Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-10-2010, 14:29   #11
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Młodzieniec ze swoim nauczycielem wrócili po resztę nekromantów, potem od razu udali się z powrotem do komnaty z przejściem do Podmroku.
Doświadczeni magowie zabrali się do zabezpieczania przejścia, a Davlamin uklęknął przy kupce skarbów i zaczął przebierać. Znalazł dwie różdżki, które wyglądały obiecujące i kolejne dwa pierścionki.
Wtedy Isavir skończył swoją część walnął Davlamina laską po łbie.
- Gdzie z łapami?
Młodzieniec popatrzył z wyrzutem na mistrza
-Pomagałem oczyścić korytarze? Narażałem się? To mi się należy.- odparł
- Już sobie nabrałeś. Weź trochę złota i jakiś ze sztyletów.
-Niech będzie
.- burknął młodzieniec, zgarniając do kieszeni złote monety
- Dobra. Oni sobie poradzą- Wskazał na nekromantów- Wróćmy do samej wieży.

Gdy znów dotarli do wieży mag od razu przeszedł do rzeczy
- Wciąż chcesz wiedzieć skąd mam eliksir wiecznego życia?
-Tak
.- odparł krótko chłopak, ale w jego zachowaniu i oczach widać było chęć poznania historii.
- Dobra. Z lekcji geografi pamiętasz gdzie jest Dolina Lodowego Wichru?
-Ta, pamiętam
. - odparł Davlamin
- To nie tam. Nie polecam tej okolicy. Zimno jak cholera.
- To po co mi o niej mówisz?
- spytał zirytowany chłopak.
- Żebyś jej unikał. Naprawde tam nie fajnie. Ale co to ja miałem? A tak. Eliksir dostalem od czerwonego maga z Thay. Ostatnio widziałem go pięć lat temu w Waterdeep.
-To cała historia?
- To jak ja od niego to wydusiłem to moja sprawa. Nazywał się Panword Oaklord, powiedz, że ja cię przysłałem, to może cię na zabije.
- Nie pójdziesz ze mną do Waterdeep?
- Nieee . Mam tu dużo roboty. Zresztą ten gość mnie strasznie denerwuje
.
Młodzieniec był wyraźnie zaskoczony. Nie przypuszczał, że będzie miał sam wyruszyć w podróż. Z jednej strony perspektywa takiej podróży była zachęcająca, z drugiej zdawał sobie sprawę z licznych niebezpieczeństw i problemów, które mógł spotkać na trakcie. Isavir nie miał też ochoty żegnać się z uczniem, ale nie mógł go zatrzymywać.
- Rozumiem. A co z przedmiotami które znalazłem w komnacie? Pomożesz mi je zidentyfikować?
- Za odpowiednią zapłatą...
Na szczęście Davlamin rozpoznał ironię w jego głosie.
Identyfikując artefakty, Isavir zastanawiał się czy dobrze robił pakując chłopaka w kłopoty z Panwordem. Po ich ostatnim spotkaniu mag z Thay mógł chcieć się zemścić. Nawet bardzo.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 20-10-2010, 19:22   #12
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Davlamin długo szykował się do drogi. Zebrał wszystkie potrzebne mu rzeczy, nałożył zdobyczne pierścienie, medalion, a do pasa przytwierdził sztylet, także znaleziony w podziemiach. Kiedy wszystko sprawdził kilkukrotnie, pożegnał się z czarodziejami oraz swoim mistrzem. Nie wiedział czy jeszcze się kiedykolwiek zobaczą. Przez te kilka lat spędzonych u starego maga, zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Mimo wielu nieporozumień i kłótni, szczególnie w pierwszym okresie nauki młodego człowieka, mimo licznych różnic zdań obaj mężczyźni przyzwyczaili się do swojego towarzystwa. Teraz miało go zabraknąć.
Młody czarodziej nie chciał pokazać wzruszenia, powstrzymał się więc i ruszył w daleką drogę. Ku Waterdeep.

Droga dłużyła się Davlaminowi z powodu braku kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Przemierzał kolejne kilometry, mijając między innymi Wzgórza Trolli. Na szczęście dla chłopaka, nic ani nikt nie niepokoił go. Szybko jednak zorientował się, że to nie wrogowie, a brak pożywienia jest dla niego zagrożeniem, bowiem zapasy kurczyły się zbyt szybko. Szczęśliwym trafem na drodze maga do jego celu podróży stała tawerna.

Młodzieniec już z daleka widział poruszenie przed karczmą. Po szybkim dotarciu do celu zobaczył grupę ludzi otaczającą zakapturzoną postać. Jak się po chwili okazało, była to drowka.
- Nic wam nei zrobiłam. Chciałam tylko kupić trochę jedzenia. Jeśli pozwolicie mi odejść to nikomu nic się nie stanie. powiedziała. Jednak tłum nie chciał nawet myśleć o wypuszczeniu drowki. Jeden z mężczyzn w tłumie z mieczem w dłoni podszedł do niej od tyłu, chcąc zaatakować. Kiedy był już krok od niej, odwrócił się i zaczął odganiać od niej ludzi. Davlamin nie chcąc narażać się na atak na swoją osobę, opuścił tłum i chowając twarz w kapturze, oddalił się nieco od całego wydarzenia. Stał na tyle blisko, by widzieć i słyszeć wszystko, ale na tyle daleko, aby mieć czas na jakąkolwiek reakcję.
W tym czasie do mężczyzny otumanionego czarem dopadł inny mężczyzna, uzbrojony w sztylet. Po krótkiej szarpaninie, która przerodziła się w walkę, obaj padli na ziemię martwi. Tego było za dużo jak dla tłumu. Rozwścieczeni wieśniacy rzucili się na samotną elfkę. Sam nie wiedząc czemu, Davlamin zawołał.
-Stać!
Tłum stanął na moment, odwrócił się w stronę maga, dając tym samym szanse dla elfki. Rzuciła się do biegu w stronę z, której młodzieniec przybył. Ktoś z tłumu krzyknął
-Zabić ją! Kochasia demonów też!
-Czekajcie, ludzie! Za wzgórzem jest cała banda goblinów! Zaraz zaatakują, brońmy się! improwizował adept magicznej sztuki. Miał nadzieję, że ta sztuczka podziała. Inaczej okazało by się, jak szybko i długo potrafi biec.
Paru wieśniaków stanęło od razu, inni jeszcze trochę pokrzyczeli. Ktoś coś krzyknął do reszty:
-Aha, to o to mu chodziło.- Po chwili otrząsają się i zwracają ku uciekającej drowce
-ONA! Ona nimi przewodzi. Pomóż nam ją ścigać !- przypomnieli sobie o drowce ludzie, po czym ruszyli za nią.
-Ja ją złapię, jestem magiem! Wy zajmijcie się goblinami! Szybko, zaraz zapewne zaatakują! rzucił wiedząc, że to zadziała.
-Zaraz!? Chcą zniszczyć naszą karczmę? Co my będziemy pić? Ludzie, do broni! po tych słowach wszyscy, jak jeden mąż rzucili się do obrony przed nadciągającym wrogiem, który nie istniał. Młody uczeń uśmiechnął się dyskretnie, po czym pobiegł za elfką.
- Nie musisz już uciekać, przynajmniej do czasu aż zorientują się, że nikt nie chce spalić ich karczmy. powiedział zdyszany, kiedy w końcu dotarł do niej.
- Doprawdy? Cóż. Chyba jestem ci coś winna samcu. Ci idioci są tacy... eh, chyba nie jestem aż tak dobra w wspólnym by znaleźć takie durne słowo. Dziękuję.
-Samcu? - Davlamin popatrzył zdziwiony na drowkę -Jestem Davlamin, może tak będzie ci łatwiej do mnie mówić. Co tutaj robisz?- spytał patrząc ostrożnie na postać mrocznej elfki.
- To długa historia i nie wiem czy powinnam Ci o tym mówić, ale nie jestem tu z własnej woli i nie mam złych zamiarów. Właściwie chcę wrócić do Podmroku.
- No, to masz mały problem. Chyba że znasz najbliższą jaskinię z przejściem tam.- mruknął chłopak, dochodząc powoli do siebie po biegu.
- Wiem, że jedno jest w Wysokim Lesie. Tak mi przynajmniej powiedziano, ale nie będzie łatwo się tam dostać.
-Hmm..Samotna drowka na powierzchni nie jest czymś normalnym. Będziesz miała problemy z dotarciem do celu.
- Tak, szczególnie jak trafię na więcej takich jak tu. Teraz wybaczam, ale musze ruszać dalej zanim tak jak mówiłeś się spostrzegą, że nie grozi im niebezpieczeństwo. Chociaż pewnie zapiją się na śmierć w ramach przygotowaniach do walki.
-Zapewne tak...Mogę ci towarzyszyć przez jakiś czas, i tak podążam w tamtym kierunku. - zaproponował nieśmiało -A we dwójkę zawsze tak jakoś raźniej.- nie czuł strachu, towarzyszącemu zazwyczaj ludziom spotykającym drowy czy inne stworzenia z Podmroku.
- Cóż, w zasadzie czemu nie? Przyda się mieć sam... Ciebie pod ręką jeśli spotkam więcej ludzi. Jestem Nesska.Przy okazji, też jesteś człowiekiem? Ciężko mi poznać.
-Tak. Chciałbym mieć tylko pewność, że nie zabijesz mnie zaraz z tej waszej kuszy ani nie wbijesz mi sztyletu w gardło.- rzucił Davlamin patrząc na drowkę.
- Cóż kuszy nie mam, a póki co nie mam powodów by cię zabijać samcze... Davlaminie, chciałam powiedzieć.
-Co ty masz z tym samcem? -spytał rozkładając teatralnie ręce i unosząc wzrok ku niebu -Ja rozumiem że u was mężczyźni są...gorsi, no ale bez przesady.
- Kwestia przyzwyczajenia. Zapamiętam w końcu, Davlaminie.

Po tych słowach Davlamin w towarzystwie drowki ruszyli w kierunku Wysokiego Lasu. Młody mag nie wiedział czemu zaufał postaci, która z pochodzenia rasowego oznaczała zło i śmierć. Instynktownie czuł, że może jej zaufać. Czuł że nie jest taka, jak inne drowy. Czas miał pokazać, czy się nie mylił.
 
daamian87 jest offline  
Stary 22-10-2010, 17:03   #13
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Davlamin mało spał pierwszej nocy podróży z mroczną elfką, a gdy już zasnął nie był to sen spokojny. Jednak rano był cały i zdrowy. Szybko ruszyli w dalszą drogę. Najwyraźniej los nie chciał tak pozwolić im iść w ciszy i spokoju. Na ich drodze stanął czarny, ludzki mężczyzna, odziany w orientalne stroje i noszący na głowie turban. Na poboczu drogi stało całe mnóstwo skrzyń, a obok nich wóz z zaprzężonym koniem.
- WITAM! Czy zechcielibyście zaopatrzyć się w Niesamowitce Wartościowe Pożyteczne i Godne Zaufania Przedmioty Muhamada Ali Staffa?
-Będzie ciekawie- mruknął szeptem do drowki Davlamin-Zależy co Muhamor ma do sprzedania - odparł głośno i wyraźnie mag, rozglądając się jednocześnie w około. Drowka była trochę niespokojna, położyła rękę na swoim krótkim mieczu, ale pozwoliła mówić magowi.
- Muhamad panie- Zraźił się na chwilę, ale od razu na jego twarz powrócił sztuczny uśmiech- Coś mi mówi, że pan to mag jest, ta?
-Nie, jest...tak, oczywiście że tak- udawał głupiego czarodziej. Chciał wprowadzić Muhamada w błąd. Ten sam był trochę głupawy, toteż dał się nabrać.
- Zatem proponuję- Muhamad popędził do skrzyń, coś poprzewalał, coś pogrzebał i w końcu wrócił do Milnera z okropnie wyglądajacym sztyletem
-Oto... Zabijacz! Lepszego sztyletu nie ma w promieniu setek kilometrów!- Jakże łatwo temu człowiekowi przychodziły kłamstwa.
-Hmm..A co to to potrafi?- podrapał się głupkowato po głowie, przybierając jeszcze głupszy wyraz twarzy. Teraz nawet Nesska zaczęła się zastanawiać czy jej towarzysz nie jest idiotą.
- Emmmm, proponuję tysiąc sztuk złota? - Murzyn rozejrzał się na bok, na jego czole pojawił się pot.
-Ale ja się pytał co to potrafi.- nieco groźniej odparł młodzieniec, tym samym rozwiewając wątpliwości co do jego idiotyzmu.
- Dobra, dobra, wiedzę, że niezły z pana handlarz, stówa!- Handlarz zaczął się poważnie denerwować, Nesska zauważyła, że jego lewa noga zaczyna się trząść.
-Głupi ty, ja wiedzieć chcę co ten sztylet potrafi!- krzyknął Davlamin.
- PANIE! DAM GO PANU ZA DARMO! ALBO NIE, ZAPŁACĘ CI, TYLKO WEŹ GO ZABIERZ!!- W tym momencie ktoś ziewnął. Zaraz po tym wszyscy usłyszeli jakby prymitywny i gburowaty głos- Co tam?

Mag odskoczył do tyłu, pociągnął też drowkę. Oboje przygotowali się do walki, ale póki co nie podjęli żadnych działań. Czekali cierpliwie na rozwój wydarzeń, za to Muhamed był niesamowicie zaniepokojony.
Sztylet zaczął się lekko świecić na czerwono, znowu rozległ się barbarzyński głos.
- No dobra, co będzie? Krwawa masajka? Masakra? Zabiajnie? A możeeee... te murzyn! Ty mnie sprzedajesz?!- Wtedy Muhamed, już zaczął płakać, podszedł do Davlamina i padł na kolana.- Panie ja cię błagam, do stóp padam. Ja już nie wytrzymuję z tym... z nim.
-ALE CO TO JEST?!?!-wrzasnął na Ali Staffa młodzieniec, mając nadzieję że w końcu czegoś się dowie.
Teraz ten sam głos zrobił się agresywny
- CO? CO? Jak żeś mnie nazwał? Ja jestem kimś śmieciu! Jam jest Raigor Stonebreaker! Największy zabijaka jaki kiedykolwiek chodził po Faerunie! Dopóki jakiś idiota mnie nie zamknął w tym sztylecie. - Murzyn gdzieś w połowie mowy sztyletu, opuścił go i zaczął ładować skrzynie na wóz.
Młodzieniec podszedł ostrożnie do sztyletu i trącił go patykiem.
- GDZIE Z BADYLEM?! Może ja cię trącę? Piąchą w czoło!- Sztylet nie zdał sobie sprawy, że kończyn nie ma, a nawet jeśli o tym wiedział to się pewnie nigdy nie przyznał i tego nie zrobi w czasie przyszłym.
-Skończyłeś się wydzierać?- spytał znużonym głosem Davlamin, szturchając kilka razy od niechcenia sztylet patykiem.
Wtedy to stał się cud. Rozłam wszechświata, zejście bogów wśród śmiertelników. Patyk stanął w płomieniach, które przeniosły by się na Davlamina, gdyby Nesska go nie odciągnęła do tyłu.
-HA! Mogłem cię zabić!- Rozległ się świński śmiech.
-Zaraz możesz znaleźć się w rzece. Magii nie podpalisz.- odgryzł się mag.
- Tylko mnie podnieś, tylko mnie podnieś!
-To co mi zrobisz?
- spytał chłopak, odsuwając się jednocześnie kilka kroków.
- Kule ognia mogę rzucać cwaniaku! Gdzie mi się żywnie podoba!- Gdyby sztylet mógł się chytrze uśmiechnąć to by to zrobił. I TO JAK!

Nesska trochę zdziwiona, ale bardziej zdziwiona tą sytuacją rzuciła na siebie i Davlamina ochronę przed zywiołami. W tym momencie Muhamed popędził konia i ruszył w nieznane, byle dalej od Zabijaki.
Głos sztyletu stał się niespokojny.
- Eeeeeee, dobra, pogadajmy.
-Słucham.- powiedział spokojnym tonem młodzieniec.
-Widzisz, moje potrzeby są proste. Bebechy tu, flaki tam. Mój ostatni porządny właściciel, krasnolud miał podobne zainteresowania, ale go zabiłem. - Nagle sobie uświadomił co powiedział - NIE ZROBIĘ TEGO TOBIE! KOCHAM CIĘ!-Jego ton stał się słodki - Płoszę, weź mnie.
Zabrzmiało to trochę jak propozycja seksualna.
-Chyba oszalałeś. Zabijałeś kogo popadnie, nawet swojego właściciela a teraz ja mam zabrać ciebie ze sobą?-
- Noooo, tak, to oczywiste, poza tym to z krasnelem to przypadek. Chrapałem podczas snu.
-Jasne, bo żyć mi się odechciewa.- mruknął mag
- Ja cie błagam. Będę na każde twoje życzenie, skinienie.
-A niby czemu jesteś uwięziony w sztylecie?-
- Ekhem, przespałem się z córką nie tego czarodzieja.
- Na jego nieistniejącej twarzy pojawił się nieistniejący rumieniec.
-Którego?- dopytywał mężczyzna
- Taki tam, nie znasz.
-Mów albo wpadniesz do rzeki...
- Na litość! Zahariev Kavir!

Davlamin ucieszył się, że nie był to Isavir. W końcu ilu było magów na świecie?
-No,to nieźle wpadłeś.- zachichotał
- To jak? Przyjacielu? Idziemy w stronę zachodzącego słońca?

Milner zastanowił się czy może uniknąć tego by Zabijaka rzucał kule ognia kiedy tego nie powinien robić. Postanowił owinąć broń w kawałek papieru do podcierania się po czynnościach fizjologicznych.
Spotkało się to z jęczeniem ze strony noża, padło słowo "CHAŃBA!" i to nie raz, ale w końcu postanowił poopowiadać sprośne kawały dla drowki, która tym zachwycona nie była.
- No, to wiem przynajmniej co zrobić jak będziesz niegrzeczny.
Sztylet właśnie dochodził do puenty kawału o kazirodztwie toteż nie załapał
- Co? Co? Znaczy się, co?
- Mam w zanadrzu czar, który zamknie cię w kuli magicznej energii. W środku nie ma nic, kompletnie, i żadnym czarem tej kuli nie zniszczysz.
- Kolego... Panie. Spokojnie, po prostu idźmy tam gdzie masz iść. Potem podsunę Ci parę pomysłów co do miejsca fajnych skarbów- Tutaj ściszył głos - Znam też niezłe domy towarzyskie.

- Zachowaj te domy dla siebie. A póki co skarbów nie szukam. - mruknął mag
Sztylet zastanawiał się przez chwile jak burdelami miałby się zająć, wpadł na dosyć brutalny pomysł.
- A czego miłościwy pan szuka? I pani?
- Wiedzy jak zdobyć władzę nad światem.
- odpowiedział rozdrażniony już trochę Davlamin
Nesska zbyła Zabijakę
- Myślę, że nic dobrego nie wyniknie z tego, że Ci powiem
- Już ja was rozruszam. W moim towarzystwie rozgorzeją żarty i dobra atmosfera!

W ramach powstrzymania sączenia się dobrej atmosfery, Davlamin schował broń do plecaka co spotkało się z aprobatą mrocznej elfki.

Przez kolejne trzy godziny podróży z plecaka dobywały się jęki, śmiechy, pomruki i wiele, wiele innych. W końcu dało się słyszeć zabójcze chrapanie.
Następnego dnia, sztylet wyglądał już znacznie okazalej
- I jak? Ktoś jeszcze potrafi zmieniać wygląd?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 24-10-2010, 19:14   #14
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Dalsza droga obyła się bez problemów, co nawet nieco zdziwiło mężczyznę. Wiedział, że na traktach podróżnych bardzo często można było spotkać grupy goblinów, orków czy bandytów, liczących na łatwy zarobek. Davlamin wraz ze swoją drowią towarzyszką dotarli nad rzekę Delimbiyr. Nesshka powiedziała
- Cóż, dalej moja droga wiedzie na wschód.
-Jesteś pewna? Możemy razem ruszyć do Waterdeep. -zaproponował mężczyzna. Sam się zdziwił swoją śmiałością wobec drowki. Zdawał sobie też sprawę, iż nie będzie to łatwe zadanie.
- Cóż, sama nie wiem. Widzisz, przybyłam tu z Podmroku wraz z innymi drowami żeby zabiajć ku chwale Lloth, ale ostatnio po tym co nas tu spotkało zwątpiłam w Pajęczą Królową, mimo to czuję, że powinnam wrócić do Podmroku.
-Mogę spytać co takiego się stało? próbował dowidzieć się mag.
- Cóż, chyba i tak to już bez znaczenia. Gdy po wielu trudach wyszliśmy na powierzchnię napotkaliśmy trudności. Z pozoru prosta wioska była broniona przez cały oddział przedziwnych rycerzy, którzy to wybili połowę naszej armi zanim im nie uciekiśmy. Gdy weszliśmy ponownie do Podmroku, okazało się, że Myvren, główny mag naszej ekspedycji uknuł spisek przeciw przywódczyni naszej wyprawy. Zabił ją a prawie wszyscy stanęli po jego stronie. Mówił o tym, że samce już nigdy nie będą traktowane gorzej od kapłanek i nastanie nowa era dla Podmroku. Uciekłam z trudem sama nie wierząc, ze moja bogini pozwoliła na coś takiego.

-Wiesz, czasami odnoszę wrażenie że bogowie to tylko wytwór wyobraźni ludzi nie mających w życiu celu i pogrążonych w pustce własnego życia. - odparł. Zastanawiał się, czy nie uzna go za bluźniercę, w końcu kapłanki głęboko wierzyły w swoich bogów.
- Ależ bogowie istnieją! Mamy na to setki jak nie tysiące dowodów. Po prostu, mam wrażenie, że Lloth mnie opuściła... jeśli kiedykolwiek była ze mną.
-Może to nie jej powinnaś służyć w takim razie? Może Podmrok nie jest twoim przeznaczeniem?- próbował podejść drowkę.
- Może, sama nie wiem. Tu na powierzchni nie przyjmą mnie dobrze, zresztą co niby miałabym tu robić?
-To samo co w Podmroku. Żyć zgodnie ze swoimi zasadami. W końcu ludzie zaczną cię akceptować.- Davlamin już miał dodać że nie są tak nietolerancyjni jak drowy, powstrzymał się jednak.
- Mówisz? No w sumie w Podmroku nie ma już dla mnie miejsca. Dobrze, ruszę z tobą, ale muszę wiedzieć po co idziesz do tego miasta. - W tym momencie sztylet coś mruczy. Mag wyjął zawiniętą broń, chcąc dowiedzieć się o co mu chodzi.
- Oho, dzień dobry. Tak, ja właśnie sobie uświadomiłem, że to może być ważne gdybym też wiedział gdzie idziemy, bo chyba zapomniałem.
-Otóż kieruję się do Waterdeep, mam tam odwiedzić starego znajomego mojego mistrza. - poinformował dwójkę towarzyszy.
Sztylet odparł uradowanym głosem
- Aha! Waterdeep, jak tam dojdziemy złożymy może wizytę panu, który mnie tu uwięził, hę?
-Jak będziesz grzeczny..-zgasił zaklętego w sztylet człowieka -Co ty na to Nesshka? Będziesz mi towarzyszyć?
- Tak, dopóki nie wymyślę co ze sobą zrobić.
-Może pomogę ci w znalezieniu rozwiązania.- odparł uradowany chłopak. Przez te kilka dni zdążył przyzwyczaić się do towarzystwa kapłanki. Nie chciał się z nią rozstawać. Grupa ruszyła w dalszą drogę, ku Waterdeep.

Tego samego dnia, podczas odpoczynku przy ognisku, kiedy słońce było coraz bliżej horyzontu, Zabijaka uraczył Davlamina i Nesshkę chrząknięciem. Młodzieniec wyjął go z plecaka, nie chcąc narażać się na nieprzespaną noc spowodowaną sprośnymi piosenkami bądź krzykami wydobywającymi się z torby.
- Ha. Tak, pomyślałem sobie, ze chcecie się dowiedzieć czegoś o moim interesie z Zaharievem. Cała historia...
-Ależ tak, oczywiście...-mruknął w odpowiedzi mag.
- Wiedziałem- Odparł z dumą - Gdzie by tu zacząć? A tak. Słyszeliście pewnie o czymś takim jak klony zastępcze? Silny mag może zrobić takiego klona by po śmierci oryginału jego dusza zamieszkała w ciele klona i mógł żyć normalnie.
Davlamin ożywił się, kiedy usłyszał o tego typu procesach. Nie wiedział że coś takiego jest możliwe.
-Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?- spytał, starając się by jego głos nie okazywał większego niż normalnie zainteresowania tematem.
- No wiesz. Robi się klona, on dorasta parę miesięcy, a gdy ten kogo klon został stworzony ginie- jego dusza wchodzi w klona i normalnie wraca do życia.
Młodzieniec zamyślił się na dłużej. Postanowił dowiedzieć się na ten temat jak najwięcej, kiedy tylko będzie okazja ku temu.
-Kontynuuj.- poprosił po chwili milczenia.
- No. Dwa lata temu, gdy jeszcze byłem normalny, dorobiłem się wielu wrogów. Więc postanowiłem mieć zabezpieczenie w postaci takiego klonu. Zgłosiłem się więc do Zaharieva aby ten mi zrobił takiego. No i wtedy poznałem jego córkę. Starałem się opanować, ale ona byłą taka zajebi... no. Przyłapał nas i zabił mnie, ale nie pozwolił mej duszy uciec, uwięził mnie w tym sztylecie, a klon jest skończony. Mógłbym wrócić do świata krwi i kości, gdyby udało się wydostać moją duszę z tego ostrza.
-I rozumiem że chciałbyś, abyśmy ci w tym pomogli? - spytał retorycznie Davlamin -Wszystko pięknie, ale jak można tego dokonać?-
-Czyli nie dość że nie wiesz jak tego dokonać, to jeszcze chcesz żebyśmy wyciągnęli to z maga, który skazał cię na taką formę. To może przy okazji podbijemy świat?- ironicznie spytał mężczyzna.
- Było by fajnie, wiesz jak podbić świat? - Spytał sztylet całkiem poważnie.
Mag wzniósł do nieba oczy i teatralnie rozłożył ręce w geście bezradności.
-Dopiero opracowuję plan.- odparł
- Aha, mogę pomóc jak coś. Aczkolwiek na razie spróbujmy u niego, może już mi wybaczył, a jak nie to u jakiegoś innego silnego maga. Elimnister czy jakoś tak, może on nam pomoże.
-Widzę że masz tam rozległe znajomości. Będziemy myśleć po dotarciu na miejsce. Póki co mam dla ciebie propozycję. Będziesz podróżował z nami, nie zamknięty w plecaku, ale jeżeli spróbujesz wykręcić jakikolwiek numer, to cię załatwię. Pasuje? -zrobił groźną minę Davlamin.
- Użyjesz mnie jako broni?! Ale fajnie. Będziemy jak... jak...jak silni towarzysze, ALE FAJNIE!
-Pamiętaj tylko, że to JA decyduję kiedy użyć broni, a kiedy słów. Zrozumiano?-
- Tak jest!

-Dobrze. A teraz może odpocznijmy trochę, przed nami kolejny dzień wędrówki. -zaproponował czarodziej.
Odpowiedziało mu chrapanie Zabijacza. Młody czarodziej rzucił standardowe zaklęcia ochronne, mające zapewnić towarzyszom ochronę i zaalarmować ich jeżeli coś lub ktoś chciałby zbytnio zbliżyć się do obozowiska. Kiedy skończył, upewnił się że mają wystarczająco dużo drewna na całą noc i położył się na swoje posłanie. Sen przyszedł jak zwykle bardzo szybko.
 
daamian87 jest offline  
Stary 27-10-2010, 15:49   #15
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
W dalszej drodze Zabijaka uraczył Davlamina i Nesshkę opowieściami o swoich uczynkach za życia.
- Niegdyś byłem bardzo sławny, tak, tak. Dziewoje ubiegały o moje względy (tak to się mówi tym twoim wysublimowanym językiem magu?). No tak czy siak jedną z moich największych zbrodni... w takim sensie zwycięstw, była potyczka ze... smokiem! A tak, wspaniałe zwycięstwo. Gorzej, że był to jeden z tych smoków, które są dobre, złoty czy jaki tam. Chciałem bronić mieszkańców miasteczka do którego przybyłem przed smokiem, który stał na placu. Rzuciłem się na niego ze swoimi towarzyszami i smok poległ. Kiedy mieszkańcy zaczęli nas obrzucać kamieniami pomyślałem, że coś jest nie tak.
Raigor westchnął.
- Kurde no. Dziś to miasteczko nie istnieje. Wybiliśmy wszystkich. Przeżyłem tylko ja, od tamtej pory nie podróżowałem w drużynie. Jakoś tak. Znaczy się bo jak już tam wszystkich zabiliśmy to było sporo do pozyskania. Pokłóciliśmy się i cóż, oni mało zrobili a chcieli tyle co ja! Dobrze zrobiłem do licha. Chociaż był tam mój brat, ale to inna sprawa, o podłożu psychologicznym.

Oprócz tej opowieści (w mniemaniu drowki trochę bezsensownej) sztylet opowiadał o swoich miłosnych podbojach. Nigdy jednak nie pozwalano mu dojść do puenty.

Po drodze obyło się nawet bez bandytów. Davlamin zakupił w przydrożnej karczmie trochę jedzenia, Nesshka zachowała bezpieczną odległość od tawerny.

W końcu ich oczom ukazało się Waterdeep.
Miasto Wspaniałości, Blasku i czego sobie przedstawiciel jednej w niezliczonej ilości ras zażyczył.
Gdyby tylko śmiertelnicy mogli mieć jakieś przeznaczenie, to wiele z nich było by powiązane z tym pełnym różnego "gówna" miastem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 28-10-2010, 14:01   #16
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Waterdeep. Miasto Wspaniałości majaczyło przed niecodzienną trójką towarzyszy. Davlamin Nesshka wpatrywali się w miasto oddalone o pół dnia drogi od nich. Po chwili ruszyli, aby dotrzeć do bram miasta przed zmrokiem.

Z każdym krokiem zbliżającym grupę do miasta, mury obronne rosły w oczach. Kiedy stanęli przed bramą, musieli wysoko zadzierać głowy, aby zobaczyć blanki potężnych murów. Przy bramie stali strażnicy, obserwujący wchodzących i wychodzących z miasta. Mimo iż było to miasto zamieszkiwane przez przedstawicieli praktycznie wszystkich ras, młody mag bał się, iż będą problemy z wejściem za mury Nesshki. Chciał zaproponować jej rzucenie jakiegoś czaru, zmieniającego jej wygląd, jednak czary obronne miasta z pewnością wykryły by czar, po za tym nie chciał urazić drowki.

O dziwo, strażnicy po za przypatrywaniem się uważnym towarzyszce mężczyzny, nie zareagowali. Davlamin patrzył na nich kątem oka, przez co niechcący wpadł na Nesshkę, która stanęła niespodziewanie na środku drogi.
-Co się... urwał człowiek, widząc co spowodowało taką reakcję kobiety.
Miasto było cudowne. Piękne budynki ciągnące się wzdłuż profesjonalnie wykonanych uliczek. Liczne klomby i drzewa dodatkowo zdobiły całość. Kilkanaście metrów od bram towarzysze zobaczyli targ, na który od razu się udali. Stały tam setki kramów z różnokolorowymi daszkami czy płachtami materiału, w których kupcy z najróżniejszych części Krain handlowali wszystko. Od świeżych owoców, przez materiały najlepszej jakości, bronie magiczne i zwykłe, zwoje i artefakty dla magów, po egzotyczne zwierzęta. Można było na nim znaleźć dosłownie wszystko.

Na prawo od bazaru wznosiła się potężna budowla, zapewne świątynia jednego z bogów. Pod nią mężczyzna widział klęczących żebraków, modlących się o kawałek chleba czy kilka monet na piwo, bo i tacy tam byli.

Davlamin nie widział do tej pory tak dziwnego miejsca. Koło siebie żyli przedstawiciele najróżniejszych ras. Krasnolud, elfy, ludzie, mężczyzna był przekonany że widział nawet kilka goblinów przemykających pomiędzy uliczkami. Co kilka metrów spotkać można było ulicznego grajka czy akrobatę, którzy swoimi występami zarabiali na życie. Przy lepszych zatrzymywały się grupy gapiów, w większości małych dzieci, uwielbiających oglądać takie występy. Gdzieniegdzie przechadzali się kapłani i akolici, chowający swoje twarze w kapturach.

Patrole straży można było spotkać co jakiś czas. Jedne spokojnie maszerowały ulicami, pilnując porządku, inni prowadzili więźnia na przesłuchanie bądź do celi. W bocznych uliczkach zobaczyć można było liczne szyldy tawern i karczm, mag widział też kilka dziewczyn, zachęcających mężczyzn do skorzystania z ich usług.

Po dłuższej chwili, w czasie której towarzysze napawali się pięknem miasta, mag spytał Zabijakę, zaklętego w nożu.
-Wiesz może gdzie znajdziemy Panworda Oaklorda? Poszukuję go.- sam nie wiedział gdzie może znajdować się jego pracownia, a błądzenie po mieście nie było najlepszym pomysłem.
 
daamian87 jest offline  
Stary 29-10-2010, 18:03   #17
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Pytanie Davlamina wywołało u Zabijacza silną falę myślenia. Po chwili odpowiedział
- Nie tylko jego znam mój drogi, całą jego familię.
Korzystając z doświadczenia młody mag zapytał
- A z kim z jego rodziny się przespałeś? Babcią?
- Może z nim samym?
- Dodała drowka.
- Hmph. Tak się składa, że podróżowałem z nim i z jego bratem, oraz siostrą. Z którą się... no wiecie. Takie rzeczy - Trochę się zmieszał, bo jednak mieli racje, ale bynajmniej nie było mu wstyd, o nie.
Młodzieniec znacząco pokiwał głową. Mimo to Raigor nie załapał, że mag chce wiedzieć gdzie mag mieszka. Tak też zapewne będzie już zawsze.
Jednak nagle - cud!
- Aaaaaa, że niby gdzie on mieszka tak?
-Brawo, zaczynasz samodzielnie myśleć.
Gdyby tylko mógł to by się dumnie wyprostował, ale nie mógł.
- Nie wiem.
Nie tego mag się spodziewał, nawet po tym idiocie. Naprawdę.
- Wydaje mi się, czy chcesz złamać warunki umowy?
- Znaczy się nie wiem czy dalej tam mieszka!
- Od razu lepiej. Sprawdźmy zatem, prowadź.


Zabijacz kazał im iść przez wiele krętych, wąskich i dosyć niepokojących uliczek. W końcu wyszli na jedną z głównych ulic. Była ona sąsiednia do tej z, której zaczynali.
- Trochę się zapomniało, każdemu się zdarza.
Stanęli przed wieżą, wieżą maga.
- To tu. Nie wiem czemu magowie tak lubią wieżyczki, bo wierz mi, to nie jest stereotyp, oni wszyscy mieszkają w cholernych wieżach!
- Będziesz miał z pewnością okazję sam go o powód. Chodźmy.

Davlamin zapukał, a drowka stanęła obok rozglądając się, jakby czegoś szukając.
- Idę, idę, do kurwy nędzy- Rozległ się nagle zmęczony głos
Sztylet postanowił przemówić:
- Jego brat był niezłym kawalarzem i babiarzem (jak ja). Odebrał dla niego dziewoje i się nie bardzo lubią od tamtego czasu.
- Co się stało z jego bratem?
-Jak by Ci to... zabiłem go. Tak więc mojej tożsamości lepiej nie zdradzaj.

- Dobrze że wspominasz, nie ma co.
Milner nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak ważne jest to, że mag nie dowie się kto siedzi w sztylecie. Gdyby wiedział od razu zakończyłby wspólną podróż z Raigorem.
Drzwi się nagle otworzyły a w nich stanął stary już człowiek.
- Czego?- Rzekł tak jak zazwyczaj mówił Isavir, gdy waliło od niego alkoholem. On jednak był trzeźwy.
- Panword Oaklord?- Zapytał Davlamin
- Taaa - Spojrzał na Nesshkę, dosyć "zimno". Odpowiedziała mu równie mroźnym spojrzeniem - A wy to kto? Liga Równości Rasowych?
- Tak, tropimy nietolerancyjnych skurwieli i palimy ich na stosie.
Zabijacz ledwo powstrzymał śmiech, miał raczej prymitywne poczucie humoru, jak większość barbarzyńców. Mag uśmiechnął się
- No to macie cały świat do spalenia. A teraz gadaj o co Ci naprawdę chodzi?
- Jestem uczniem Isavira. - odparł krótko
Uśmiech na jego twarzy znikł raptownie. Stał w drzwiach przez prawie minutę. Dopiero wtedy ustąpił i zaprosił do środka.
- Stary pedał musi wierzyć w twoje umiejętności, właź.- Spojrzał znów na Nesshkę - Ty w sumie też skoro trzeba, ale siedź cicho.
Wnętrze wieży było zadbane. W górę wiodły kręte, wąskei schody, prowadziły do pracowni magicznej. Na pierwszym pietrze były rzeczy codziennego użytku. W jednym pokoju była kuchnia i salon. Reszta musiała być wyżej. Drowka usiadła przy stole, a Davlamin obok niej.
Mag zamknął drzwi i zakręcił dziesięć zamków.

- Dobra młody. Po cholere cię tu przysłał?
-Nie zaprosisz nas na herbatkę i ciasteczko?
- Niech mnie. Isavir cię uczył i kiedykolwiek pozwolił Ci wypić herbatunię?
- To jak mnie uczył pozostanie moją słodką tajemnicą. Cukier rozumiem masz do herbaty?
- Po tych słowach mag wstał i ruszył ku schodom.
Wtedy poleciał do tyłu, uderzył plecami w ścianę przy wejściu i zawisł przyklejony do niej około dwa metry nad ziemią. Nesshka próbowała wstać i mu pomóc, ale zastygłą w miejscu pod wpływem innego zaklęcia.
- Miałeś takiego wielkiego maga za nauczyciela i niczego się nie nauczyłeś? PO - CO - TU - JESTEŚ?!
Davlamin rzucił na siebie Gazową Postać. Stary mag tylko się uśmiechnął i nawet nie przeszkodził mu w rzucaniu czaru, a mógł to zrobić.
Już w formie gazu Milner powiedział
- Można spokojnie porozmawiać, a nie od razu z czarami na człowieka wyskakujesz. Mam sprawę dość ważną do ciebie. Chodzi o Eliksir Wiecznego Życia.

Mag bardzo szybko wykonał parę gestów dłońmi i wyszeptał magiczną formułę. Obok Davlamina uderzyła duża kula magii. Wystrzeliła z siebie dwie mniejsze, jedna uderzyła w drowkę, a druga w gazowego Dava. Nesshka upadła na ziemie, nagle kontynuując swój ruch rozpoczęty przed unieruchomieniem. Davlamin zaś wrócił do swojej normalnej postaci, padł na ziemię, a Panword położył na nim stopę, tak silnie by młody czarodziej nie mógł wstać.
- Jeden: To mój dom i kiedy bez pozwolenia ktoś po nim się panoszy (chciałeś wejść na górę) to musi oczekiwać takiego rozwoju wydarzeń. Dwa: Na jakiej podstawie mam Ci wydać ten Eliksir?
- Nikt nie powiedział że masz mi go dawać. Owszem, po niego przybyłem, jednak w życiu nie ma nic za darmo i dobrze o tym wiem.
- Rozumiem, że chcesz na niego zapracować?
- Brawo

Oaklord zdjął młodzieńcowi stopę z pleców, a Nesshka pomogła mu wstać.
- Co możesz mi zaoferować?
- Swoje usługi. I świetną potrawkę z kapusty.

- Hehe, znam ja ją. Aczkolwiek nie oczekuj łatewgo zadania, twój mistrz trochę mi się naraził, gdy się ostatnio widzieliśmy.
-Nie wnikam w jego sprawy. Co trzeba zrobić?
Oh nie mój drogi. To będzie bardzo jego sprawa, naprawisz to co on zepsuł.

- Zapowiada się ciekawie.
- Widzisz, kiedyś z Isavirem byliśmy blisko. Niemal jak bracia. Jednak po tym jak mój brat został zamordowany przez pewnego idiotę, Isavir zaczął się dziwnie zachowywać. Razem z nim należeliśmy do gildi magów, takie tam, początkujące czarowanie. Wybił całą gildię, a mnie poważnie uszkodził. Potem ukradł mi eliksir Wiecznego Życia.
- Hmm. Jak widać znamy różne historie.
- A raczej znamy prawdę i kłamstwo. Oskrarżono mnie o te morderstwa. Odsiedziałem trzy lata w więźieniu, tylko za kaucją uniknąłem stryczka. A gdy wylazłem z więzienia, Isavir na mnie czekał. I właśnie to co zrobił potem musisz naprawić.
- Mianowicie?
- Jak się okazało to też nie on mordował innych magów. Tylko jakiś dopperlganger, wiesz, jeden z tych zmiennokszałtnych co to lubią zabijać i robić żarciki. Nie udało się nam go wytropić. Teraz ty masz to zrobić.

- Chwila, czyli Isavir jest niewinny. To raz. A dwa jak mam znaleźć kogoś, kto uciekł kilka lat temu?
- A czy powiedziałem, że uciekł? Wiemy, że jest w tym mieście, jakby uciekł to by go to nie bawiło. Ostatnio podszywał się pod parę osób. Tydzień temu pod panią Elizę Garven, kapłankę Helma. Jest ścigany od paru dobrych lat.
- Wesoło. Jakieś materiały z dotychczasowego śledztwa? Cokolwiek?
- A co ja kurna jestem? Straż miejska? Gość zmienia kształty kiedy tylko chce. Śledztwo trwa tylko w teorii, strażnicy zapomnieli o nim ze dwa lata temu. Od tamtej pory wycina kawały wszystkim w całym Waterdeep. Nie wiem czy kieruje się czymś większym niż dowcipy.
- Jesteś pewien że to on zabił?
- Wyobraź sobie, że pare razy mnie odwiedził i mnie o tym poinformował.
- Możesz powiedzieć coś więcej?
- Tak, mogę. Zostawiał mi liściki z podpisem "JA", w których śmiał się ze mnie i z całego Waterdeep, ja byłem jego pierwszą ofiarą. Potem parę razy przybierał postać moich uczniów i przez nich mi przekazywał wiadomości, a nigdy nie zdążyłem go wtedy zabić, był sprytny.
- Jest jakiś czar umożliwiający mi wykrycie go?
- Gdyby był to już dawno bym go zajebał. Jego iluzja nie jest magiczna tylko naturalna, nie da się jej wykryć przez czary.
- Fajnie...
- Fajnie, fajnie, a teraz ty i czarna dupa w troki i do roboty!

- Dobrze, nie będziemy zajmować twojej białej owłosionej dupie więcej czasu.
Gdy wyszli z wieży Davlamin zapytał swoich towarzyszy o ewentualne pomysły. Jedynie drowka wykazała się inicjatywą
- Nie znam tego miasta, ale powinniśmy sprawdzić u tej ostatniej ofiary.
Tak też postanowili zrobić na początku. Jedna jednak sprawa pozostawała nie wyjaśniona: skoro to nie Isavir był winny wymordowania gildii magów to dlaczego Panword powiedział, że Davlamin będzie naprawiał to co Isavir zepsuł?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 08-11-2010, 13:43   #18
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Towarzysze ruszyli w miasto. Nie mieli pojęcia gdzie mieszka kobieta, o której Panword wspominał. Ruszyli więc w miasto.
Przejścia mieszały się ze sobą, a dla kogoś, kto nie był nigdy wcześniej w Waterdeep był to istny labirynt. Davlamin jednak po chwili poznał jeden ze sklepów, i miał pojęcie gdzie mniej więcej w mieście się znajdują. Jako że dzień kończył się powoli, młody adept magii postanowił znaleźć karczmę, gdzie będą mogli spędzić noc. Idąc wzdłuż uliczek i mijając kolejne sklepy, stragany i domy mieszkańców miasta, trafili do jednej z tawern. Szyld wesoło kiwał się na łańcuchach, poruszany podmuchami wiatru. Napis informował o przybytku "Pod wielkim cycem".
-Nie patrz tak na mnie, nie wiem gdzie są inne a przespać się gdzieś musimy chyba. powiedział do Nesshki widząc jej wzrok. Nie mając siły chodzić po mieście w poszukiwaniu innego miejsca na nocleg, mimo niezadowolenia drowki weszli do wnętrza.



Lokal był pełen ludzi, elfów, krasnoludów i zapewne niejednego przedstawiciela innych ras. Muzyka grała głośno, w powietrzu unosiły się krzyki, śpiewy, śmiechy i kłótnie zgromadzonych wewnątrz osób wymieszane z dymem i zapachem różnego rodzaju trunków. Davlamin usłyszał nagle
-Samknij te pierdolone dszfi!! co niezwłocznie uczynił. Temperatura panująca wewnątrz była przyjemna, po chwili mag zdjął swój płaszcz i zaczął przeciskać się do baru. Kiedy jakimś cudem mu się to udało, musiał czekać na kogoś, kto by chciał go obsłużyć. Kiedy w końcu pojawił się właściciel.
Wysoki, gruby jegomość o lśniącej łysinie i niezwykle niemiłym wyrazem twarzy zbliżył się do Davlamina i spojrzał nań pytająco.
-Potrzebuje dwóch pokoi, czystych i takich, żeby można się było wyspać! starał się przekrzyczeć gwar panujący wewnątrz tawerny.
-Tylko jeden mam wolny. gardłowym, przepitym głosem odparł barman.
-I tak masz szczęście że cokolwiek mam, w okresie Wielkiego Targu praktycznie nie ma miejsc. Bierzesz czy nie? naciskał.
-Niech będzie. mruknął w odpowiedzi czarodziej i rzucił właścicielowi monetę, uprzedzając jego warunek płacenia z góry.
-Dzisiaj kolację a jutro śniadanie do pokoju do tego. I niech będzie to już w cenie. rzucił na odchodne barmanowi, a widząc jego skrzywioną minę nie popartą żadnym komentarzem udał się wraz z Nesshką na górę. Wychodząc po schodach dało się słyszeć kilka gwizdów i sprośnych uwag, jednak towarzysze je zignorowali.
Pokój znajdował się na drugim piętrze budynku. O dziwo był dość czysty, a w środku czekała na gości miska z zimną wodą i kawałek ręcznika. Stało w nim tylko jedno łóżko.
-Śpij na łóżku, ja prześpię się na fotelu. kiwnął głową w kierunku krzesła, które nie wyglądało zachęcająco.
-Ja zejdę teraz na dół, spróbuję się czegoś dowiedzieć. Kolacja powinna zaraz dotrzeć, wrócę niedługo. po czym wyszedł. Miał nadzieję dowiedzieć się czegoś o mieście i poszukiwanego zmiennokształtnego. Nie znał miasta, tak więc zasięgnięcie jakichkolwiek informacji wydawało się oczywistym posunięciem.
 
daamian87 jest offline  
Stary 09-11-2010, 22:09   #19
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Karczmarz był bardzo prawdziwy. Łysy, gruby z poplamionym fartuchem, no i oczywiście mówił prostacko, ale tak by rozmówca myślał, że on wie naprawdę dużo.
- Ja to tyle z karczmy wychodzę co by piwo i szynkę kupić,- Tutaj się nachylił i pokiwał palcem- ale wiem jak iść an targ by kosą pod żebra nie dostać.
Zaczął polerować brudną szklankę, brudną szmatą. Napluł do niej ze dwa razy - czysta.
- Jeśłi naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć o takich sprawach tajemniczych to zgłoś się do jakiejś gildii. - Nagle go olśniło - O! Albo lepiej. Tego, tego...
Karczmarz zawołał do jednego z pomywaczy podług
- Ikir! Jak się nazywał ten koleś co napisał tą książkę o orkach w zeszłym miesiącu?
- Hejsfokles szefie!
- To on miał brata tak?
- Ikrena, no miał.
- I ten Ikren łaził do tej karczmy...
- " Latający Biust"!
- No tak, a tą karczmę prowadzi...
- Koletrin!
- Dokładnie i on miał tą córkę tą swoją co to ona...
- Zmarła. Helena się nazywała.
- O właśnie, dzięki Ikir.
- Teraz karczmarz wrzasnął na zaplecze.
- HELENAAAA! Jak się nazywał ten typ co to tak miasto każde zna i handluje informacjami? Wczoraj u nas kurwy zamawiał!
- Cień, stary idioto! - Odwrzasnął mu wredny głos z zaplecza. Karczmarz zerwał się by rzucić szmatą, ale wrócił do Davlamina.
- Tak, starość nie radość, wszystko się zapomina. Tak czy siak Cichy, często tu przyłazi, od niego dowiesz się wszystkiego o tym mieście i o tym co się w nim dzieje. To taki tam gnom, wyróżnia się, poznasz go. Nic więcej pożytecznego Ci raczej nie powiem.

Milner postanowił więc wrócić do pokoju. Drogę jednak zastąpił mu gość będący usposobieniem braku proporcji siły fizycznej i rozwagi umysłowej. Twarz nieskażona myśleniem, muły, łysy łeb i jako, że był odważny, pięciu identycznych kolegów do obrony.
- Te, typ! Z ładną dupą tu żeś przylazł, podziel się co?
Oczywiście jego koledzy uznali to za zabawne, bo czemu nie?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 16-11-2010, 10:04   #20
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Davlamin zatrzymał się przed potężnym mężczyzną. Popatrzył na niego spokojnym wzrokiem i wysłuchał co ten ma do powiedzenia. Kiedy skończył, a jego tępi koledzy skończyli rechotać jak niedorozwinięte świniaki, zarzynane na święto, odezwał się krótko.
-Jeżeli chcesz kiedykolwiek jeszcze poryćkać, lepiej zejdź mi z drogi.
-HAHAHA! rozległ się w sali śmiech potężnego człowieka.
-Grozisz mi szczurku? śmiech urwał się, a ton pijaka przybrał agresywną barwę.
-Nie. Ostrzegałem, trzeba było słuchać. odpowiedział czarodziej, po czym krótka inkantacja połączona z szybkimi i wprawnymi ruchami rąk uwolniła magiczne ostrze, które zmaterializowało się pomiędzy nim a zagradzającym mu drogę bywalcem karczmy. Na widok broni jego towarzysze poderwali się ze swoich miejsc, jednak zanim ktokolwiek cokolwiek zrobił magiczne ostrze cięło dokładnie w przyrodzenie mężczyzny. Ten zakwiczał niczym zarzynany zwierz i padł na ziemię, trzymając ręce na krwawiącym kroczu. Młody czarodziej błyskawicznie odwrócił się w stronę kolejnych agresorów. W ich dłoniach pojawiły się pałki, noże i inne narzędzia, którymi potrafili z pewnością zrobić krzywdę.
W sali zapanowała śmiertelna cisza. Ktoś chyba nie wytrzymał napięcia, bowiem drzwi zamknęły się z głuchym trzaskiem. Bandyci patrzyli to na siebie, to na maga, szykując się do ataku. Czarodziej nie marnował czasu, rzucił kolejne zaklęcie. Nagle największy z bandytów popatrzył tępym wzrokiem na Davlamina, po czym ryknął
-Sostafcie mojego kolegem! i rzucił się na swoich byłych kompanów. Trzech z nich walczyło ze swoim kolegom, jeden, uzbrojony w nóż, podszedł do maga.
-Toś se tera nagrabił.. seplenił i pluł strasznie śliną mówiąc.
-Możesz jeszcze odejść, a nic ci się nie stanie. odparł czarodziej. Widząc jednak zaciętość w oczach swojego przeciwnika, posłał magiczne ostrze do ataku. O dziwo, nie był to pierwszy lepszy wojak, który nie potrafił walczyć. Sparował kilka podstawowych ataków, jednak nie miał jak zaatakować. Davlamin nasilił ataki, i w końcu obrona pijaczka załamała się. Magiczne ostrze rozcięło mu ramię prawej ręki, pozbawiając go jednocześnie możliwości walki. Kiedy jego broń upadła z brzękiem na ziemię, obrzucił tylko czarodzieja nienawistnym spojrzeniem, po czym rzucił się do ucieczki.
Mag popatrzył na szamoczących się na ziemi pijaków, po czym rzucił barmanowi kilka monet na pokrycie strat i ruszył z powrotem do pokoju.

Kiedy otworzył drzwi, Nesshka już spała. Mag poruszał się najciszej jak tylko potrafił, jednak drowka słyszała już jego kroki na schodach.
-Co się stało na dole? Słyszałam odgłosy walki. odezwała się leżąc nadal.
-Mała wymiana zdań z miejscowymi. Nic takiego. Śpij. odpowiedział czarodziej, sadowiąc się na swoim posłaniu. Przed zapadnięciem w sen zabezpieczył drzwi pokoju podstawowymi czarami ochronnymi, po czym zapadł w sen.
 
daamian87 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172