Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2010, 20:58   #25
majk
 
majk's Avatar
 
Reputacja: 1 majk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodze
Stojący po środku pustkowia, sam jak palec, starzec chodził w tę i z powrotem po kilkumetrowym odcinku. Zawracał energicznie i zamaszyście, co jakiś czas mrużył oczy wypatrując wyimaginowanego zagrożenia. Gdy takowego nie widział- wracał spojrzeniem do asfaltowego krateru. Wilczego dołu w który wpadli jego towarzysze.

~Co robić..?- retoryczny klin nie pozwalał ustać.

Nagle zboczył z toru i biegiem ruszył w stronę wraku auta. Pasażer siedział tak jak go zostawiłi kwadrans temu, kurczowo zaciskając palce na broni i magazynku. Henry z niewielkim trudem wydarł zdrętwiałym dłoniom Sauer'a, coś gruchnęło, ze skórzanej kurtki denata posypały się kawałki szkła. Trupia ręka dalej zaciśnięta na kolbie spoczywała w dłoniach stojącego koło auta Bavoushe. Prawie zwymiotował, ale powstrzymał odruch i z obrzydzeniem zabrał się za rozciąganie paluchów.
Ruszył z powrotem do krateru.

~Może być pomocny później, ale na teraz nic nie zmienia. -spojrzał na zabójczą stal, załadowaną, zabezpieczoną i wsadził pistolet do torby.

-Co znalazłeś?!- krzyknął w dół, gdy dotarł do pułapki.

Nie słysząc odpowiedzi rozdrażniony znowu siłował się z myślami. Przypomniał sobie słowa Josepha, zdesperowana twarz skierowała się na walające się dookoła kawałki asfaltu. Nie wierząc w samego siebie uklękł i podniósł gruz wielkości pięści do ust. Zacisnął mocno powieki i gryzł. Ku jego zaskoczeniu ani to, ani połykanie asfaltu nie wiązało się z żadnym dyskomfortem, ot jakby to były chrupiące ciasteczka. Jeden za drugim kawałki asfaltu i inne przedmioty lądowały w ustach Henrego. Ten z niepokojem czekał na efekty.

-Gdzie oni do cholery są...?!- klął pod nosem żując żwir i smołę.
 
majk jest offline