Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 19:12   #38
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Poranne słońce obudziło Raya prawie o 10 rano. Mimo iż w nocy miał niezłą zabawę. Ray nie potrafił długo spać, te 6-8 godzin zupełnie mu wystarczało. Wstał z kanapy, Berettę, którą miał nadal w kieszeni położył na stole. Otworzył lodówkę, został zaatakowany przez niemiły zapach kilku lekko przeterminowanych produktów spożywczych. Szybko wyciągnął z lodówki zafoliowany kotlet z wołowiny. Wziął jeszcze nieotwarty karton mleka. Zamknął chłodziarkę.

10 minut później siedział przed telewizorem, jedząc płatki śniadaniowe, zagryzając je kotletem i popijając to wszystko kawą. Na ekranie puszczali relacją z zajścia w hotelu. Pokazali nawet trzy portrety pamięciowe, które nie były podobne do Raya i reszty. Na szczęście.

Przebrał się. Jego wczorajszy strój może ktoś zapamiętał - wolał nie ryzykować, dlatego dziś ubrał się całkowicie odmiennie. Wczoraj był ciemny, dzisiaj jest jasny. Czarną, skórzaną kurtkę zamienił na jasną płócienną katanę, obszerne bojówki zamienił na błękitne jeansy. Bordowa koszula została zastąpiona przez czarny T-shirt.
Doładował magazynek w Walterze. Pistolet doskonale zmieścił się w głębokiej kieszeni kurtki, która była trochę luźna – Ray kupił ją, zanim poszedł do woja – był wtedy trochę grubszy. Drugi magazynek wylądował w kieszeni spodni, tuż przy portfelu. Berettę zostawił w portfelu.

Ta noc dała mu dużo do myślenia. "Bez pancerza ani rusz w tym mieście". Wyjął telefon, z książki telefonicznej wybrał numer, potem „Połącz”.
-Słucham – z głośnika dobiegł lekko zachrypnięty jak zawsze Franka
-Cześć Frank, tutaj Ray, Ray Love.
-Cześć Ray, dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie?
-U mnie nie bardzo, ale to nie jest rozmowa na telefon. Słuchaj, eee jesteś nadal w Liberty City?
-Tak i nie zamierzam się stąd ruszać.
-A nadal handlujesz?
-Handluję, co chcesz coś kupić, sprzedać?
-Dokładnie, masz może jakieś kamizelki na zbyciu? Nie chodzi mi o coś super nowoczesnego, żeby przynajmniej mnie z pistoletu nie załatwili.
-Coś tam jest. Przyjedziesz zobaczysz. Jestem w Fortside. Szukaj sklepu z biżuterią na południe od ARS. Na lewo od sklepu będziesz miał drzwi. Zapukaj 5 razy. Na razie.
-Cześć – Ray zakończył rozmowę.
Schował telefon i wyszedł z mieszkania.

Podróż do Fortside zajęła mu trochę ponad godzinę. W końcu musiał przejechać autobusem na drugi koniec miasta. Dość sprawnie odnalazł jubilera, podobnie jak drzwi. Nie wyglądały jakoś ciekawie, ot zwyczajnie. Nie rzucały się w oczu. Ray zapukał, dokładnie pięć razy. Wstrzymał oddech. Usłyszał jak ktoś, pewnie Frank, schodzi powoli ze schodów. Drzwi się otworzyły. Stał tam Frank, trochę się roztył od ich ostatniego spotkania.
-Cześć Ray, chodź na górę. – Frank wskazał Rayowi drogę. On sam zamknął porządnie drzwi, poprawił rygiel i ruszył na górę. Szedł wolno, uważnie stawiając kroki. Proteza lewej nogi skutecznie spowalniała jego poruszanie.
Całe piętro to było w zasadzie jedno pomieszczenie. Prawie wszystkie ściany oklejone były zdjęciami i plakatami instrumentów, muzyków i całych kapel. Równolegle do dłuższej ściany biegła lada, za nią, na ścianie, wisiały dziwne, lekko pordzewiałe stelaże. Na podłodze leżała ciemna wykładzina. Wszystkie sprzęty w pomieszczeniu wyglądały na stare. Tylko wykładzina była w miarę nowa.
- Wcześniej był tutaj niewielki sklep muzyczny – wyjaśnił Frank rozglądającemu się Rayowi – ale splajtował. Odkupiłem więc lokal i handluję różnymi zabawkami. Chciałeś jaką kamizelkę?
-Zgadza się, najlepiej żeby była niezbyt droga.
-Spokojnie, zobaczysz co mam w ofercie i sam wybierzesz – poszedł za ladę i zaczął wyciągać z pod niej różne pakunki. – Zbyt dużego wyboru nie mam – położył na ladzie 6 paczek.
Ray podszedł bliżej .
- Tak więc wybieraj: Mam dwa Interceptory, jeden w woodlandzie i drugi w ucp, jednego CIRASA w olive drab oraz kamizelkę PASGT – też w woodlandzie. Jeżeli to cię nie satysfakcjonuje to mam jeszcze kamizelkę z czasów wojny w Wietnamie, ale nosić to można tylko dla jakiegoś szpanu – zaśmiał się – tyłka to ci ona nie uchroni, nawet przed dwudziestką dwójką.

Ray szybko dokonał wyboru. Wziął PASGTa , była akurat w jego rozmiarze i była na tyle mała, że dało się ją nosić pod kurtką. Interceptor był ogólnie za duży, a CIRAS najpewniej byłby zbyt drogi.
-Ile chcesz za PASGTa?
-Nie wiem, to trochę stare, kupiłem po znajomości z demobilu. No niech będzie 300 dolców.
-Trochę za dużo. Dam 200.
-Nie żartuj, za tyle nie sprzedałbym ci nawet kołnierza do Interceptora. 250, to moje ostatnie słowo.
-No dobra, 250 dolców.
- W porządku. Zapakować? – zaśmiał się.
-Nie trzeba, od razu wypróbuję – to mówiąc wręczył kasę Frankowi i ściągnął kurtkę. Kamizelka była troszkę przyciasna, ale chwila zabawy z regulacją i była w porządku.
- Chcesz coś jeszcze?
-Nie dzięki, w razie czego zadzwonię. Na razie.
-Cześć.

Wyszedł na ulicę i poszedł prosto na przystanek autobusowy.
„Dobra, teraz do centrum zjeść pizzę a potem skontaktuję się z Jackiem”
Zegarek w telefonie wskazywał pięć po dwunastej.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:48.
JohnyTRS jest offline