Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2010, 20:00   #15
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Słowa półorka zdały się prorocze, bowiem wkrótce potem słychać było czyjeś kroki.
Ktoś się zbliżał do tej komnaty. Jako że świątynia była pusta, echo kroków rozchodziło się szeroko nie pozwalając ustalić, skąd nadchodzi ich źródło.
Człap, człap...kroki się zbliżały....człap człap...coraz bliżej, coraz głośniej.
Osoba, czy też stworzenie, które kroczyło niewątpliwie zbliżało się do tego miejsca.
I to był problem, echo bowiem utrudniało możliwość ocenienia, skąd nadchodzi i jak jest blisko.
I uciekając można się było na to coś...napatoczyć.
Nie żeby Ur’Thog nie miał ochoty, na przetrzepanie komuś lub czemuś skóry. Tyle, że ostatnia walka nauczyła go, nie rzucać się na wszystko jak popadnie.
Nie uciekli, sala główne świątyni, miała wiele miejsc w których można się było ukryć.
Na przykład kolumny...Było tu ich dość, by się można było ukryć za którąkolwiek z nich.
I tak zrobiła cała trójka.
Przyczaili się. Czekali.

Wkrótce też i zobaczyli autora owego człapania. To był ów przywódca goblinów w półwilczej- półdemonicznej postaci. W formie w jakiej ścigał półorka.
Im bliżej był ołtarza, tym jego postać traciła zwierzęcych, a zyskiwała goblinich cech.
Od czasu do czasu powarkiwał rozglądając się na boki, ale... widać było, że goblini przywódca ma teraz inne sprawy, na głowie niż szukanie zwierzyny która mu umknęła.
Klęknął na jedno kolano przed ołtarzem i posągiem, po czym rzekł.- Ten który jest posłuszny, wzywa tych, którzy kryją się za gwiazdami.
Te słowa wywołały efekt w posągu. Czarne otchłanie oczu zabłysły szmaragdowym blaskiem, a z ust posągu dochodziły ciche słowa.- Ci którzy się kryją za gwiazdami, słuchają. Spóźniłeś się Jatrixu.
Przez pysk gobliniego szefa przebiegł grymas niechęci, potem strachu. Jego głos stał się drżący, gdy mówił.- Panie, ja... Pojawili się obcy, na naszym terenie. Orki. Musiałem jednego przepłoszyć.
-Orki...to się nawet dobrze składa. Potrzebne są nowe skorupy, dla kolejnych larw. Masz dekadzień od dzisiaj, na złapanie kolejnych niewolników.-
głos z posągu wydawał się być pełen zadowolenia. –W końcu poprzednie plemię tych kreatur było wielce użyteczne.
-Tak panie.
- odparł przywódca goblinów. I połączenie się przerwało. Blask w oczach posągu przygasł, a stwór odetchnął z ulgą i...zaczął węszyć. Chyba coś zauważył.
W tej chwili jednak był otoczony. Po jednej stronie, za kolumną ukrywał się niziołek. Z drugiej strony zaś stali i Darios i Thog.
Czy to nie idealna okazja na zasadzkę?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline