Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2010, 17:03   #13
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Davlamin mało spał pierwszej nocy podróży z mroczną elfką, a gdy już zasnął nie był to sen spokojny. Jednak rano był cały i zdrowy. Szybko ruszyli w dalszą drogę. Najwyraźniej los nie chciał tak pozwolić im iść w ciszy i spokoju. Na ich drodze stanął czarny, ludzki mężczyzna, odziany w orientalne stroje i noszący na głowie turban. Na poboczu drogi stało całe mnóstwo skrzyń, a obok nich wóz z zaprzężonym koniem.
- WITAM! Czy zechcielibyście zaopatrzyć się w Niesamowitce Wartościowe Pożyteczne i Godne Zaufania Przedmioty Muhamada Ali Staffa?
-Będzie ciekawie- mruknął szeptem do drowki Davlamin-Zależy co Muhamor ma do sprzedania - odparł głośno i wyraźnie mag, rozglądając się jednocześnie w około. Drowka była trochę niespokojna, położyła rękę na swoim krótkim mieczu, ale pozwoliła mówić magowi.
- Muhamad panie- Zraźił się na chwilę, ale od razu na jego twarz powrócił sztuczny uśmiech- Coś mi mówi, że pan to mag jest, ta?
-Nie, jest...tak, oczywiście że tak- udawał głupiego czarodziej. Chciał wprowadzić Muhamada w błąd. Ten sam był trochę głupawy, toteż dał się nabrać.
- Zatem proponuję- Muhamad popędził do skrzyń, coś poprzewalał, coś pogrzebał i w końcu wrócił do Milnera z okropnie wyglądajacym sztyletem
-Oto... Zabijacz! Lepszego sztyletu nie ma w promieniu setek kilometrów!- Jakże łatwo temu człowiekowi przychodziły kłamstwa.
-Hmm..A co to to potrafi?- podrapał się głupkowato po głowie, przybierając jeszcze głupszy wyraz twarzy. Teraz nawet Nesska zaczęła się zastanawiać czy jej towarzysz nie jest idiotą.
- Emmmm, proponuję tysiąc sztuk złota? - Murzyn rozejrzał się na bok, na jego czole pojawił się pot.
-Ale ja się pytał co to potrafi.- nieco groźniej odparł młodzieniec, tym samym rozwiewając wątpliwości co do jego idiotyzmu.
- Dobra, dobra, wiedzę, że niezły z pana handlarz, stówa!- Handlarz zaczął się poważnie denerwować, Nesska zauważyła, że jego lewa noga zaczyna się trząść.
-Głupi ty, ja wiedzieć chcę co ten sztylet potrafi!- krzyknął Davlamin.
- PANIE! DAM GO PANU ZA DARMO! ALBO NIE, ZAPŁACĘ CI, TYLKO WEŹ GO ZABIERZ!!- W tym momencie ktoś ziewnął. Zaraz po tym wszyscy usłyszeli jakby prymitywny i gburowaty głos- Co tam?

Mag odskoczył do tyłu, pociągnął też drowkę. Oboje przygotowali się do walki, ale póki co nie podjęli żadnych działań. Czekali cierpliwie na rozwój wydarzeń, za to Muhamed był niesamowicie zaniepokojony.
Sztylet zaczął się lekko świecić na czerwono, znowu rozległ się barbarzyński głos.
- No dobra, co będzie? Krwawa masajka? Masakra? Zabiajnie? A możeeee... te murzyn! Ty mnie sprzedajesz?!- Wtedy Muhamed, już zaczął płakać, podszedł do Davlamina i padł na kolana.- Panie ja cię błagam, do stóp padam. Ja już nie wytrzymuję z tym... z nim.
-ALE CO TO JEST?!?!-wrzasnął na Ali Staffa młodzieniec, mając nadzieję że w końcu czegoś się dowie.
Teraz ten sam głos zrobił się agresywny
- CO? CO? Jak żeś mnie nazwał? Ja jestem kimś śmieciu! Jam jest Raigor Stonebreaker! Największy zabijaka jaki kiedykolwiek chodził po Faerunie! Dopóki jakiś idiota mnie nie zamknął w tym sztylecie. - Murzyn gdzieś w połowie mowy sztyletu, opuścił go i zaczął ładować skrzynie na wóz.
Młodzieniec podszedł ostrożnie do sztyletu i trącił go patykiem.
- GDZIE Z BADYLEM?! Może ja cię trącę? Piąchą w czoło!- Sztylet nie zdał sobie sprawy, że kończyn nie ma, a nawet jeśli o tym wiedział to się pewnie nigdy nie przyznał i tego nie zrobi w czasie przyszłym.
-Skończyłeś się wydzierać?- spytał znużonym głosem Davlamin, szturchając kilka razy od niechcenia sztylet patykiem.
Wtedy to stał się cud. Rozłam wszechświata, zejście bogów wśród śmiertelników. Patyk stanął w płomieniach, które przeniosły by się na Davlamina, gdyby Nesska go nie odciągnęła do tyłu.
-HA! Mogłem cię zabić!- Rozległ się świński śmiech.
-Zaraz możesz znaleźć się w rzece. Magii nie podpalisz.- odgryzł się mag.
- Tylko mnie podnieś, tylko mnie podnieś!
-To co mi zrobisz?
- spytał chłopak, odsuwając się jednocześnie kilka kroków.
- Kule ognia mogę rzucać cwaniaku! Gdzie mi się żywnie podoba!- Gdyby sztylet mógł się chytrze uśmiechnąć to by to zrobił. I TO JAK!

Nesska trochę zdziwiona, ale bardziej zdziwiona tą sytuacją rzuciła na siebie i Davlamina ochronę przed zywiołami. W tym momencie Muhamed popędził konia i ruszył w nieznane, byle dalej od Zabijaki.
Głos sztyletu stał się niespokojny.
- Eeeeeee, dobra, pogadajmy.
-Słucham.- powiedział spokojnym tonem młodzieniec.
-Widzisz, moje potrzeby są proste. Bebechy tu, flaki tam. Mój ostatni porządny właściciel, krasnolud miał podobne zainteresowania, ale go zabiłem. - Nagle sobie uświadomił co powiedział - NIE ZROBIĘ TEGO TOBIE! KOCHAM CIĘ!-Jego ton stał się słodki - Płoszę, weź mnie.
Zabrzmiało to trochę jak propozycja seksualna.
-Chyba oszalałeś. Zabijałeś kogo popadnie, nawet swojego właściciela a teraz ja mam zabrać ciebie ze sobą?-
- Noooo, tak, to oczywiste, poza tym to z krasnelem to przypadek. Chrapałem podczas snu.
-Jasne, bo żyć mi się odechciewa.- mruknął mag
- Ja cie błagam. Będę na każde twoje życzenie, skinienie.
-A niby czemu jesteś uwięziony w sztylecie?-
- Ekhem, przespałem się z córką nie tego czarodzieja.
- Na jego nieistniejącej twarzy pojawił się nieistniejący rumieniec.
-Którego?- dopytywał mężczyzna
- Taki tam, nie znasz.
-Mów albo wpadniesz do rzeki...
- Na litość! Zahariev Kavir!

Davlamin ucieszył się, że nie był to Isavir. W końcu ilu było magów na świecie?
-No,to nieźle wpadłeś.- zachichotał
- To jak? Przyjacielu? Idziemy w stronę zachodzącego słońca?

Milner zastanowił się czy może uniknąć tego by Zabijaka rzucał kule ognia kiedy tego nie powinien robić. Postanowił owinąć broń w kawałek papieru do podcierania się po czynnościach fizjologicznych.
Spotkało się to z jęczeniem ze strony noża, padło słowo "CHAŃBA!" i to nie raz, ale w końcu postanowił poopowiadać sprośne kawały dla drowki, która tym zachwycona nie była.
- No, to wiem przynajmniej co zrobić jak będziesz niegrzeczny.
Sztylet właśnie dochodził do puenty kawału o kazirodztwie toteż nie załapał
- Co? Co? Znaczy się, co?
- Mam w zanadrzu czar, który zamknie cię w kuli magicznej energii. W środku nie ma nic, kompletnie, i żadnym czarem tej kuli nie zniszczysz.
- Kolego... Panie. Spokojnie, po prostu idźmy tam gdzie masz iść. Potem podsunę Ci parę pomysłów co do miejsca fajnych skarbów- Tutaj ściszył głos - Znam też niezłe domy towarzyskie.

- Zachowaj te domy dla siebie. A póki co skarbów nie szukam. - mruknął mag
Sztylet zastanawiał się przez chwile jak burdelami miałby się zająć, wpadł na dosyć brutalny pomysł.
- A czego miłościwy pan szuka? I pani?
- Wiedzy jak zdobyć władzę nad światem.
- odpowiedział rozdrażniony już trochę Davlamin
Nesska zbyła Zabijakę
- Myślę, że nic dobrego nie wyniknie z tego, że Ci powiem
- Już ja was rozruszam. W moim towarzystwie rozgorzeją żarty i dobra atmosfera!

W ramach powstrzymania sączenia się dobrej atmosfery, Davlamin schował broń do plecaka co spotkało się z aprobatą mrocznej elfki.

Przez kolejne trzy godziny podróży z plecaka dobywały się jęki, śmiechy, pomruki i wiele, wiele innych. W końcu dało się słyszeć zabójcze chrapanie.
Następnego dnia, sztylet wyglądał już znacznie okazalej
- I jak? Ktoś jeszcze potrafi zmieniać wygląd?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline