieniec był wyraźnie zaskoczony. Nie przypuszczał, że będzie miał sam wyruszyć w podróż. Z jednej strony perspektywa takiej podróży była zachęcająca, z drugiej zdawał sobie sprawę z licznych niebezpieczeństw i problemów, które mógł spotkać na trakcie. Isavir nie miał też ochoty żegnać się z uczniem, ale nie mógł go zatrzymywać. - Rozumiem. A co z przedmiotami które znalazłem w komnacie? Pomożesz mi je zidentyfikować?
- Za odpowiednią zapłatą...
Na szczęście Davlamin rozpoznał ironię w jego głosie.
Identyfikując artefakty, Isavir zastanawiał się czy dobrze robił pakując chłopaka w kłopoty z Panwordem. Po ich ostatnim spotkaniu mag z Thay mógł chcieć się zemścić. Nawet bardzo.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |