Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 17:16   #6
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Greg siedział dwa miejsca od jakiegoś kolesia z dredami patrząc się znudzonym wzrokiem na ciągle zmieniające się slajdy. Gdy profesorek przy mównicy powiedział ile ma trwać lot, Gregor od razu się obudził i zrobił wielkie oczy:
- 200 lat? Przecież to jest chore. Nie wyobrażałem sobie nawet co będzie za 10 lat - pomyślał. Próbował skupić się na dalszej części przemówienia ale myśl o takim szmacie czasu skutecznie mu to utrudniała. Pełny kontakt ze światem uzyskał kiedy do sali weszła kobieta w kraciastej koszuli i poprosiła wszystkich zgromadzonych widzów o pójście za nią. Tak zrobił. Wstał i ruszył z innymi przez zawiłe i długie korytarze. Wreszcie kobieta zatrzymała się i wskazała każdemu pokój, w którym ma mieszkać przez 4 dni. Greg wszedł do swojego. Nie odczuł żadnych pozytywnych emocji związanych z wystrojem pomieszczenia - białe ściany, jarzeniówki, tapczan, a przy nim stolik nocny z lampką, mały, drewniany stół z jednym krzesłem także drewnianym i radio. Obok drzwi wejściowych znajdowały się drugie, drewniane, zapewne do łazienki. W kącie obok łóżka leżała jego walizka i plecak. Spojrzał na stół, na którym stał posiłek.
- Dbają o nas żebyśmy zbyt szybko nie uciekli - pomyślał ale usiadł i zaczął jeść. Gdy skończył podszedł do walizki, otworzył ja i wyciągnął szczoteczkę, pastę do zębów i ręcznik. Potem skierował się do łazienki. Nie była duża, ściany i podłoga została wyłożona białymi kafelkami, w rogu stał prysznic, troszkę dalej sedes, a przy drzwiach umywalka z lustrem nad nią. Gregor podszedł do umywalki, położył wszystkie przybory na krawędzi, a ręcznik zawiesił na swojej szyi. Odkręcił ciepłą wodę i przetarł twarz. Następnie zaczął długo i dokładnie czyścić zęby jak miał w zwyczaju. wypłukał jamę ustną specjalnym płynem, zmył resztki pasty z twarzy i spojrzał w lustro. Zobaczył mocno zielone oczy i zmęczoną twarz człowieka po przejściach.
- Nie wiem czy dobrze robię porywając się na takie coś - powiedział do odbicia w lustrze.
- A co cię tutaj trzyma? - odezwał się głos w jego głowie.
Greg wyszedł z łazienki, zdjął ubrania i rzucił je byle jak na krzesło, zgasił światło, a zapalił lampkę, ukląkł przy łóżku, odmówił ''Ojcze Nasz'' i wyciągnął z plecaka książkę. Tytuł był po niemiecku. Wszedł pod kołdrę i zaczął czytać.
Gdy powieki zaczęły mu opadać odłożył książkę, zgasił lampkę i poszedł spać. Usnął prawie od razu.

Greg czuł miłe wibracje, jakby ktoś go podrzucał do góry ale on sam zamiast spadać szybko leciał powoli jak piórko. Nagle poczuł pieczenie policzka i obudził się. Zerwał się z łóżka tak szybko jak nigdy.
- Wreszcie podnieśliście tą śmierdzącą dupę z wyra, rekrucie! - krzyknął mu prosto w twarz, na którą poleciały drobinki śliny jakiś facet.
- No co kurwa tak się przyglądacie?! 30 pompek na rozgrzewkę, już!
Greg nie bardzo jeszcze kontaktujący upadł na ziemię i zrobił coś co przypominało pompki.
- Co to kurwa jest?! Dzisiaj wam daruję pierdolony kocie ale jak jutro będziecie odstawiać taki cyrk to wam nogi z dupy powyrywam! Macie w tej chwili biec na stołówkę, a potem na ćwiczenia, zrozumieliście, rekrucie?! - mężczyzna krzyczał jakby kroili go żywcem, a twarz przybrała kolor czerwony.
- Tak, sir! - krzyknął Greg.
''Oficer'' wyszedł szybkim krokiem z pokoju zostawiając Grega sponiewieranego i z głupim wyrazem twarzy. Po chwili poszedł do łazienki i powtórzył wczorajszy cykl dodając jeszcze skorzystanie z sedesu.
Ubrany trochę niechlujnie, powoli ruszył na stołówkę. Wszedł do dużego pomieszczenia, także białego i z jarzeniówkami. Obejrzał się i dostrzegł parę osób z którymi był na przemówieniu. Poszedł po swoją tackę i usiadł na krześle na samym brzegu stolika i począł szybko jeść swoją porcję nie odzywając się do nikogo tylko co jakiś czas mierząc wzrokiem wszystkich współsiedzących.
- Ale mi się ekipa trafiła - pomyślał.
Po 10 minutach wstał i zaniósł naczynia z powrotem do okienka skąd bierze się swoją porcję i wyszedł. Według planu wiszącego przy drzwiach stołówki miał najpierw ćwiczenia psychiczne. Błąkał się dobre parę minut nie wiedząc gdzie wejść, aż z któryś drzwi wyszedł naukowiec. Greg podbiegł do niego i spytał się gdzie odbywają się jego zajęcia. W końcu trafił do odpowiedniej sali.
Było w niej dwóch naukowców w białych kitlach. Jeden siedział przy biurku, a drugi chodził po pomieszczeniu. Ten drugi wskazał Gregowi miejsce przy biurku. Greg usiadł i trochę przestraszony myślał co mu będą robić. Naukowiec przy biurku pokazywał mu jakieś rysunki przedszkolaka. W zasadzie nie można było tego nazwać rysunkiem. Na białych kartkach były czarne kleksy i przez ponad godzinę jajogłowi torturowali go tym czymś każąc mówić Gregowi co na nich widzi. Wyszedł cholernie głodny, a do obiadu jeszcze daleka droga. Po tych kretyńskich rysuneczkach przyszedł czas na ćwiczenia fizyczne. Ku jego rozpaczy instruktorem był ten palant, który w tak perfidny sposób wyrwał Grega ze snu.
- Ho ho ho, kogo ja widzę, nasz szeregowy! - krzyknął z zachwytem instruktor.
Teraz Greg nawet nie spodziewał się niczego miłego.
Idący po ścianach Gregor ledwo doszedł do sali ćwiczeń astronautów.
Większość pomieszczenia zajmowała maszyna z jednym, dużym ramieniem do którego przymocowana była mała kabina. Greg wiele razy widział podobną w kreskówkach i widział tez co działo się z ludźmi którzy do niej weszli. Wbrew pozorom to ćwiczenie poszło Gregowi najlepiej. Wytrzymał całą godzinę nieustannego kręcenia się przy dużej prędkości. Wypompowany poszedł na obiad. Zeżarł całą tackę i z chęcią orżnąłby jeszcze jedną. Nie miał jednak czasu. Biegiem poleciał na dwugodzinne zajęcia z urządzeń elektronicznych które zostaną umieszczone na statku. Nie miał już siły iść na kolację ale jednak doszedł. Widok pełnej tacy od razu poprawiła mu humor. Gdy wszedł do swojego pokoju skierował do łazienki, umył się, pomodlił się i poszedł spać.
Kolejne dni były niemal identyczne. Najbardziej w kość dawały Gregowi pobudki przez instruktora ćwiczeń fizycznych i same ćwiczenia.Ostatniego dnia szkolenia chodził jak duch i ani razu przez cały okres ćwiczeń nie odezwał do swoich przyszłych towarzyszy podróży. Nie dlatego, że są nie warci jego słów, po prostu nie lubił rozmawiać z ludźmi, aczkolwiek miał nadzieję, że będą jego najlepszymi przyjaciółmi... Jedynymi przez całe jego życie, miał nadzieję, że go nie odtrącą jak ludzie, z którymi spotkał się w przeszłości i że nie umrą tak szybko jak jego najbliżsi.
 
Ziutek jest offline