Rozpoczął się wykład. Julia usiadła na samym końcu sali. Była zmęczona podróżą, do tego zmiana strefy czasowej robiły swoje. Jakiś mężczyzna wszedł na mównicę i zaczął wypowiedź. Jej oczy powoli zamykały się. Nagle światło zgasło i organizm Julii jeszcze mocniej zaczął domagać się snu. Pierwszy slajd, potem drugi i kolejne. Jej powieki były coraz cięższe. Monotonna wypowiedź i jednostajny akcent mężczyzny sprawiały, że Rosjanka odpływała w sen. Z letargu wyrwał ją mocne zimne światło jarzeniówki.
-
”Proszę za mną, pokażę wam pokoje w których przyjdzie wam spędzić najbliższe cztery dni.” - wypowiedziane zza jej pleców całkowicie ją rozbudziło. Kobieta w kraciastej koszuli zaprowadziła ją do pokoju, po czym szybko zniknęła z pola widzenia
Powoli przekroczyła próg pokoju. -
Hmm... pokój jak pokój, nic specjalnego – pomyślała wspominając swoją sypialnię z lat dziecięcych. Pomieszczenie nie było zbyt duże, jednak, jak na kwaterę w ośrodku badawczym, bardzo przytulne. Łóżko, toaletka, szafa z lustrem. Wszystko stało na miejscu. Łazienka, o dziwo była pokaźnych rozmiarów. Na stoliku stało coś, co jak wydedukowała Julia, miało być posiłkiem. -
Chociaż jest ciepłe – posumowała. Zjadła połowę porcji. Akurat tyle, aby zabić głód, ale nie poczuć prawdziwego smaku. Znów zaczęła ogarniać ją senność. Rozpoczęła wieczorny rytuał. Upewniwszy się, że drzwi są zamknięte na klucz, zrzuciła z siebie ubranie, wygrzebała z torby najpotrzebniejsze środki higieny i ruszyła ku łazience. Gorący prysznic był jedną z niewielu rzeczy, które były jej aktualnie potrzebne. Ustawiła temperaturę na gorącą i wskoczyła pod wodę. Powoli zmywała z siebie całą podróż. Czuła się błogo. Powoli umyła głowę, nałożyła odżywkę, po czym spłukała dokładnie całe ciało. Zawinęła się w ręcznik, drugim przewiązała włosy i wyszła z łazienki.
Podchodząc do lustra zobaczyła naklejkę „zakaz palenia”. -
Cholera, trzeba będzie wyjść na zewnątrz – powiedziała niezadowolona. Szybkim ruchem rzuciła ręczniki na krzesło i ubrała się w pierwsze z brzegu ubrania. Powoli wyszła z pokoju szukając jakiegokolwiek znaku oznajmiającego możliwość palenia. Niestety wszędzie widniały same zakazy. Po krótkich poszukiwaniach znalazła cichy, zaciemniony zaułek. Spojrzała w obie strony upewniając się, że nikt nie idzie. Zrobiła kilka kroków wgłąb znalezionego kąta, aż cała skryta była w półmroku. Podpaliła papierosa i zaciągnęła się mocno. To była już druga, po prysznicu przyjemność tego wieczora. Teraz brakowało jej tylko jednego do szczęścia. -
Ale to może później – powiedziała w myślach, uśmiechając się. W tym samym momencie zza rogu wychylił się strażnik.
-
Proszę pani, tutaj nie wolno palić – rzekł stanowczym głosem.
-
Ojj, przepraszam – powiedziała robiąc niewinną minę i rzuciła papierosa na ziemię –
nie chciałam się kręcić po bazie i szukać palarni, żeby nikomu nie przeszkadzać – kłamała jak najęta depcząc niedopałek.
-
No dobrze... Pani na tę wyprawę w kosmos? - spytał, po czym złagodniał –
pokaże Pani najbliższe wyjście z kompleksu, gdzie można spokojnie zapalić. Proszę za mną.
Wyjście okazało się być bardzo blisko jej kwatery. Strażnik otworzył przed nią drzwi, a na dodatek poczęstował ją własnym papierosem. Jego smak był dość dziwny, mimo to Julia delektowała się dość długo. Kiedy w ręku pozostał sam ustnik, wyrzuciła go do prowizorycznej popielniczki i wróciła do pokoju. Przebrała się w ulubiony nocny strój, czyli męską koszulę i zasnęła, całkowicie zapominając o tym, na co nabrała ochoty paląc papierosa.
Sen przerwało ją szturchanie w ramię. Powoli otworzyła jedno oko.
-
Co się dzieje? 1 maja, czy wojna? Tak czy inaczej, póki budzik nie zadzwoni, nigdzie nie wstanę - rzuciła od niechcenia i zaczęła przewracać się na drugi bok.
-
Przepraszam, ale czas wstawać. Jestem Pani opiekunką na te 4 dni. Za chwilę śniadanie, a potem testy – powiedziała nieznajoma.
-
Testy? Aaaa... - Julia przypomniała sobie, gdzie jest –
już wstaję.
Kilka sekund później Rosjanka przekraczała próg łazienki zostawiając koszulę, w której spała, na podłodze. Kobieta w białym kitlu patrzyła z niedowierzaniem, jak Dolnikowa w mgnieniu oka zerwała się z łóżka, zrzuciła z siebie „pidżamę” i nago wchodziła do łazienki. Dopiero spojrzenie ku jej kształtnym pośladkom spowodowało, że opiekunka zaczerwieniła się, i szybko wycofała z pokoju. Prysznic zabrał Julii dosłownie 5 minut. W ciągu kolejnych kilku była już ubrana i szła w stronę stołówki.
Jedzenie było troszkę lepsze, od tego, które zastała wczoraj w pokoju. -
Lepsza byłaby jajecznica na boczku, tak jak w domu – mruknęła półgłosem jedząc śniadanie. Na sali toczyły się pierwsze rozmowy, ludzie powoli się poznawali, jednak Julia nie chciała, wchodzić w żadne zażyłości, przynajmniej na razie. Zaraz po posiłku miała wyznaczone pierwsze badania.
Pierwszy był podstawowy test fizyczny. Julia przeszła go bez problemu. Dopiero kolejny sprawdzian sprawił jej problemy – test psychologiczny. Jakiś bardzo nudny pan pokazywał jej niezliczone obrazki... kleksów. Czuła się jak w podstawówce, gdzie w ten sposób badano u niej wyobraźnię. Roznosiło ją. Była przekonana, że robią z niej idiotkę, karząc układać jakieś obrazki w logiczny ciąg zdarzeń. Frustracja narastała w Julii. Tylko cudem dotrwała do ostatniego testu dnia – zachowywania równowagi. Tę próbę skończyła z lekkimi mdłościami. Wychodząc z sali zauważyła w rogu worek treningowy. Jej twarz rozpromieniała. Wpadła na stołówkę, złapała jakąś sałatkę i praktycznie pobiegła do pokoju. „Upolowaną” kolację zjadła przeszukując torbę pod kątem odtwarzacza mp3 i opaski.
Wolnym krokiem, w pełni skoncentrowana weszła do sali, w której wisiał worek. Włączyła utwór pewnego polskiego wykonawcy i przez pełną godzinę wyżywała się za wszystkie kleksy i obrazki.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=vip6Pk3He6c[/media]
Zmęczona wróciła do pokoju. Wzięła prysznic, postała chwilę nago przed lustrem, wyszła na papierosa i położyła się spać. Kolejne dni obfitowały w więcej testów sprawnościowych, a mniej psychologicznych. Symulator lotów, strzelnica, ring – było wszystko, brakowało tylko małpiego gaju. Doby kończyły się wieczornym rytuałem: cudownym prysznicem, papierosem, lustrem i snem. Ostatniego wieczoru wypaliła 3 papierosy, tłumacząc się, że to ostatnie na 200 lat, wskoczyła naga do łóżka i po kilkunastu minutach zasnęła uśmiechnięta, myśląc o jutrzejszym dniu.