Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2010, 05:59   #41
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith biegnąc przez niezbyt gęsty las bardzo szybko dogonił po zapachu i słuchu dwójkę uciekinierów. Pozostało już tylko za nimi iść, lub też i ryknąć na nich, jeśli trwałoby to zbyt długo. Na szczęście nie było takiej potrzeby, gdyż chwilę potem do uszu likantropa dotarł harmider produkowany przez wioskę goblinów. Tuż potem było już ją nawet widać.
Dirith uśmiechnął się, jednak coś mu w duchu mówiło, że coś jest nie tak. Potwierdził to świst strzały, po którym przykucnął trochę dla bezpieczeństwa i obserwował jak pada pierwszy goblin. Zaraz potem następny, co mrocznego elfa zirytowało nie mało, gdyż te gobliny miały posłużyć do przeczesywania wybrzeża.. jeśli księga z notatkami Riktela wogóle dotarła do brzegu, zamiast na przykład dna, aby zgnić razem z okrętem którym płynął. Nie czekając zatem na dalszy rozwój wydarzeń spojrzał w kierunku, z którego padły strzały i ujrzał ludzi. A sądząc po ubraniu, grupkę dzikusów, dodatkowo jeszcze przedrzeźniających drowy zabarwieniem skóry.

Tygrys zmierzył srogim wzrokiem ludzi, którzy ośmielili się zasiekać jego przyszłych dwóch robotników. Myśląc, że zaraz pewnie zaczną do niego strzelać jak do goblinów ruszył w ich kierunku zamierzając się trochę rozerwać.. Jednakże zupełnie sie nie spodziewał, że owe dzikusy padną na kolana i zaczną sie modlić co wywołało w nim dość spore zdziwienie pomieszane z zaskoczeniem. Na ich szczęście myślał jeszcze trzeźwo i szybciej wpadł tygrysowi do głowy pomysł jak ich wykorzystać, niż do nich dotarł. Zwolnił więc i z uśmiechem na pysku zbliżył się do ludzi i ocenił jak bardzo mogą mu być przydatni.. Poczuł jednak głód.. ~ Do czegoś przydadzą się na pewno. ~ pomyślał czego efektem był tylko szerszy uśmiech.
- No! I to mi się podoba. - stwierdził dość mrukliwym głosem.
- Ej, wy. Co tu robicie?
Mężczyźni wybałuszyli gały słysząc słowa płynące z... ust...? czarnego tygrysa.
- OooooOOOOooo abudaabuda!
- Szaima uuuu szaimaaaa!
- Ooorabunama amuna szaima!

~ Świernie. ~ pomyślał drow widząc, że chyba tak się nie dogadają oraz przyglądając jak pełni zachwytu i poniekąd nagłej paniki panowie zaczęli kłaniać się jeszcze gorliwiej, jakby stał przed nimi bóg wcielony.
- Rozumiecie co do was mówie?
- Ooo szaima szaima!
- Amunara szaima!!! -
witali ukłonem, radością, uwielbieniem i trwogą każde słowo.
- Gdzie jest wasza wioska i co to w ogóle jest za kraina? -Spytał próbując czegoś się dowiedzieć o miejscu w którym wylądował jednak nadal bezskutecznie, mimo wyraźnej sympatii ze strony napotkanych tubylców. Dirith w tym momencie zaczął się poważnie zastanawiać, czy nie szybciej byłoby się dogadać z goblinami ze znajdującej się w zasięgu wzroku wioski.
Spróbował do nich coś powiedzieć w drowim, jednak to jak przypuszczał przyniosło dokładnie taki sam efekt jak poprzednie próby.
Widząc tylko jedną reakcję na próby porozumienia się z zupełnie nie rozumiejącymi go ludźmi pokręcił tylko głową w niedowierzaniu. Jednakże rozbawili go na tyle, żeby chociażby spróbować użyć ich do znalezienia księgi. Póki co, postanowił ich jednak doprowadzić na plażę, może tam uda się coś wskórać, a przy okazji pomóc reszcie, gdyż i oni mogą się z czasem do czegoś przydać.
- Dobra, starczy tego przedstawienia, mamy coś do załatwienia. - powiedział bardziej do siebie niż do nich, po czym zaczął iść w kierunku plaży.
- Chodźcie za mną. - powiedział odwracając się i machając jedną łapą tak, żeby dobrze widzieli, że chce żeby za nimi podążyli, po czym ruszył i po dwóch-trzech krokach znowu się odwrócił, i zaczął machać aby dać im jak najwyraźniejszy przekaz.
- Oooo!
- szaima unu, unu!!!
- Uhu, aha!

Wzbudziło to kolejną sensację. Obcy byli w siódmym niebie, a wyrazy ich twarzy obrazowały podekscytowanie, radość, ciekawość i strach. Obserwowali cię przez chwilę, po czym jeden z nich, w dziwnych barwach - pewnie dowódca grupki - niepewnie ruszył za tygrysem. W końcu jak się zobaczy boga to nie pozwala mu się odejść od tak, lezie się za nim! Zatem "bóg" szedł spokojnie spoglądając tylko czy w końcu za nim idą.
Kiedy reszta zobaczyła, że nie przeszkadza to iż idą za Dirithem, a wręcz przeciwnie, wszyscy się ruszyli.
Ciemnoskórzy ludzie przez całą drogę szeptali coś między sobą i byli zapatrzeni w likantropa jak w obrazek. Bali się niezmiernie ale leźli. Ich ciekawość i wyrazy twarzy były rozbrajające... przez co idący na czele tego dziwnego pochody tygrys miał problemy z powstrzymaniem śmiechu.

Na szczęście po dłuższej chwili już dotarł na plażę, gdzie zobaczył resztę rozbitków. Magini polazła na znajdujące się kawałek od brzegu skały do pływającego w jakiejś beczce klechy oraz gnoma. Człowiek, który rzucił mu w nocy linę i rzucał w jego stronę toporkami siedział niczym się nie przejmując i czyścił broń, a orczyca bawiła się z jakąś rybą pływającą miedzy nią a zakonnikiem. Nie uszła też uwadze mrocznego elfa kolejna grupa ludzi ubranych bardo podobnie, do już spotkanych tubylców.
~ Świetnie, im ich więcej, tym szybciej będą przeszukiwać wybrzeże. ~ pomyślał z nie schodzącym z pyska uśmiechem.

- O, widzę, że wy już też spotkaliście tubylców. - powiedział głośno wchodząc na plażę i przyglądając się wszystkim. Po czym zwrócił się do Magini.
- Wygląda na to, że w ich wiosce możemy zostać całkiem nieźle przyjęci, jak w końcu się jakoś z nimi dogadam i nakłonie do zaprowadzenia mnie tam. Zainteresowana? - powiedział w miarę spokojnie, po czym odwrócił się do podążających za nim ludzi.
- Ej ty. - Powiedział kiwając głową na człowieka, który ruszył za nim pierwszy.
- Zaprowadź mnie do swojej wioski, rozumiesz? - powiedział podchodząc do niego, po czym wyrównał kawałek piesku, na którym mógłby narysować to o co mu chodzi.

Mroczny elf usiadł więc przed nim i wystawił prawą łapę nad przygotowany piasek. Z tej łapy szybko zaczął wyciekać srebrny płyn, który szybko uformował się w zwykły krótki patyk. Zamierzał nim rysować w taki sposób, aby nie bylo go widać, jednak nie dotykać łapą do piesku tak, aby pod ruszającą się łapą cudownie pojawiały się rysunki.
Spróbował narysować jedną linię. Po jednej jej stronie pofalowane linie oznaczające morze, co zresztą zaraz pokazał wskazując łapą na rysunek oraz na wodę.
- To jest ta przeklęta woda. - rzekł mając nadzieję, że człowiek będzie bardziej zainteresowany rysunkiem niż biciem kolejnych pokłonów. Zaraz poterm narysował przy wodzie kilku ludzików z włóczniami. - To - wskazał wyraźnie na narysowane postacie. - jesteście wy. - tym razem pokazał łapą na tubylców. Zaraz potem na rysunku pojawił się jakiś prosty czworonożny kot, z założenia mający być tygrysem po czym Dirith na niego wskazał jednocześnie mówiąc.
- To jestem ja, czyli jesteśmy tutaj. - wskazał na cały dotychczasowy rysunek, po czym w jakiejś odległości od narysowanego brzegu zaczął rysować jakieś chatki i więcej ludzików z włóczniami i łukami koło chatek. - To jest wasza wioska. - powiedział bardziej informacyjnie, jakby liczył na cud, że zaczęli go rozumieć, a następnie narysował linię, jakby drogę między wybrzeżem a wioską, a po środku idących w jej kierunku tubylców z plaży, a za nimi tygrysa. - Teraz wy - wskazał na tubylców. - zaprowadźcie mnie - tym razem wskazał na wszystkich wokół po czym na narysowaną zgraję nad symboliczną drogą - Do waszej wioski. - powiedział machając w stronę lasu, a następnie wskazując na narysowaną wioskę, mając nadzieję, że tym razem coś do nich dotrze, po czym przyglądał się reakcji.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline