Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2010, 19:08   #114
Merigold
 
Merigold's Avatar
 
Reputacja: 1 Merigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skał
Burn Witch Burn!
Do jasnej cholery, ktoś miał tu groteskowe poczucie humoru. Groteskowe i wyjątkowo mało zabawne. W całej aferze Audrey i tak miała wiele szczęścia ze skończyło się tak jak się skończyło. Mogło być gorzej. Wycie syren, zgiełk na korytarzu szpitala, nerwowo wykrzykiwane komendy lekarzy; ktoś rozpętał im tu właśnie piekło inkwizycji, a ona poszła na pierwszy ogień polowania na czarownice!
Burn Witch Burn, cholera...

Poparzone plecy, rana postrzałowa nogi.... taaa , fakt, miała cholerne szczęście! Chyba zaraz z tego szczęścia zacznie skakac i wybijać pieprzone hołubce! Fakt, omal zapomniałaby: poparzone plecy i przestrzelona noga!

Leżala na brzuchu, bo tak mniej bolało. Choć uśmierzacze bólu jakimi nafaszerowano ją niczym bożonarodzeniowego indyka i tak odwalały kawał dobrej roboty. Od chwili gdy Tim przywiózł ją na oddział intensywnej terapii i przekazał w ręce specjalistów w zielonych kitlach, świadomość Audrey zaczęła zaliczać wzloty i upadki, redukując się do jednego wielkiego chaotycznego bełkotu. Spała, budziła się, dostawała głupiego Jasia, znowu spała, budziła się i tak w kółko Macieju. Jaś, Maciej, w sam raz doborowe towarzystwo dla takiej sierotki Marysi jak ona... swoją drogą czy ktoś jej wytłumaczy co ona do cholery ma z tymi imionami?
Megan.
Ktoś mówił o Maggie. Właściwie to nie tyle o niej mówił co zwracał się do niej jakby nią była... i zrobiła coś czego nie powinna... lub była tam gdzie być nie powinna... lub powinna być gdzie indziej... gdzie? Poczuła że robi jej się gorąco... Trop?
A może jednak halucynacja?
Znów obudziła się z drzemki usiłując poskładać do kupy co do tej pory wiedziała.
Co się wydarzyło?
Pamiętała granat i ucieczkę. Strach, panikę i iskierkę nadziei... a potem wybuch który cisnął nią na podwórko...Znowu strach... myślała już że tam zginie, spłonie niczym żywa pochodnia...
Wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Było blisko, blisko jak cholera.
Potem przybył Tim niczym jakiś rycerz na białym koniu. Chyba załatwił zamachowca, tego który do niej strzelał. Chyba wziął też jej torbę... a może nawet ona sama go o to prosiła... choć równie dobrze od tego momentu mogły już się rozpoczynać majaki, bo czy faktycznie myślałaby w tamtej chwili o jakimś głupim zdjęciu? Brzmiało troche nierealnie. No dobra, będzie musiała go o to zapytać przy okazji.

- Niezły pieprznik no nie? – na dźwięk głosu za jej plecami niemal podskoczyła a włoski na jej karku stanęły dęba.
Milutko.
Dała się zaskoczyć jak byle amator.
Gdyby była czujniejsza wiedziałaby o jego obecności dużo wcześniej. Wystarczyło zwrócić uwagę na nagły spadek temperatury w pomieszczeniu i towarzyszące temu nieprzyjemne zawirowania eteru
Bezcielesny.

- Sporo was tutaj dzisiaj, łowcy – w rękach ducha pojawia się widmowy papieros i zapalniczka, a w ślad za tym najprawdziwszy dym i smród tytoniu.

Audrey zmarszczyła nos czując dochodzący do niej swąd papierosa.
Zmieniła nieznacznie kąt ułożenia na łóżku na pozycję strategiczniejszą do obserwacji gościa.
Bezcieleśnak wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z siebie i zdecydowanie podejrzanego palanta.

- Wielu przekonuje się, co jest po drugiej stronie bariery. – dramatyczna pauza przerwana sztachem fajki - Jestem Finch O’Hara. – teatralny gest - I będę miał do ciebie prośbę, śliczna.

Masters uniosła lekko brew zachowawczo powstrzymując się od komentarza i zamieniając się w słuch.

- Widzisz, słodziutka – kolejna przerwa na zaciągnięcie się papierosowym dymem – Potrzebuję na chwilę jakiegoś ciała. I mam nadzieję, że taka Wiedźma jak ty, zgodzi się być przez chwilę moim płaszczem. Co ty na to? Muszę zrobić coś ważnego. I nie bój się, słodziutka, jestem łowcą, podobnie jak i ty. To jak? Zgadasz się?
Audrey łypnęła na bezcielesnego z niskości szpitalnego łóżka
„Kpi czy o drogę pyta?”
Prychnęła z niedowierzaniem
„Facet ma tupet, nie ma co”.
– Normalnie kazałabym ci wsadzić sobie głęboko w twój bezcielesny zadek taką prośbę – mruknęła pod nosem - , choć zwarzywszy na okoliczności i rodzaj prośby jesteś pewnie kolejną moją halucynacją którą rozsądniej będzie zlekceważyć... – dodala już ciszej ni to do siebie ni to w próżnię

Przemyśl to dobrze słodziutkka. To co nie zostanie dane po dobroci można wziąść siłą - wypuscił dym z papierosa

„Dobra, to już przestaje być zabawne”
Audrey nieznacznie przesunęła się na łóżku zasłaniając ciałem ręce

- Mówisz że byłeś... jesteś łowcą? – mruknęła starając się odwrócić uwagę ducha od tego co właśnie zaczęła robić hmm... pod kołdrą. Pogaduszki pogaduszkami, halucynacje halucynacjami ale tego typu gróźb nie wolno jej lekceważyć. Wkurzyła się.
Duch ostro sobie pogrywał. Pytanie o co w tym wszystkim chodzi? Jeśli dobrze to rozegra może uda jej się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu; wzmocnić swoją zdolnośc obronną na wypadek gdyby duch wprowadził swoje słowa w czyn, a równocześnie zdobyć jakąś informację... Naiwny to trochę plan, bazujący na hollywoodzkim założeniu że każdy złoczyńca jest gadułą nie potrafiącym oprzeć się pokusie opowiedzenia o swoim arcygenialnym pomyśle dając tym samym fory głównemu bohaterowie a sobie niedźwiedzią przysługę... No dobra, plan naiwny, życie to nie film, lecz nadzieja matką głupich, więc...
– Jeśli mam już coś rozważyć to muszę wiedzieć coś więcej niż to że masz chcicę polansować się w moim ciele - nieznacznie wyciągnęła z nadgarstka weflon i wbiła igłę ponownie pod skórę – Mniemam że nie chodzi wyłącznie o ubranie się w nową skórkę... więc o co? – zacisnęła zęby ryjac igłą w skórze znak... krew przypieczętowująca rytuał, krąg który wzmacniała w swoim umyśle, otaczający jej ciało, rosnący, zabezpieczony stalą, płomieniami i całym gównem jakie jej przychodziło do glowy ...
 

Ostatnio edytowane przez Merigold : 25-10-2010 o 17:18.
Merigold jest offline