Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 16:33   #46
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Liberty City, Algonquin, Columbus Ave, jeden z apartamentowców, godz. 8:34

Po spotkaniu z Kennym Elena wróciła do swojego bogatego mieszkania. Tam wzięła odświeżającą kąpiel, zjadła lekką kolację, obejrzała jakiś nudny film w telewizji po czym poszła spać.

Przyśnił jej się dziwny sen, w którym przez chwilę widziała twarz Johna. Ta szybko zamieniła się w Raya, który mówił coś szybko, ale dziewczyna nie była w stanie zrozumieć co dokładnie. Niedługo potem za Machowskim pojawiło się sześć ciemnych sylwetek, które jedna po drugiej zaczęły strzelać do byłego policjanta. Bello mimowolnie odwróciła wzrok, a gdy znowu spojrzała w tamtym kierunku widziała tylko Kenny'ego, zaśmiewającego się do łez. To ją zbudziło, jednak szybko zasnęła ponownie, a gdy rano wstała nie pamiętała tego snu.

Dziewczyna z pewnością nie była rannym ptaszkiem, co prawdopodobnie było skutkiem pracowania w nocy. Tym razem jednak gdy obudziła się po ósmej nie miała ochoty na leżenie w łóżku, dlatego wbrew zwyczajowi podniosła się z łóżka i zabrała za poranną toaletę.

Po śniadaniu, które miało miejsce w okolicach godziny dziesiątej Elena siadła w fotelu, a na stole przed sobą położyła dwie komórki. Swoją i tą zabraną mięśniakowi w mieszkaniu tego całego Ruddieckensa. Pomiędzy nimi wylądowała kartka od Raya z nazwiskami Dzieci Polaka. Trzeba się będzie zastanowić co zrobić dalej i czy w tej chwili można jeszcze cokolwiek zrobić.


Liberty City, Dukes, Huntington St, niewielki hotel godz. 9:03

Nikki obudził się dość wcześnie biorąc pod uwagę wczorajszą zabawę trwającą gdzieś do trzeciej czy czwartej rano. Podejrzewał, że jego dwaj koledzy, Fiodor i Tony tak szybko nie dojdą do siebie, biorąc pod uwagę ilość alkoholu jaki w siebie wlali. Pozostali powinni trzymać się podobnie jak Tommy, ponieważ nie wypili niczego poza paroma drinkami.

Thomson spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu, ale nie miał żadnych nowych wiadomości czy nieodebranych połączeń. Nic zresztą dziwnego, wciąż było dość wcześnie. Zresztą czego Tony albo Luis mogli się dowiedzieć do tej pory? Należało dać im więcej czasu.

Nikki sięgnął po kilku minutach po komórkę raz jeszcze, chcąc zadzwonić do Ivana, jednak wówczas, ku jego zaskoczeniu, na ekraniku pojawiło się imię "Luis", a aparat zaczął dzwonić.

- No co jest? - chłopak odebrał.

- Cześć brachu. Gadałem z Tonym. Może mieć dla ciebie małą robótkę. Jeden warunek: pojawiasz się u niego sam. Jeśli się zgadzasz wpadnę po ciebie za jakieś pół godziny, tylko podaj adres.


Liberty City, Dukes, Stillwater Ave, Dom Kowalsky'ego, godz. 11:47

Ivan i Tony nie pamiętali jak znaleźli się znowu w domu Johna. Doszli do wniosku, że prawdopodobnie podrzucił ich tutaj któryś z kumpli, gdy ci się kompletnie zalali i nie byli w stanie nawet powiedzieć gdzie mieszkają.

Obaj obudzili się z wszelkimi objawami kaca, od bólu głowy począwszy, na zwracaniu ostatnich posiłków kończąc. Fiodor dawał sobie z tym wszystkim radę lepiej niż jego kumpel. Wychodziła z niego ruska natura. Strzeliłby nawet na dzień dobry jedno piwko, jednak lodówka świeciła już pustkami.

Gdy zaczął rozmyślać skąd by tu wytrzasnąć jakiś niskoprocentowy napój, rozległo się pukanie do drzwi. Armone zaproponował, że on otworzy. Po chwili do uszu Fiodorova dotarł ochrypły głos przyjaciela:

- Ktoś do ciebie!

Gdy Ivan wszedł do przedpokoju nie poznał osobnika stojącego w wejściu. Mężczyzna ubrany był w skórzany płaszcz z dużym kołnierzem, którym zakrywał sobie pół twarzy. Do tego dochodziły jeszcze ciemne okulary i kapelusz, które razem uniemożliwiały identyfikację gościa. Dopiero gdy nieznajomy odchylił na chwilę okulary Fiodor rozpoznał w jego oczach wzrok Valerego Klimova. Rosjanin założył z powrotem okulary i kiwnął lekko głową w kierunku Tony'ego. Fiodorov odpowiedział:

- Spokojnie, to swój facet i tak potem wszystko mu powiem.

Na to przybysz pokiwał nerwowo głową. Dopiero wtedy do Ivana dotarło co jego stary znajomy ma na myśli. Nie chodziło o przekazanie informacji przeznaczonej wyłącznie dla uszu Fiodora. Valeri nie chciał by zbyt wiele osób go widziało. Obaj poszli zatem na górę i zamknęli się w sypialni Johna.

- No stary - zaczął 34-letni były wojskowy. - Nieźle się ukrywasz. To pierwsze i ostatnie miejsce w jakim bym cię szukał nie licząc okolicznych spelun. Nie przyszedłem tu jednak na pogaduchy, będę się streszczał. Przede wszystkim przykro mi z powodu śmierci Kowalsky'ego. Nie wiem jednak czy szukanie jego mordercy to dobry pomysł - zanim Ivan zdążył zapytać skąd Klimov o tym wie, ten uciszył go gestem. - Mam swoje dojścia, a teraz słuchaj mnie i nie przerywaj. Jeżeli ja o tym wiem to niedługo mogą się dowiedzieć ci, którzy tego wiedzieć nie powinni, rozumiesz? Przestań ukrywać się ze swoimi kumplami w domu starego bo tutaj zaczną was szukać. Zmieniajcie też często mety, a najlepiej trzymajcie się razem. Nie z tym jednak tu przyszedłem. Wiem, że ktoś już teraz chce was znaleźć. Nie wiem kto to, nie wiem jakie ma wobec was zamiary, z pewnych względów podejrzewam jednak, że nie jest osobą, która chciałaby was zabić. Jeśli chcesz mogę ją na was napuścić, mam ku temu pewne możliwości. Kto wie, może wie coś ciekawego.
 
Col Frost jest offline