Zawód. Tak głęboki, bo przeciwnicy nie byli żadnym wyzwaniem. Nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi liczebnej, nie byli w stanie wytrzymać bezpośredniej wymiany ciosów. Ot kolejne pionki, które pobije. Bez wyrazu. Żadnych emocji. A Ao pragnął poczuć strach, ten nieodłączny element jego natury. Silniejsze uderzenia serca, umysł przenosi zmysły w stan wyższej percepcji. Wtedy czuć że się żyje. W tym momencie jego szósty zmysł zaczął bić na alarm. Za chwilę miało się wydarzyć coś niedobrego, i to z rzędu tych gorszych rzeczy. Coś czego się unika. Ao rozważył ucieczkę. Nie, narazie nie. Ucieka się zawsze w ostatnim momencie. Teraz Ao chciał zobaczyć co się stanie. A trzech natrętnych gości mu w tym przeszkadzało. Naszczęście nie byli zbyt problematyczni. Stopy zagłębiły się w ziemię, wbite przez siłę nóg.Wyczekał idealnego momentu, tuż przed atakiem trójki. Rozpoczął się ruch. Powoli, jak w wielkiej perfekcyjnej maszynie, dołączały kolejne mięśnie, zaczynając rozkręcać ciało. Ręce już były zaciśnięte na na nodze powalonego przeciwnika, gdy ciało nabierało śmiercionośnej siły. Ciało niedawnego oponenta zamieniało się właśnie w żywą maczugę, która pędziła od boku by uderzyć we wszystkich trzech przeciwników. |