Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2010, 23:26   #109
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Siedziałam i słuchałam tej, jeszcze nie tak dawno temu, młodej dziewczyny, której ktoś odebrał wszystko w jednym sukinsyńskim ataku. Jednym zrywie Nieumarłego cielska rzucającego się do jej gardła. Chyba nie muszę opisywać jak się we mnie gotowało? Teraz dziewczyna sama była jedną z Nieżywych, ale nadal było w niej coś bezbronnego i zagubionego. A na dodatek możliwe, że będą chcieli ją wyeksmitować z powrotem na tamten świat za zaatakowanie własnej matki i Regulatorów. Pokręcone to wszystko.

Czekałam nie zadając zbędnych pytań aż Emily sama dojdzie do punktu swojej opowieści, który interesował mnie najbardziej, do tej pechowej nocy, kiedy ona i jej siedem koleżanek straciło życie w tak okropny sposób. Już nawet nie pamiętałam dobrze, który ze Zdechlaków był odpowiedzialny za jej śmierć. Jeden z trójki wampirów, łak czy strzyga? Miałam nadzieję, że Emily sama mi opowie. Ale się przeliczyłam. Prawdopodobnie to szok związany z napadem i umieraniem sprawił, że pokrzywdzona nie potrafiła sobie przypomnieć samego momentu śmierci. Nie mogłam mieć do niej o to żalu, ale naprawdę liczyłam na coś więcej.

- Zaraz, zaraz – nagle jedno słowo wypowiedziane przez Emily zaalarmowało mnie i postawiło w stan ekscytacji – co ty powiedziałaś? Dziewiątka? Było was tam dziewięć?

- No tak – wyjąkała dziewczyna.

- Poczekaj chwilę zaraz coś przyniosę, dobrze?

Po tych słowach już pędziłam po zdjęcia ofiar. Wybrałam te, które pokazywały tylko ich twarze i usunęłam zdjęcie samej Emily. Nie powinna oglądać, nawet na zdjęciach swojego martwego ciała.

- Emily – spojrzałam jej prosto w oczy – mam tutaj zdjęcia twoich zamordowanych koleżanek. Dasz radę je przejrzeć i powiedzieć mi, kogo brakuje? Bo widzisz znaleźliśmy tylko osiem osób, nie dziewięć. To bardzo ważne. Zrobisz to?

Dziewczyna walczyła ze sobą, chwilę to trwało, ale wzięła się w garść i otworzyła teczkę ze zdjęciami. Widziałam wyraźną ulgę na jej twarzy, kiedy spostrzegła, że ma do obejrzenia same twarze i nic poza tym.

- To Abbie Metcalfe – rozpoznała pierwszą osobę a ja szybko notowałam sobie jej słowa porównując czy tożsamości dziewczyn zgadzają się z tym, co ustalił MR.

- Katherine Humphreys – kolejna z ofiar.

- Freya Barker. Oh nie! Tylko nie Freya – po niej Emily musiała zrobić sobie chwilę przerwy i dopiero po dłuższej chwili mogła kontynuować.

- Isabel Ford – wymieniała dalej a ja notowałam.

- Molly Thomas – kolejne nazwisko.

- Melissa Hyde. To na jej wieczorku panieńskim byłyśmy – wyjaśniła – Biedny Ralf. Nie wiem jak on to zniesie.

- No i Zoe Duncan – skończyła i odłożyła zdjęcia – do tego jeszcze ja.
- Emily Newton – dodałam, na co dziewczyna się lekko wzdrygnęła.

- Nie ma...- zaczęła.

- Patti – dokończyłam za nią – Patti, która namówiła was na zmianę lokalu z „Potu i krwi” na tą „Sztolnię Demona”.

Wszystko układało się dla mnie aż nazbyt oczywiście. Wieczorek panieński, czyli wypad zaplanowany z wyprzedzeniem. Patti dokładnie wiedziała, którego wieczora jej osiem koleżanek uda się na Rewir. Wszystkie sporo piły tylko Patti mniej, a potem dziewczyna namówiła je żeby opuściły bezpieczne jak na Rewir miejsce, czyli lokal Kantyka. Bezpieczne, bo baron dba o to żeby ludziom na jego terenie nie działa się krzywda. Patti zaprowadziła je w jakiś podły zakątek Umarlakowa a kiedy postanowiły zwinąć się stamtąd i wrócić do porządniejszego lokalu ktoś na nie napadł. To, że ciało Patti nie leżało tam z innymi mogło wynikać z wielu powodów, ale ja przede wszystkim stawiałam na jeden. Dziewucha je wystawiła. Sprzedała swoje koleżanki bandzie wykolejeńców, którzy rozerwali je na strzępy. Przebrzydła suka.

Naturalnie nie podzieliłam się z Emily swoimi przemyśleniami. za to dopytałam dokładniej o owa tajemniczą Patti. Patricia Wallin, drobna, niewysoka dwudziestodwuletnia brunetka o włosach sięgających łopatek, lekko kręconych. Lubi ubierać się na czerwono i ma dość charakterystyczny lekko schrypnięty głos. Emily nie potrafiła powiedzieć czy Patti piła mniej niż cała reszta ani niestety nie znała jej adresu, bo Patricia nie była jej szczególnie bliska. Przyjaźniła się za dość mocno z Melissą, czyli niedoszłą panną młodą. Wypytałam jeszcze Emily o wszystko, co uznałam za istotne i pożegnałam się z nią obiecując zajrzeć do niej później. Rzuciłam kilka poleceń ludziom, którzy pilnowali łaczki i już biegłam do telefonu.

Po dość sporej ilości wykonanych telefonów zdarłam sobie gardło po tym jak musiałam pokrzyczeć na kilka zbyt moim zdaniem opieszałych osób po drugiej stronie słuchawki ale miałam wypisanych dziesięć adresów różnych Patrici Wallin w mieście. Mogłam tylko mieć nadzieję, że Patti nie zaplanowała tego wszystkiego dużo wcześniej i nie zawarła znajomości z Melissą posługując się fałszywym imieniem. No i że nie zamieszkiwała gdzieś na lewo, bo wtedy te adresy na nic mi się nie przydadzą. Wtedy trzeba będzie grzebać gdzieś po rzeczach Melissy próbując znaleźć jakiś notatnik z adresami lub coś, co pozwoli namierzyć Wallin.
Kiedy czekałam aż sekretarz jakiegoś MRowskiego szychy załatwi mi podpis szefa pod nakazem rewizji przy pomocy planu miasta nakreśliłam optymalną trasę tak żeby w najkrótszym czasie obskoczyć wszystkie adresy bez nadkładania drogi.

Potem udałam się po moich dzielnych pomagierów, którzy powinni właśnie przekopywać się przez grube tomy. Już z daleka widziałam, że obaj humory mieli nieciekawe. Szczególnie Southgate tryskał negatywnym nastawieniem. Chyba popełniłam poważny błąd wysyłając ich do przekopywania archiwum. Mam nadzieję, że mają tutaj zabezpieczenia anty- Żagwiowe, bo szkoda by było tej całej zgromadzonej wiedzy. Z początku chciałam zabrać tylko jednego z nich a drugiego zostawić dalej przy papierach, ale zmieniłam zdanie i zgarnęłam obu. Przemyślałam sprawę i uznałam że tak będzie lepiej. Posłaliśmy Firebridge’a po potrzebny sprzęcior a sami z Williamem odbyliśmy sobie małą pogawędkę. Potem załadowaliśmy się do wozu tego samego, którym jeździliśmy ostatnio a pan X znowu musiał usiąść za kółkiem i zaczęliśmy zabawę w domokrążców.

- Jesteśmy z Ministerstwa Regulacji. Regulatorzy Harcourt, Firebridge i Southgate – trzymałam wyciągniętą legitymacje i po raz kolejny klepałam tą sama formułkę – Czy moglibyśmy rozmawiać z Patricią Wallin.

Niestety ten czwarty z kolei już adres też okazał się nie trafiony. Tym razem powitała nas spora blondyna, dobrze zachowana pięćdziesiątka lub przedwcześnie podstarzała trzydziestka albo wyglądająca na swój wiek czterdziestka, która przyznała się do bycia Patricią Wallin. Nawet okazała nam swój dokument tożsamości potwierdzający, że jest Patricią Wallin, tylko, że nie tą, której szukaliśmy. Oczywiście na wszelki wypadek zadałam jeszcze standardowe pytanie zadawane także wszystkim poprzednim odwiedzonym przez nas Paniom i pannom Wallin:

- Czy zna lub znała pani Melissę Hyde?

Po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi ruszyliśmy dalej. Cztery Patricie Wallin i żadna nawet odrobinę nie przypominała tej poszukiwanej. Przy piątych drzwiach niespodzianka, nikt nie otworzył. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jakie wcześniej mieliśmy szczęście, że za każdym razem ktoś był w domu. Nie chciałam tu później wracać, więc postanowiłam przepytać sąsiadów. Może dzięki ich pomocy dałoby się ustalić czy to tutaj mieszka ta Wallin, której szukamy. U większości sąsiadów też nikt nie otwierał, ale w końcu piętro niżej udało mi się znaleźć jakiegoś staruszka. Szczęście nam dopisało, bo okazało się że dziadek kojarzy swoja sąsiadkę z góry, Patricię.

- Tak, oczywiście, że znam Patti – odpowiedział trzęsącym się głosem – to taka miła i urocza, młoda osóbka.

Opis brzmiał zachęcająco, więc kontynuowałam rozmowę żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

- Czy mógłby pan ją dokładniej opisać? Kolor włosów, wzrost i tak dalej.

- Oczywiście kochanieńka. Jest niewysoka. O taka – pokazał dłonią – Ma kruczoczarne włosy – dokończył.

Czyżbym widziała rumieniec na tym wiekowym obliczu? Najwidoczniej dziadek bardzo lubił ową Patti. Pozostała tylko jedna rzecz do doprecyzowania i prawdopodobnie mieliśmy naszą zgubę.

- Jest pan w stanie określić ile dokładnie lat ma Patricia?

- Och kochanieńka któż to może wiedzieć ile lat ma dokładnie kobieta – uśmiechnął się – a ja nigdy nie pytałem, bo to nieelegancko.

- To może mógłby pan zgadnąć- zasugerowałam.

- Ciężko będzie, bo wygląda tak kwitnąco, ale myślę, że nie więcej niż sześćdziesiąt pięć – widocznie się rozmarzył.

- A- ha – na chwilę odebrało mi mowę – rozumiem – dodałam po chwili.

Pożegnałam dziadka i ruszyliśmy dalej. W samochodzie zadumałam się nad tym jak subiektywne może być postrzeganie młodości. Dla niektórych jak dla tego starszego pana młodym jest ten, kto ma mniej lat niż on sam. No cóż dalej byliśmy daleko w polu z naszymi poszukiwaniami. Aż do momentu, kiedy zapukałam do drzwi Patrici Wallin numer sześć.
 
Ravanesh jest offline