Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2010, 23:41   #8
Roni
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Nie zwracał większej uwagi na słowa naukowca, tym bardziej na slajdy. Błądził myślami gdzieś daleko. Utkwił wzrok w jednym punkcie na ścianie i intensywnie się w niego wpatrywał. Dopiero, gdy dotarł do niego fragment „otworzą się i przywrócą do życia.” spróbował wsłuchać się w przemowę. Nie, żeby jakoś specjalnie się przejął… I tak lepsze to niż zostać tutaj. Po skończonej prezentacji udał się prosto do swojej klatki, pokoju w którym miał spędzić następne cztery dni.

Dzień pierwszy. Bardzo wczesna i gwałtowna pobudka. Sebastiena obudziło lekkie uderzenie w twarz. Sen miał bardzo twardy, więc jedynie to mogło go ocucić. Pochylała się nad nim jakaś kobieta.
-Proszę już wstać. Zaczynamy trening – powiedziała łagodnym tonem. Francuz bez słowa wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Zdjął bokserki i wkroczył do kabiny prysznica. Gorąca woda ściekała po jego umięśnionym ciele. Krople mieszały się z pojedynczymi łzami. Sebastien powoli osunął się i usiadł. Twarz zakrył dłońmi, a kolana podkurczył do brzucha. Po kilku minutach sięgnął ręką i wyłączył wodę. Ociężale wstał i wyszedł spod prysznica. Ubrał jakieś spodnie i koszulkę, po czym ruszył do stołówki.
Jadłodajnia okazała się dużo mniejsza niż przypuszczał. Ot, kilka stołów. Ustał w kolejce po jedzenie i po paru chwilach otrzymał sporą ilość ziemniaków, jakieś mięso i surówkę.
„Wyglądało to całkiem nieźle, może nawet będzie dało się zjeść.”
Z tacką usiadł na samym końcu ławki, z dala od innych. Jedząc przyglądał się innym. Ogromny facet z dredami siedział obok mężczyzny ze słowiańskimi rysami. Znalazły się tu nawet dwie kobiety. Po skończonym posiłku udał się do sali treningowej. Specjalnie przygotowane pomieszczenie wypełnione było atlasami, skrzyniami, murami, barierkami. Słowem – wszystkim, co potrzebne do efektywnego treningu siłowego. Czyli tego, co Sebastien uwielbiał. Poprawił sznurowadła i ruszył do ćwiczeń.



Zaczął od lekkiej rozgrzewki. Kilkaset metrów sprintu, rozciągnie, pompki. Mając dobrze rozgrzane wszystkie partie mięśni mógł zacząć trening. Hantle, podnoszenie ciężarów, skoki przez skrzynie. Dla Sebastiena to niemalże codzienność. Bardzo dbał o formę. Spocony, zmęczony, lecz bardzo zadowolony z siebie skończył trening. Teraz mógł ruszyć na testy psychologiczne. Krótki sprawdzian osobowości, stwierdzenie o poczytalności psychicznej i po wszystkim. Krótko, zwięźle, na temat. Mógł wrócić do swojego pokoju, nawet nie poszedł na kolację. Po prostu położył się i niemalże natychmiast zasnął.

Dzień drugi. Przygotowany na pobudkę otworzył oczy grubo przed porankiem. Dawniej wstawał tak do pracy, więc nie stanowiło to większego problemu. Kilka minut po obudzeniu wstał i zrobił kilka ćwiczeń, aby przygotować ciało na wysiłek. Po rozgrzewce wszedł pod prysznic. Inaczej niż poprzedniego dnia, szybko wyszedł i ubrał lekkie, przewiewne ubrania. W centrum było okropnie gorąco. Drugiego dnia czekały go testy wytrzymałościowe i wykłady na temat planety. Czyli nuda. Leżał kilkanaście minut na łóżku, aż ktoś po niego przyszedł. Niski mężczyzna zdziwił się, że Sebastien był już na nogach. Bez słowa wyszedł z pokoju. Bona've powoli ruszył do stołówki. Wziął ziemniaki, kotleta i coś na popicie. Nie ma to, jak okropnie kaloryczne śniadanie.

Do stolika podszedł dość mocno spocony mężczyzna. Zaczęli całkiem interesującą konwersację. Po skończonej rozmowie wstał i ruszył na testy wytrzymałościowe. Kazali mu przebiec dwa kilometry na bieżni. Dla Sebastiena to pestka. Biegał tyle codziennie. Następie czekał go test przeciążeniowy. Wsadzili go do wirówki przeciążeniowej i zaczęli obracać.



-Dochodzi do 11 g! - usłyszał w komunikatorze głos naukowca. -Test zakończy się za 3, 2,1... Test przeciążeniowy zakończony! Wirówka przeciążeniowa wyłączona!
Kilku mężczyzn przyszło, by pomóc mu wyjść z kapsuły. Okropnie kręciło mu się w głowie, miał nudności. Jeden z naukowców podał mu kilka tabletek. Kilka minut odpoczynku i mógł ruszyć na wykłady o planecie. Przyspieszony trening równał się masie pracy i praktycznie zero czasu wolnego. Usiadł przy jednym z biurek, zaraz przed mównicą. Siedziało tu paru innych mężczyzn wyglądających na techników. Mężczyzna prowadzący wykład mówił mało zrozumiałe dla Sebastiena rzeczy. Jakieś głupoty o składzie atmosfery, twardości gleby... Po co mu to wiedzieć? Wyłączył się po paru minutach. Skupił swoją uwagę na jedynej kobiecie w sali. Młodej, ładnej blondynce. Aż dziw, że taka kobieta została inżynierem. Dwie godziny później szedł już do siebie do pokoju. Testy przeciążeniowe całkowicie go wypompowały. Padł jak zabity.

Dzień trzeci Tym razem zaspał... Wysoki chudzielec musiał krzyknąć jego imię, by się obudził. Nie miał siły, by poprowadzić poranne ćwiczenia. Wziął tylko krótki prysznic i pobiegł na stołówkę. Wypił litrowego RedBulla praktycznie duszkiem. Drugiego wziął ze sobą. Nie spojrzał na swoich przyszłych towarzyszy, tylko ruszył w stronę hali technicznej. Wielka przestrzeń wypełniona silnikami, maszynami i ciężkim sprzętem. Wszędzie słychać było szum pracujących samochodów, huki mini-eksplozji. Sebastien podszedł do mężczyzny stojącego przy łaziku przystosowanego do jazdy po Marsie.
-Sebastien Bona've. Miałem tu przyjść na szkolenie
-Skieruj się do Roberta Fullera. Stoi przy promie NSR-900, w drugiej hali
-Dziękuję
Rozejrzał się i zobaczył cyfrę 2 jarzącą się nad ogromnymi wrotami. Szybkim krokiem udał się w jej stronę. Pchnął drzwi i znalazł się w mniejszej sali, w którym znajdował się jedynie prom i mnóstwo ludzi majstrujących w jego komponentach.
-Przepraszam?! Który z panów to Robert Fuller? - spróbował przekrzyczeć głośny dźwięk pilarki kątowej.
-Ja! - podszedł do niego krępy łysy mężczyzna w średnim wieku. - Proszę za mną! - udali się razem do mniejszego pomieszczenia, w którym znajdował się model silnika w mniejszej skali, projektor i ekran. Szkolenie trwało niecałe 3 godziny, ale zrozumiał z niego o wiele więcej niż z wykładu o planecie. Techniczny żargon był mu znajomy. Na resztę dnia nie miał nic zaplanowane, więc po prostu poszedł do swojego pokoju i zaszył się z butelką whisky.
 
Roni jest offline