Demno padł. Na reszcie. Rycerz jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pomimo, iż ta potyczka była ciężka, w porównaniu do ostatecznej konfrontacji to na dobrą sprawę bułka z masłem. Demon umysłu, pomimo, iż jest potężnym przeciwnikiem, mocą nie umywa się do ich prawdziwego wroga. Tym bardziej cieszył fakt, iż żaden z ich towarzyszy tym razem nie udał się na wieczny spoczynek i wszyscy kontynuowali kampanię.
- Dobra robota! To była do... - Athjeari zwinął się z bólu palony przez demoniczny ogień. Euforia po odniesionym zwycięstwie sprawiła, że prawie o nim zapomniał. Jednak teraz znowu odczuwał jej działanie w swoim wnętrzu. Musiał się spieszyć.
Spokojnie uklęknął na ziemi, odkładając na bok cały swój ekwipunek, zamknął oczy i rozpoczął wznosić ciche modły do Khybera, prosząc go o łaskę oczyszczającą.
***
Spojrzał z przerażeniem na swój miecz, gdy usłyszał propozycję gnoma.
- Eee... Wybacz, uważam jednak, iż stan mojego oręża znacznie umniejszyłby twoje dzieło... Nie mogę pozwolić, abyś pracował nad przedmiotem znajdującym się w takim stanie - Miał nadzieję, że to zniechęci towarzysza nad pracami 'ulepszającymi' jego miecz. Był mu potrzebny taki jest teraz.
- Uważam, że powinniśmy tutaj chwilkę odpocząć i zregenerować siły. Aktualnie nie wyczuwam niczego co by nam zagrażało i sądzę, że sam Khyber chce, abyśmy odpowiednio spożytkowali ten czas.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |