Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2010, 14:14   #28
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
Odgłosy walki były fascynujące. Zadziwiające, że gardła ludzie potrafiły wydobyć tak dziwaczne dźwięki. Chciał spróbować, ale po pierwszej drobnej próbie powstrzymał go czyjś paniczny łokieć. Wiec tylko szedł i wsłuchiwał się z rozanielonym wyrazem twarzy. Potem, gdy zatrzymali się - przylgnął do ściany i patrzył. W głowie kłębiły mu się teorie Starego Doktora na temat dzikusów, jak ich nazywał. Niby powiedział mu dużo, ale nic z tego nie tłumaczyło takiej bratobójczej walki! Gdy grupa ruszała i ostatecznie udało się odkleić Rufusa od obserwacji - przez moment szedł noga za nogą i myślał. Jego twarz wyrażała wręcz kwintesensję zamyślenia i braku kontaktu ze światem zewnętrznym. Ostatecznie - wpadł na doskonały pomysł. "Zero" sam jest prawie jak dzikus, więc na pewno wiele o nich wie. Popędził do myśliwego tak prędko, ze zgubił fajkę - odnalezioną oczywiście po sekundzie przez Issę ...
- To ... o co im poszło tym tam? - zapytał Rufus po podbiegnięciu do przewodnika - To ... dwa inne plemiona tak? Po czym to poznajesz?
Dang wzruszył ramionami, jakby nie do końca interesował go ten temat, albo jakby nie za wiele wiedzy na ten temat posiadał.
- Pewnie o nic nie poszło, ale ludzie, zwłaszcza trybale, są tacy, że zabijają się nawzajem, gdy się już spotkają. Anandiliyakwa to czystej krwi łowcy, ja nigdy nie zapuszczam się na ich tereny, ale mój ojciec tam był. Zjadają pokonanych. Nie dziwne, że nikt ich nie lubi.
- A po co to robią? Jakieś wierzenia? Obrzędy?
- Nie wiem, może to tylko lubią, może to wierzenia. Niewielu jest tak głupich, by pytać Anandiliyakwa o cokolwiek.
- A Ci drudzy? To normalne, że same dzieciaki biegają po pustyni? Szukali czegoś? I jak oni w zasadzie radzą sobie z deszczami i żarzyskami?
- Tak jak i ja. Kryją się. A co do szukania, to u nich inicjacja jest inna. Muszą pokazać, że są silni i przydatni dla plemienia, a że głównie polują, to pokazują w taki a nie inny sposób.
- No ... a na co oni tu polowali? Na siebie na wzajem?
- Anandiliyakwa szukali jedzenia, tamci drudzy guza. Pewnie trafili na siebie przypadkiem lub jedna grupa znalazła tropy drugiej. Dlatego zabezpieczam jaskinię na tę noc, gdyby przypadkiem poszli po naszych śladach także.
- Widzę, że te tropy są bardzo ważne ... jak ty w ogóle z nich czytasz? I jak zabezpieczasz jakinie? Trybale robią podobnie? -
mówi dość szybko, tak, że przez zmęczenie słowa zaczynają lekko “sklejać się” ze sobą. Jeszcze trochę się nakręci i będzie niezrozumiały
Zero pokręcił powoli głową, przez chwilę nic nie mówiąc. Z drugiej strony do Rufusa zdążył się przyzwyczaić przez te lata. Znów wzruszył ramionami.
- Kwestia wprawy. Wątpię, by złapali sie w pułapki na zwierza, ale mam nadzieję, że nie unikną alarmowych. Trzeba pamiętać, że są od nas lepsi.
- Są lepsi ... a czy zauważyłeś czy któryś został ranny? Pójda za nami? I ... i właściwie to jak oni uzdrawiają swoich rannych? My mamy resztki leków i robimy nowe a oni? Przecież inaczej to by ich zakarzenia dziesiątkowały!
- Pytania pytania pytania... Już zapomniałem czemu tak krótko przebywałem u ciebie po każdym powrocie do Bluff -
zaśmiał się cicho. - O to powinieneś zapytać prędzej Hyry, może Prosta. Z ziół także da sie robić leki.
- Których? A ... no dobra. Właśnie! Oni nie będą wiedzieli, co to było to czerwone coś zwisające u pasa tych starszych?
- Oni? Ja też tego nie wiem. Może to oznaka ich rangi w plemieniu.
- Fascynujące ... -
głos aż zadrżał z podniecenia tematem. Pytania zaraz pojawiły się nowe ...
Rozmowa nie trwała już długo, bo Dang wykręcił się w końcu koniecznością patrolu. W zasadzie "Pechowiec" nie słuchał już wyjaśnień. Przyzwyczaił się do odmów. Pamiętał, że powinien o coś zapytać Hyry i Prosta ... ale teraz nie wiedział już o co. Teorie kłębiły się dalej ... Wyłączył się ze świata tak doskonale, że szedł niemal jak golem, prowadzony pomiedzy Szwedami. Ledwo pamiętał upadek dzieciaka i noża Issy. Oprzytomniał trochę dopiero w jaskini, gdy przy ogniu gdzie siedział rozpoczęła gotowanie zupy wężowej.

* * *

Post przy znacznej pomocy Sekala. Dziekuję
 
Bothari jest offline