Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 15:15   #112
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Archiwum Ministerstwa, okazało się chyba najlepiej chronioną częścią siedziby Łowców.
"Jakby akurat ożywieńców interesowały lektury." - pomyślał Egzekutor.
Musieli nie raz pokazywać strażnikom, swoje za laminowane przepustki i odznaki. Droga do biblioteki była długa, ale w końcu udało im się dotrzeć. Nad wielkimi drewnianymi drzwiami, widniał połyskujący w świetle jarzeniówek napis "ARCHIWUM BIBLIOTECZNE".
Weszki tam. Drzwi zamiast otworzyć się z oporem i zaskrzypieć, otworzyły się gładko bez najmniejszego szmeru. We drzwiach już stał jakiś uśmiechnięty staruszek, wpatrując się w swoich gości.
- Witam panowie. Jestem Victor Danford. Główny archiwista wydziału. Panowie są nowi. Poproszę panów o legitymacje służbowe i numery odznak. Każde wejście do archiwum jest skrzętnie odnotowywane. Uprzedzam też panów, że w pomieszczeniach nie wolno palić, spożywać posiłków poza wyznaczonymi do tego miejscami i należy zachowywać ciszę ułatwiającą skupienie innym użytkowników zawartej tutaj wiedzy. Czy to jest jasne?
Xaraf, jak i Wiliam skinęli głowami.
Potem staruszek chyba chciał ich uśpić, czy też zahipnotyzować. Przez 10 minut mówił coś niezrozumiale o jakiś katalogach, systemach i chuj wie o czym jeszcze...
- Więc – zakasłał staruszek na zakończenie – Czy wszystko jasne? Czy mogę w czymś panom pomóc?
- Tak. Chciałbym się dowiedzieć w kilku, ludzkich słowach, jak to działa?
Staruszek popatrzył z wyraźnym gniewem na Łowcę, ale nic się nie odezwał. Po prostu go zignorował, przenosząc całą swoją uwagę na Wiliama, który wyglądał na ostro rozdrażnionego.

Po godzinie, system katalogowania w końcu został rozgryziony. Szybko znaleźli kilka książek, opisujących Mythosa i inne demony, mniejsze, pomniejsze i te większe. Było tego bez liku, bo w zasadzie każda książka w tym nietypowym archiwum zawierała coś o demonach.
Bardzo do gustu przypadła Xarafowi książka niejakiego Rolanda Corleya, "Leksykon demonów". Była okuta w drewniano skórzaną okładkę i napisana, jak się mogło by wydawać, krwią.
Opisywała chyba wszystkie demony wraz z ich symbolami, znakami i szkicem postaci. Jakiej broni należy na nich używać, czego się boją, jak je odesłać itp. Naprawdę wciągające lektura. Był tak zaczytany, że o mało nie zauważył nadchodzącej Emmy. Podniósł na nią wzrok, ale szybko wrócił do książki. Czytał akurat o Azazelu, upadłym aniele.
"Kawał skurwysyna" - pomyślał.

- Jak wam idą poszukiwania? - zagadnęła Emma.
- Zajebiście. Załóż maskę bo kurz unoszący się tutaj może zatkać Ci płuca i zginiesz jak ryba bez wody - odpowiedział niezbyt uprzejmie Wiliam.
Zresztą miał powody. Zostać sam na sam z myślami wśród kurzu i książek. Niezbyt dobrane towarzystwo.
- Znaleźliście coś ciekawego? - zapytała Emma.
- Tak. Karalucha A tak na poważnie to mamy gdzie szukać - Wiliam wskazał dłonią walające się po stole księgi, książki i zwoje.
- Świetnie ale teraz jeden z was musi na razie dać sobie spokój z książkami i pojechać ze mną na miasto - Emma wskazała ręką na otwarta stronę w notesie gdzie widniała spora ilość adresów i przy każdym była jakaś liczba zakreślona w kółeczku - Mamy dziesięć adresów do sprawdzenia.
- Jakieś nowe info od Tchórzofretki czy Trojaczki? - zapytał Wiliam.
- Tak. Emily czyli tchórzofretka powiedziała ze wybrały się w dziewiątkę na Rewir a my mamy osiem ciał w kostnicy. Ta której brakuje Patti czyli Patricia Wallin namówiła je do zmiany lokalu. Kiedy bawiły się w “Pocie i krwi” ona zaproponowała im pójście do “Sztolni demona”. Na miejscu okazało się ze to podły lokal wiec chciały wrócić do “Krwi”, no i to ostatnie co pamięta Emily. Przypuszczam ze ta cała Patti jej po prostu wystawiła. Musimy ją znaleźć. Jest świadkiem, a możliwe że też współsprawcą. Emily nie za dobrze ją znała i nie była w stanie podać jej adresu. Podzwoniłam trochę i ustaliłam miejsce zamieszkania dziesięciu Patricii Wallin w mieście i trzeba się teraz kopnąć w każde z tych miejsc. Oczywiście może się okazać że ona nie mieszka pod żadnym z tych adresów bo np. zamieszkuje u kogoś kątem albo coś w tym stylu ale mam nadzieje że ją znajdziemy. Jeśli trafimy na nią to trzeba ją zatrzymać i dowieść do MR'u na przesłuchanie. Jak pod którymś z tych adresów nie będzie nikogo to wejdziemy i przetrzepiemy komuś chatę bo mam nakaz rewizji in blanco. Któryś z was zna się na przeszukiwaniu i tego typu pierdołach? No i w razie czego trzeba będzie otworzyć zamek bez klucza. - Xaraf wyraźnie był pod wrażeniem. Jak można powiedzieć tyle słów na jednym oddechu? Bowiem wydawało mu się, że dziewczyna gdy to mówiła, nawet nie oddychała. Jakieś dodatkowe płuco?
- Mam wrażenie że siedzenie tutaj to strata cholernego czasu ale kurwa trzeba to zrobić, nikt tego nie odwali za nas. Najgorzej będzie jak się wkurwię tak ze coś niechcący zapalę. Wtedy pomyślą ze bylem kretem-samobójcą. Cholera jasna. I co Panie X ksiazki czy domokrążca? - powiedział Wiliam przenosząc wzrok z książek na stole, na Egzekutora.
Sam Egzekutor miał w nosie gdzie go dadzą. Był myślami ze swoim samochodem z rozbitymi szybami, który zapewne nadal stał na parkingu. Xaraf przerwał lekturę i zamknął książkę.
- Mi to obojętne, chcesz to jedź, nie chcesz to ja pojadę. Co do otwierania drzwi bez klucza, wystarczy je solidnie kopnąć koło zamka. A same przeszukiwania... Hmm... Przetrzepać szafki to nie jest wielka filozofia, gorzej coś z tych śmieci wybrać.
- Stary to nie są kalambury. Pytanie było proste. Wolisz siedzieć tutaj czy naginać na miasto? Proste pytanie prosta odpowiedz - widocznie Wiliam miał ciężki dzień.
- Proszę o zachowanie spokoju - syknął starzec ostrzegawczo.
- Kurde jesteście jeszcze gorsi niż ja w sklepie z butami. To zrobimy tak jak ja zawsze robię jak nie wiem, którą parę butów wybrać. Biorę wtedy wszystkie. Także ruszcie się obaj. Idziemy wszyscy razem. Książki sobie innym razem poczytacie. - wtrąciła się Emma pojednawczo.
Po chwili zwróciła się do staruszka.
- Panie starszy archiwisto, zabezpieczy pan dla nas te książki? Teraz mamy inną robotę do wykonania ale za parę godzin wrócimy i wtedy weźmiemy się ostro do czytania, dobrze?
- Widać Żagiew, że w dobrym humorze jesteś. Aż dziw - Egzekutor popatrzył na wstającego Wiliama. Krótko po nim, on sam się poniósł i ruszył za Emmą.
- A co w tym dziwnego? Zresztą nieważne.Nie chce mi się gadać - dał za wygraną Wiliam.
W czasie drogi i słysząc tą krótką, ale najeżone męską dumą która do różnych czynów prowadzi, rozmowę Emma postanowiła to przerwać.
- Dobra posłuchajcie. Nie dlatego uznałam że jedziemy wszyscy razem żeby mieć więcej towarzystwa do pogadania. Po prostu uświadomiłam sobie że ta cała Patricia mogła nie tylko wystawić te panny ale być też jednym z napastników. Jednym z tych trzech wampirów, łakiem albo strzygą. Każdy z nas prędzej czy później rozpoznałby Zdechlaka ale te dziewczyny niekoniecznie. Czyli możemy natrafić albo na zwykłą kobietę albo na Nieumarłego. I co więcej ona może nie być sama. Dlatego jedziemy w trójkę. Jasne? Aha. Wallin jest drobną brunetką, ma 22 lata i często ubiera się na czerwono. To żebyście wiedzieli kogo szukać. No i oczywiście niezależnie od tego kim jest musimy ja złapać żywcem. Dlatego musimy wziąć odpowiedni sprzęt gdyby nam przyszło łapać Umarlaka. Zajmiesz się jego zorganizowaniem Xaraf? Wiesz najlepiej co się może przydać.
Wypowiedziane do Egzekutora ostatnie słowa, znacznie go ożywiły.
- Aye, aye sir! - odpowiedział i ruszył w kierunku MR'owskiego zbrojmistrza.
Przez drogę z archiwum, zastanawiał się co może się im przydać. Kiedy podszedł do kontuaru, miał już całkiem długa listę potrzebnych im rzeczy.
- Witam. Sporo rzeczy będę brał, więc daj mi kartkę. Zapiszę Ci wszystko.
Zbrojmistrz tylko pokiwał głową i wyrwał kartę z jakiegoś notesu.
- Palcem mam pisać? - zapytał się, kiedy zauważył że nie ma niczego do napisania tej listy.
Po chwili znalazł się i długopis, a Xaraf zaczął notować:

Miotacz sieci (najlepiej stalowa)
Dwa karabinki myśliwskie z końską dawką środka usypiającego (około 10 pocisków)
Gaz łzawiący (granat) x3
Granat hukowy-błyskowy x4
Jakieś paralizator, najlepiej strzelający
Materiały wybuchowe C2 do wysadzania zamków x2


Zbrojmistrz z jawnym zdziwieniem popatrzył na listę, ale wszystko przyniósł co było wymienione. Dodał tylko:
- Łapiecie kogoś żywcem?
Xaraf tylko pokiwał głową i odszedł, ładując wszystko do podróżnej torby. Na szczęście ze zbrojowni do garażów nie było daleko, tak też szybko spotkał swoich towarzyszy.
Ale nich odjechali, po wręczał swojej kompani zabrane przedmioty. Emmie dał paralizator. Tylko. Zresztą dziewczyna więcej się nie domagała.
Wiliamowi przypadł karabinek myśliwski na środki nasenne, granat z gazem łzawiącym i dwa granty hukowo-błyskowe. Resztę zatrzymał sobie, przypinając to do pasa i kamizelki. Miotacz sieci rzucił na tylne siedzenie.
Byli gotowi do drogi.

Przez pierwsze mieszkania siedział tylko w samochodzie i czekał na towarzyszy. Obserwował drogę i pilnował, aby ta Patricia nie próbowała uciekać inną drogą. Przy piątym mieszkaniu wyszedł z samochodu, żeby zaczerpnąć powietrza. Stanął przy drzwiach i czekał na ich powrót. Niestety znowu nic.
Przy szóstych drzwiach wszedł z nimi do kamieniczki.
Jedna rzecz dziwnie rzuciła się w oczy Xarafowi, a mianowicie jedno.
Drzwi nie były pokryte symbolami ochronnymi, przed drzwiami nie widać był choćby śladowej ilości soli.
- Dziwne - powiedział sam do siebie.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline