Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2010, 21:07   #101
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Dziwne. Razem na wschód? Co może być na wschodzie?
Skomentował zachowanie goblinów i z niechęcią wstał.
-Przeklęty upadek.
Musiał udawać twardego dlatego choć widać było, że taszczenie części łupów sprawia mu problem dzielnie nie dawał o tym znać.
Oby tylko Tupik wiedział jak to sprzedać. Zawsze też można oddać do przetopu.


Powrót zrekompensował trudy. Byli bohaterami. Ktoś mówił o wieczerzy. Ludzie byli szczęśliwi a to po części jego zasługa. Musiał przyznać, że mu to odpowiadało. Z tej radości nawet pozdrowił gestem ręki mieszkańców. Nawet ich wehikuł był szczęśliwym widokiem, całe to żelastwo będzie można sprzedać. Podjęcie się tego zadania powoli wyglądało na najlepszą rzecz jaka mogła go spotkać. Kilka dni temu był wyrzutkiem marginesem społecznym, teraz był bogu wojny podobnym herosem! Nieśli związanego szamana, możliwy klucz do zagadki i przepustkę do nowego życia bez strachu o to co przyniesie jutro.
Teraźniejszość przyniosła kąpiel, nowe ubranie, pożyczona na czas aż ktoś się starym zajmie. Czysty mógł przyłączyć się do ogólnej wesołości.
Pieczone mięso i dobry trunek, nie karczemna woda. Nawet padający deszcz wydawał się ciepły i przyjemny.
Zastanawiające było kto pozwolił najmłodszym mieszkańcom wioski na przebywanie z zmęczonymi wojami. Choć to przewidział to i tak nie był przygotowany.
-Panie żołnierzu! Niech nam pan opowie jak walczyliście?!
Normalnie chcący przy obcych milcząc zastanawiał się czy nie odesłać ich do Tupika, który był gawędziarzem, z drugiej strony wesoły nastrój skłaniał by jednak coś powiedzieć, a i niziołka nie wypadało wrobić.
-No dobrze.-Radosny okrzyk już sporawej grupki uniemożliwił przemowę.-Choć dobrze nie potrafię opowiadać.
-Więc, poprawny wstęp. Nie za górami, nie za rzekami, nawet nie za lasami. Może częścią lasu.-Wskazał las gdzie walczyli.-Grupa dzielnych ludzi wędrowała by pozbyć się zagrożenia dla ich wioski. W lesie żyły gobliny... Dobrze mała zarazo, kto wie jak wygląda zielona zaraza?-Oczywiście ktoś wiedział i powiedział zwalniając go z tego obowiązku. Kilku się nawet pokłóciło dając Hansowi chwilę spokoju.-No skoro wiecie to mówmy dalej. Ci dzielni wojacy, my i wasi rodzice lub sąsiedzi wędrowali przez las. A tu nagle! Gobliny z polowania wracają. My zaskoczeni one zaskoczone i patrzymy na siebie z tego zaskoczenia nie wiedząc co robić. Pierwszy Klemens zareagował, na bogów jak on szybko tym mieczem wywinął to ja nie wiem! Następnie strzeliliśmy kto z czego mógł. Zaś ten potężny człowiek to takiego wielkiego goblina jak ty chłopcze jednym ciosem dosłownie na pół przeciął. Więc pamiętajcie jak mu podpadniecie to was będą mogli w dwóch grobach chować. Tak czy inaczej gobliny uciekły, sam nie chwaląc się jednego z kuszy ustrzeliłem. To nie koniec był kłopotów bo hałas straszny i reszta plemienia nas usłyszała, taki z tego morał, że cichym trzeba być. Więc cała chmara przybiegła, dziesiątki, setki! Wy wiecie ile to jest? Tyle co ludzi w wsi i sąsiedniej razem.-Zostawił słuchaczom czas do namysłu.-Patrzę i myślę, to koniec za dużo ich wszyscy umrzemy. Już Morra modlitwę zmówiłem, gdy patrzę... smok! Jak życie kocham musi być smok lub imperialny magister magii bo taki ogień wśród goblinów wybuchł. Potem się dowiedziałem, że to Tupik specjalną buteleczkę cisnął i z niej ten ogień. Go możecie dręczyć pytaniami co to za butelka. Oddaliśmy jeden strzał i z mieczami i toporami zaatakowaliśmy ile kto pokonał to nie wiem. Lecz to nie koniec dziwów bo patrzę i dostrzegam szamana gusła odprawiającego. To sobie wykoncypowałem, pomyślałem, dorwę go. Jak chciałem tak zrobiłem. Biegnę i on czar rzucił, jak mną cisnęło w powietrze! Tak się potłukłem, że wciąż mnie boli. Miecz mi z ręki wypadł i czekam aż mnie jakiś dorżnie, wtedy Klemens ten o którym mówiłem mi swój zapasowy rzucił i życie uratował. Potem Tupik kolejną butelką rzucił i wygraliśmy.
Jak opowiadał to i publika się powiększyła.
-Drogie dzieci, koniec opowieści. Dobrzy ludzi, jeżeli podobała się wam historia to podajcie kufel. I zabierzcie te dzieci!
Mogąc ulżyć gardłu przyłączył się do biesiady i rozmów. Po pewnym czasie był ekspertem w trudności wyrębu i ocenianiu przyszłych plonów, oraz mógł wyrecytować kto z kim i kiedy się zadaje. Jednak ta wiedza była dość krótkotrwała.
Po pewnym czasie postanowił pomóc lub wyświadczyć niedźwiedzią przysługę Klemensowi, czas okażę.
-Posłuchaj przyjacielu. Może znalazłem ci lekarstwo! Tamta dziewczyna przygląda ci się odkąd opowiadać skończyłem. To od ciebie zależy, ale może ona pomoże ci ostatecznie uciec. Wybór jest twój.
Nie kłamał rzeczywiście na jego towarzysza patrzyła a i brzydka nie była, ryzykiem było przywiązanie kompana do jego dawnej wybranki. Dla bezpieczeństwa wycofał się.


Szaman okazał się istotą nieprzydatną.
-Albo jest w transie, albo majaczy. Szczerze niepokoi mnie to bo nie wiem co to oznacza. To słowo to może być cokolwiek w mowie goblinów, choć ja bym zaryzykował, że może to być jakieś imię. Może ducha opiekuńczego lub czegoś z kręgu. Będąc przy sprawie kręgu...
Położył mapę i wskazał przybliżone miejsce potyczki.
-Wschód... Krąg o którym ojciec nam przed chwilą mówił. Biorąc pod uwagę nietypowe zachowanie goblinów można odnieść następujące wrażenie. Coś w tych kręgach przyzywa je. Opiekun kręgu jest zagrożony, także nasz drogi myśliwy zdaje się tam iść. Chętnie dowiedziałbym się co on kombinuje. Choć jestem pewien, że tamtego kręgu nie spotka los obiektu Anzalema to powinniśmy tam pojechać i ostrzec Niklasa.
-Co z nim zrobić to nie wiem. W tym stanie nic nam nie powie, możemy albo go zabić albo czekać aż będzie wstanie mówić. Na to drugie raczej czasu nie mamy. Wasz wybór panowie.
 
Matyjasz jest offline