Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 10:57   #111
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Szło opornie i długo. Udo gadał dopiero jak zawartość wiaderka zaczęła mu przeżerać skórę na głowie. Makabryczny widok, no ale sam się skurwiel prosił. Pytali grzecznie i kulturalnie na początku? Pytali. I co? Musiał twardziela zgrywać… W końcu dowiedzieli się wielu ciekawych rzeczy. Kristoff i Hammer mają się dobrze? Baron Czarnooki jest pieprzonym strzygoniem wywołującym demony. Demon który rozpieprzył samochód Jimmiego (zdecydował, że tej wersji się będzie trzymał przed kumplem) nie chciał wcale rozsmarować Uda po ścianie, ale najwyraźniej go uwolnić… Gary uśmiechnął się wrednie.

- Wiedziałem, że ten czarnooki skurwysyn jest w to umoczony! –
wytrzymał jakieś dwie sekundy po tym jak wyszli za drzwi celi w Komorze. Wreszcie jakiś cel. Najchętniej ruszyłby od razu na ten lokalik barona, tylko że był problem. Strzygoń. Coś tam wiedział o takich gnojach jak on, CG wspominała… No i widział jak on się szybciutko porusza. Ale dadzą przecież rady, palił się do roboty, wreszcie jest kogo kopnąć w dupsko.
- Trzeba najpierw nakaz zdobyć, żeby wszystko było zgodnie z papierkami.
- I co? Wpaść tam na pełnej kurwie? - Lola była jeszcze odrobinę zielona po tym, jak niemal zupełnie rozpuścili wampira. - To wasze 'get rich or die trying'. Spokojnie. Jest silniejszy od nas, więc zamiast się na niego rzucać, powinniśmy się z nim zaprzyjaźnić, hm?
- A tak! Na pełnej kurwie z gazem łzawiącym dla klienteli i srebrem dla jego przydupasów. Jemu podobni wykończyli kilku naszych dzisiaj. CG ledwo się wyłgała. – Gary ledwie panował nad wściekłością. Z reguły miał sporo tolerancji dla Nieżywych, ale w ciągu ostatnich kilku godzin najlepiej by mu spasowało zrównanie Rewiru z ziemią. – Nie uważasz że mała pokazówka, że my też umiemy przypierdolić by się przydała? Wskazał go – podniósł spisane zeznania Uda – według niego on wywołał to pieprzone tornado. Moim zdaniem nakaz, sprawdzenie tego że Udo nie łże, a potem rozpylenie ich wszystkich w powietrzu jak dezodorancik zapachowy w kiblu. Baron Garbyiel z lekką nutką kwiatów na wiosennej łące.
- Garrry, spokojnie - ujęła jego ramię, próbując ściągnąć egzekutora na ziemię. Ostre 'r' zdradzało jej zdenerwowanie - Uważasz, że mnie nie zależy na zemście? Że nie chcę wypłacić należnego temu, kto wysadził CG? Zastanów się. Un momento. Musimy dobrze zaplanować każdy rrruch. Przewidzieć każdą możliwość. A nie dać się zabić jak pierrrwszy lepszy pies.
- No to co chcesz zrobić? – Wiedział że miała rację, ale złość nie chciała odpuścić. – Czekać aż zadekuje się w jakiejś dziurze? Lola, mamy tylko blade pojęcie gdzie może przebywać wieczorem. Bardzo prawdopodobne jest to, że nie będzie siedział w klubie gdy się dowie że koło niego węszymy. A wiedząc że mamy Uda musi zakładać, że go wsypie. Tak więc być może to będzie jego ostatni wieczór w tej tancbudzie. Tak wiem, trzeba to zaplanować dokładnie i ze wszystkich stron, ale to nasza jedyna szansa. Do wieczora możemy pogrzebać dyskretnie w Rewirze. Sprawdzić miejsce przyzwania demona. Potwierdzić co mówił nasz wampirek. Sprawdzić czy Hammer i Kriostoff jeszcze żyją, ale po zmroku powinniśmy mu złożyć, kurwa wizytę.
- Właśnie o to chodzi! Liczmy na łut szczęścia. Spróbujmy z nim porozmawiać. Z rrrozrrróbą zawsze zdążymy. Jeśli chcemy się z nim spotkać, musimy sobie zorrrganizować wsparrrcie. Sprrrawdźmy to, co nam rzucił. Odbierzmy CG ze szpitala. Kawałek po kawałku, ok?
- Ok, ok. – podniósł ręce do góry geście poddania się. Widział przecież, że Dolores też jest podenerwowana. – Masz rację. Po kolei, wsparcie… Pogadam z Alą, niech szykuje chłopaków na wieczór. GSRy, może ktoś z łowców, każdy cyngiel w zasięgu wzroku. Może być kiepsko, sporo roboty po tych atakach, ale to kurwa priorytet! No i musi nam pomóc załatwić nakaz.
- Musi - uśmiechnęła się promiennie. - Dajmy rekonwalescentce jeszcze trochę czasu, pojedźmy na Rewir. Co Ty na to?
- Chica… – Gary wyszczerzył ząbki i puścił oczko – ja dla ciebie i w ogień.

Zaraz potem szturmowali pokój Kopaczki. Gary machał zeznaniami Uda już od progu
- Alu potrzebujemy nakazu na tego skurwysyna – nie hamował się zbytnio. – Baron, strzygoń, wywoływacz demonów, był przy rytuale – odginał kolejno palce mówiąc chaotycznie. Opowiedział po krótce wyniki przesłuchania. Vorda przeglądnęła zeznania i skinęła tylko głową.
- Dajcie mi dziesięć minut. Macie tutaj wystarczająco wiele by załatwić nakaz.
- No i potrzebujemy chłopaków z bronią. Najlepiej ze dwa plutony. Do obstawy tego klubu, zamierzamy złożyć panu Gabryielowi wieczorną wizytę. Jeśli dasz radę przekaż naszym łowcom, że zabawę na wieczór zapewnia grupa „Rytuał” Przyda nam się każde wsparcie.

- Dobrze, z GSRami nie będzie problemu, pomogą wam zabezpieczyć teren, ale wiecie że strzygoń to głównie wasz problem? Tutaj nawet najlepsi zwykli ludzie nie pomogą…
- Wiemy. -
Gary uśmiechnął się do Ruiz – dlatego Lola chce koniecznie najpierw z nim pogadać. Pewnie o pogodzie, Chelsea wygrało z Liverpoolem… Dopiero potem odstrzelimy mu dupsko.

Gary skoczył jeszcze do pokoi innych grup śledczych i nabazgrał na tablicach zaproszenie na imprezkę wieczorową porą. Adres napisał i że strzygoń zaprasza i że ubaw będzie. Po chwili wpadł jeszcze do chłopaków z technicznego i pobrał amunicję. Pod marynarkę założył lekką kamizelkę kevlarową, trzy kolejne wziął dla Loli, CG i łaka. Pewnie nie będą chcieli, ale na wszelki wypadek niech leżą w bagażniku wozu z służbowego przydziału. Razem z dwoma karabinkami szturmowymi H&K. Poprosił też przydybanego na korytarzu stażystę aby odwiózł kradzioną taksówkę Angusowi. Udało się nawet nie rozpieprzyć „pożyczonego” autka co było chyba dobrym omenem przed akcją.
Telefon od Mike’a go zaskoczył. CG już na nogach… Lola się wścieknie. Triskett powiedział że po drodze sprawdzą jeszcze te adresy Kristofa i Hammera i zaraz do nich dołączą w knajpce.
Pojechali. Konkretny cel w zasięgu wzroku, Gary momentalnie przeszedł z wkurwienia w tryb bojowy. Układał sobie plan zabezpieczenia terenu klubu, rozmieszczenie GSRów, przypominał sobie układ wnętrza lokalu, ilość wyjść, ochronę. Dolores może mieć nadzieję na pokojowe rozwiązanie i przegadanie skurwiela, ale gotowym być trzeba. Szybko dojechali do podanych przez Uda adresów, w obu miejscach wampirków jednak nie znaleźli. Porządne meliny, dobrze urządzone, niemalże luksusowo – Gary zgrzytał zębami. Często ostatnio używane, ale śladów po walce czy popiołku z krwiopijców zamiecionego na szybko pod dywan nie znaleźli. Potwierdzało się, że Strzygoń znowu łgał, a przypalony Udo mówił prawdę. Gary sprawdził dokładnie obie mety, coś tam jeszcze z policyjnej roboty pamiętał. Ciężkie, żelazne rolety na oknach, szyby przejechane dokładnie czarną farbą, wzmacniane zamki, teraz wykopane butem egzorcysty. Meliny przygotowane specjalnie na noclegownię dla zdechlaków. Noclegownię? Trochę nie pasujące słowo, w nocy to oni tu nie siedzieli…

Po półgodzince podjechali pod knajpę, gdzie siedzieli CG i łak. Dolores chciała się już w czwórkę rozglądnąć za miejscem przywołania demona. Do wieczora była jeszcze kupa czasu, Gary wciągnął więc na szybko obiad (mmm włoska kuchnia będzie mu nawet w piekle smakować) i wtajemniczył poharataną część drużyny w treść zeznań Uda i szczątkowy plan ułożony na szybko.
 
Harard jest offline