Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 18:10   #32
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny...

- Znalazł się ten co to się zainteresował innimi. - Kapłanka odporwadziła najemnika wzrokiem. - Zresztą, gdyby nie Orlamm, to i ciebie nie wiadomo gdzie szukać - Igan.
- Nie ddostałaś informacji? To mniej ppretensje do swojej ssłużby. - spojrzał na lady Yllaatris - Jak mówwiłem już kilkkakrotnie - ja nie pójdę do kkicia.
- Masz na myśli kamień z liścikiem?? - Odwróciła się do niego. - Kontakt ze mną przez kuternogę?? - Puściła mimo uszu kolejną wzmiankę o więzieniu.
- Więc - mimo wszystko jja się nie zgubiłem.
- Nie mniej jednak, gdyby nie mag nie byłoby ciebie dziś tutaj. - Nałożyła sobie na talerzyk coś ze stołu, dolała wina do kieliszka. - Mam nadzieję, że zamknąłeś usta moim nocnym gościom?? Nie chcę mieć więcej problemów.
- Można tak ppowiedzieć. Jednego nie ma w mieście, a druggiego nie znajdą za szybko, choć coś jeszcze muszę z nnim zrobić. Pytanie cco robimy do czasu balu? I czy możemy na kogokkolwiek liczyć, poza sobą?
- Coś?? - Spojrzała na chłopaka pytająco. - Znaczy?? Z mojego punktu widzenia to coś powinno być, jak by to powiedzieć. Powinno uniemożliwić jego kompanom dotarcie do mnie. Ile??
- Co ile? - zapytał
- Ile mnie to będzie kosztował, że się tym zajmiesz?? Skutecznie??
- Na ile wyceniasz morderstwo?
- Z nas dwojga ty się chyba lepiej na tym znasz. Ile chcesz?? - Oczywiście wolałby żeby to słowo nie padło w ogóle w rozmowie, tak dla czystości jej sumienia.
- To mamy problem, bo nie jestem mordercą. - odparł spokojnie.
- To po co ich w ogóle zabierałeś stąd?? Teraz mam dodatkowy problem. - Chyba się jednak pomyliła oceniając fach chłopaka.
- Ponieważ ich znaleziennie w twojej piwnicy spowodowałoby dodatkowe zamieszanie i ddało powód do kolejnego areszttowania. A przeszukanie takie bbyło prawdopodobne.
- To co ty chesz z nim zrobić?? - Strała się jak najlepiej ukryć zmieszanie wywołane jego odmową zabicia członka sekty.
- Przekazać Straży miejskiej? - zabrzmiało to nawet dla niego samego dziwnie. Choć interesowała go reakcja kapłanki. W końcu mógł przynajmniej przez chwilę grać prawego obywatela. W tej drużynie nie było widomo z kim trzymać, a komu wsadzić kosę w plecy.
- Ha, ha, ha... - Zakrztusiła się winem. - Zmieniasz zawód?? Nie wiedziałam, że Wysoka Lady szuka nadwornego błazna. A tak na poważnie. - Ton głosu tez się zmienił, gdy zdołała już opanować kaszel związany z pojawieniem się płynów nie tam gdzie miały pójść. - Ja pytam poważnie.
- Ja mówię poważnie.
- Widocznie coś mi się pomyliło. - Wzruszyła ramionami. - Dla ciebie pewnie i tak nie ma znaczenia czy powieszą cię za jedno czy więcej zabójstw. - Już jakby zupełnie do siebie dodała. - W dzisiejszych czasach trudno znaleźć odpowiednich ludzi. Niezwykle trudno.
- Właśnie tutaj się różnimy. Mnie nie powieszą. Coś jeszcze? Bo temat rozmowy jakiś... dziwny.
- Dziwny?? - Westchnęła głośno. - Raczej dobór słów mało fortunny. - Uśmiechnęła się kwaśno. - Nie mam w prawy w szukaniu takich pracowników. - Wyraźnie zaakcentowała przedostanie słowo.
- Jednak... Wracając do sprawy eeliksiru?
- Nadal nic nie mamy konkretnego. Kilka domysłów. Żadnych poszlak. Nic. - Skrzywiła się lekko. - Gdybyś się jednak namyślił, to wiesz gdzie mieszkam. Tylko uprzedź, że przyjdziesz. Tym razem ktoś się będzie kręcił to tu, to tam. A kolejne trupy mi nie potrzebne.
- Czyli nic nie wiemy i nie mamy pomysłu na to gdzie szukać? - resztę wypowiedzi zignorował/
- Na to wygląda. Bo co do tej pory udało się ustalić?? - W zasadzie to Yllaatris liczyła, że podejmie drugi wątek, ale cóż. - Nic po za to, co przekazano nam na spotkaniu w “Północnym Sercu”. Ba, nawet doszły kolejne niewiadome. Tylko zastanawia mnie po co ktoś zamordował Rhistela i wrabiał ciebie?? Ktoś, kogo nazwisko pojawiło się wtedy??
- Niewątpliwie kktoś, kto wiedział, że obaj jesteśmy w grupie zajmującej się sprrawą. W pewne przypadki nie wierzę. I to zaczyna być już skomplikowane... Ktoś ze sppotkania? Ktoś od Wysokiej Lady? Ktoś, kto obserwował kkarczmę Jana? W zasadzie to o nnikim nic nie wiadomo...
- Czyli zakładasz, że wśród nas jest zdrajaca??
- Jest to moim zdaniem rozssądne sspostrzeżnie.
- Jakieś typy??
- Pani Detektyw... - stwierdził w pierwszej chwili nie podając swojego głównego typa - Ramsay... Jest tego niestety trochę. W zasadzie nie można wykluczyć nikogo. Nie, ja mogę wykluczyć Ciebie.
- A cóż jest powodem tego, że aż tak bardzo mi ufasz?? - Uśmiechnęła się ironicznie.
- Nie powiedziałem, że ci ufam. Mówię, że nnie uważam, że jjesteś szpiegiem.
- W zasadzie dałeś temu wyraz przekazując mi gdzie ciebie można znaleźć. Ciebie i Amblecrowna można również wykluczyć. Ale coś mi tu jeszcze nie pasuje. Ita mowiła, że widziała mężczyzn wynoszących coś ciężkiego ze świątyni. Zakładam, że to Unaatris. Ale nie byli to ci, których ty miałeś przyjemność później spotkać. znaczy oboje mieliśmy. Tym czasem stwierdziłeś, że za zabójstwo w świątyni odpowiadają jednak członkowie sekty. Ktoś dwa razy wchodził do tamtego pokoju?? [o którym pokoju mówisz?, no tym w światyni z chorymi]
- Wtedy wydawało się logicznym, że za porwanie odpowiadają sekciarze Bhaala. Jednak chyba po prostu to był zbiego okoliczności. SAmo porwanie ejst za zagadką - po co ktoś bawił się w porwanie skoro było kilka łatwiejszych sposobów na uciszenie druida. Po co komu kapłanka jeżeli w pakunku faktycznie była kapłanka???
- Gdzieś zniknęła, więc to ona tam musiała być. Może nakryła zabójców na gorącym uczynku??
- To się właśnie kupy nie trzyma. Jeżeli ffaktycznie morderca zostałby nakryty na gorącym uczynku to po prostu kapłankę też by zabił, zzamiast męczyć się z kłopotliwym porwwaniem. Do zabójstwa trzeba zresztą jednej osoby. Do porwania - minimum dwu. Ita mówwiła zresztą o kilku osobach, które coś wynosiły... - Zastanowił się przez chwilę - Chyba, że od ppoczątku chodziło o porwanie, a podczas szamotaniny kkupiec obudził się i go zabili, aby nie pozostawiać świadków...
- Chyba, że?? - Zamyśliła się na chwile kapłanka. - Najłatwiej byłoby wypytać tych najemników. Ale niestety nie mamy żadnego pod ręką.
- Nie mamy. Na dobrą ssprawę nie wiemy kim byli... Po co pporywać kapłankę? - zastanowił się na głos przegryzając znów coś ze stołu. Wyglądało na to, że normalnej kolacji dzisiaj nie będzie.
- Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że miała ona poniekąd związek z grupą zajmującą się skradzionym eliksirem. Ona pielęgnowała tego druida?? A druid znowu miał szpiegować najemników. Nie udało mu się, ale przeżył. Ktoś jednak musiał im donieść kto go dogląda. A to z kolei prowadzi znowu do wniosku, że mamy zdrajcę wśród nas. - Patrzyła jak Igan posila się. Uśmiechnęła się pod nosem, w końcu ponad godzinę temu zaproponował mu posiłek. Odmówił. - Ponowię więc pytanie. Jesteś głodny??
- Jeżeli miała związek z kkradzieżą eliksiru. To wszystko to jest jeszcze barddziej bez sensu. Po co porywać swojjego człowieka?
- Swojego?? Nie rozumiem. Jak swojego??
- ZAkładamy, że to di Grizz jest odpowiedzialna za kradzież? Tak?- Pokiwała głową na znak potwierdzenia. - Druid szpiegował ludzi di Grizz... Skoro zzakładamy, żże porwania dokonali odpowiedzialni za kradzież to porwwali osobę z nimi współpracującą.
- Nie, nie to miałam na myśli. - Igan uniósł wzrok z niemym “A?” - Mówiąc, że Unaatris jest związana z grupą zajmującą się skradzionym eliksirem, miałam na myśli, z grupą starającą się wykryć sprawców. - Skrzywiła się gdy jej rozmówca zasugerował współpracę jej przyjaciółki ze złodziejami.
- To jeszcze niej się ttrzyma... Ile ludzi w końcu szuka ttego eliksiru i dlaczeggo o tym nie wiemy? To zawwody jakieś czy co? Stwórzmy kilku ggrup i zobaczymy która pierwsza znajdzie schowany przedmiot. Bez żartów. Dość już mnie wkkurza Jaheira i całe to towarzysttwo pojawiające się jjak spadające gwiazdy, wygłłłaszające głupawe komenttarze i nic nie robiące...
- Tak?? - Spytała ironicznie. - Tylko nie wiem co ci da to, że mi właśnie to powiesz?? Liczysz, ze doniosę im to tym co tobie się podoba a co nie??
- Nie, przedstawiam sswoje zdanie. Nie widzę sensu tego porwania... jeżeli chodziło o zzabicie druida.
- Jeżeli chodzi o zabicie go, to po prostu chcieli go dobić.
- Ale... Zabójca ma działać szybko i efektywnie. Pporwanie nie jest ani szybkie, ani efektywne. Dlattego... to mi nie pasuje. Choć nnie wiem kto mógłby być zainteressowany porwaniem kapłanki... Chyba ttego tteraz nie zgadniemy...
- Nie jestem zawodowym zabójcom. - Rozłożyła ręce
- Nie. - odparł bez wahania potwierdzając Miał nadzieję, ze rozmowa zacznie zdążać do końca. Bo z jednej strony niby straż nic na niego nie ma z drugiej list gończy pewnie cały czas był w mocy. A cała grupa, która wyszła, wiedziała gdzie jest...
- Widzę, że jak na razie nie prowadzi nasz dyskusja do żadnych logicznych wniosków. Odprowadzić cię do drzwi?? - Nawet nie starła ukryć się drwiny w głosie.
- Znajdę. - odparł ignorując ton jej głosu. Zaczynał być zmęczony tymi wszystkimi zagrywkami i rozgrywkami jakie w tej drużynie się wyrabiały - A jak twój towarzysz się czuje?
A to pytanie zupełnie ją zaskoczyło. W pierwszej chwili zaniemówiła. Gdy już odzyskała mowę odparła:
- Nieprzytomny. Przeżyje. Ale rekonwalescencja potrwa długo. Za długo. - Uważnie przyglądał się twarzy rozmówcy.
- Za długo? Co masz na myśli?
- Że dla mnie miesiąc to za długo.
- Myslę jednak, że z ochrroną nie będziesz miała probblemów. Jakieś towarzystwo - zamierzał powiedzieć “przyszwendało się”, ale ugryzł się w język - się pojawiło. Wyddaje mi się że jacyś znajomi Ramsay’a, ten jeden wwyraźnie się zdziwił widząc go tutaj.
- To kwestia zaufania, mój drogi. Kwestia zaufania. - Dodała podchodząc do drzwi.
- To, obawiam się jest ttowarem bardzo luksussowym...
- Obawiam się, że masz rację.

W chwili kiedy kapłanka wychodziła z pokoju Igan również zniknął w cieniach późnowieczornego wieczornego miasta.
 
Aschaar jest offline