Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2010, 20:28   #10
Niya
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Kolejna odprawa – pomyślała Tara i wyciągnęła laptopa. Ale sama przecież tego chciałaś, następnej misji, aby tylko uciec jak najdalej od Ziemi. Zapomnieć ostatni rok.
Rozejrzała się dookoła po sali. To sterylnie białe pomieszczenie przyprawiało ją o dreszcze. Czuła się jak bohaterka kolejnego hollywoodzkiego gniota, w którym grupka wybranych frajerów zostaje przewieziona do tajnej rządowej bazy „dawno temu w odległej krainie” i tam zostają wyszkoleni na bohaterów, którzy uratują świat. Tak, dokładnie tak – poczuła się jak frajerka. Ale co w sumie miała do stracenia?
Po niedługiej chwili na podwyższeniu stanął mężczyzna i przedstawił się, jako Henry Drank. Nagle światło zgasło i zaczął się pokaz slajdów z projektora. Tanger starała się skupić i wynotować najważniejsze fakty dotyczące ich wyprawy. Dobre przygotowanie to podstawa. Do każdej ekspedycji była prawie perfekcyjnie przygotowana. Wiedziała, jaki ciężar na niej spoczywał, czuła odpowiedzialność za swoich ludzi. Na dużej głębokości wszystko się może zdarzyć. Wtedy trzeba mieć plan B, C i D i działać szybko. Nie zawsze się jednak udaje przyjść z pomocą na czas, a Ty patrzysz jak ciśnienie zamienia Twoich kolegów w….
Nagle zdała sobie sprawę, że pokaz się skończył i znowu pali się światło. W pomieszczeniu pojawiła się kobieta. Wszyscy zaczęli wstawać ze swoich miejsc i kierować się ku wyjściu. Tara pospiesznie zebrała swoje rzeczy i również ruszyła w stronę drzwi.
…..
Kwatera była niewielkim pokoikiem, dość skromnym, ale i w miarę przytulnym. Luksusowym wręcz dla kogoś, kto pół życia spędził w ciasnych kajutach. Spojrzała na czekający na nią posiłek i stwierdziła, że może poczekać tam jeszcze trochę. Wyciągnęła z torby kostium do pływania i maskę do nurkowania, po czym ruszyła na poszukiwanie basenu. Taki kompleks na pewno go posiada. Widziała kiedyś w telewizji jak kosmonauci ćwiczą w takim basenie poruszanie się w skafandrze kosmicznym. Nie wiedziała jednak do końca czego może się spodziewać po tym ośrodku. Czy rzeczywiście może swobodnie się po nim poruszać czy lepiej nie wychylać nosa ze swojego pokoju. Wiedziała, że na pewno wszędzie będą kamery i na pewno nie zdoła przemykać się niezauważona po budynku. Ruszyła, więc dziarsko korytarzem. Tak jak myślała, tuż za rogiem natknęła się na pierwszego „ochroniarza”. Stwierdziła, że najprościej będzie się po prostu zapytać czy jest tu gdzieś basen niż bawić się w sprawdzanie gdzie, co się znajduje. Okazało się, że jej obawy były na wyrost. Strażnik uprzejmie wskazał jej drogę i Tara już za chwilę moczyła się w wodzie.
Woda zawsze ją odprężała. Jako dziecko dużo czasu spędzała żeglując z ojcem. Nauczyła się nurkować, zdobyła licencję płetwonurka. Potem studia oceanograficzne. Większość życia spędziła poza lądem. Woda ją przyciągała, była bezpiecznym schronieniem, ale i niebezpieczną matnią, która pochłaniała ludzkie życie. Tara miała nieszczęście poznać ją od obydwu tych stron.
Zrelaksowana wróciła po godzinie do swojego pokoju, wzięła szybki prysznic, żeby zmyć z siebie zapach chloru i ubrała się do spania w zwykłą bawełnianą piżamkę. Przed snem spróbowała posiłku, którego wcześniej nie tknęła, ale stwierdziła, że nie ma ochoty jeść. Gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki poczuła, że odpływa do świata fantazji i zasnęła.
…..
Następnego dnia obudziła się o świcie jak zawsze. Wstała powoli z łóżka, wypiła szklankę zimnej wody i zaczęła się rozciągać. Całą noc dręczyły ją koszmary. Czuła, że zapada się w mroczną otchłań, wzywa pomocy, lecz nie wydobywa się żaden głos z jej gardła, dryfuje w przestrzeni, wokoło niej okazuje się, że krążą tysiące gwiazd. Nie może oddychać, brakuje jej tlenu, jest tylko zimna pustka. Czyżby podświadomość ostrzegała ją, co do powodzenia tej całej misji? Skończyła rozgrzewkę, usiadła pod ścianą i zaczęła medytować. Musiała wyciszyć się zanim wyciągną ją na testy. Minęło może z 5 minut, kiedy z impetem otworzyły się drzwi jej pokoju i weszła kobieta o wyglądzie rasowego gestapowca. Na jej twarzy widać było rozczarowanie, kiedy zobaczyła, że jej ofiara już nie śpi.
Tak? – powiedziała spokojnie Tara.
Mam być pani opiekunką podczas pobytu w ośrodku – powiedziała chłodno kobieta. Teraz zaprowadzę panią na śniadanie. Proszę za mną.
Stołówka bardzo przypominała jej okrętową mesę. Niewielka, prosta. Zgarnęła szybko tacę z jedzeniem i siadła w najdalszym kącie sali. Nie miała ochoty na rozmowy. Jedzenie było nie zgorsze. O wiele gorsze rzeczy się jadło – pomyślała sobie i szybko opróżniła zawartość talerzy i zapiła kubkiem kawy.
Następnie ten sam ponury babsztyl zaprowadził ją na testy sprawnościowe, które okazały się niezbyt wymagające i zaczęło ją to zastanawiać. Prawdziwi kosmonauci na pewno byli poddawani surowszym sprawdzianom. Czyżby ktoś nie do końca wierzył w jakiekolwiek szanse tej misji? A może to nowy podstępny plan powolnego zmniejszania populacji ludzi na Ziemi wysyłając ich na samobójcze wyprawy? Tylko czemu w takim razie nie wysyłają z nami Chińczyków, a niby najlepszych z najlepszych? – myśli te nie dawały jej spokoju przez cały dzień. Tara była jedną z tych osób, które wierzą w spiskową teorię dziejów.
......
Następny dzień zaczął się podobnie, ale tym razem jej opiekunka nawet się nie odezwała słowem, kiedy rano zjawiła się w pokoju Tanger. Skinęła tylko lekko głową, żeby Tara za nią podążyła. Zaprowadziła ją do małej salki gdzie czekał już psycholog, aby przeprowadzić testy. Tanger podchodziła dość sceptycznie do tych psychologicznych „czarów – marów”. Jak ktoś na podstawie tego jak zinterpretuje kilka kleksów na kartce może określić jej osobowość, jaka jest, jakie tajemnice skrywa. Czas dłużył jej się nie miłosiernie.
Resztę dnia miała wolną i mogła przeznaczyć go dla siebie. Poszła na stołówkę zjeść jakiś lekki obiad. W pomieszczeniu siedziało kilkoro innych uczestników. Usiadłszy znowu w kącie obserwowała innych uczestników wyprawy i przysłuchiwała się ich rozmowom. Wynikało z nich, że są poddawani najróżniejszym testom, a niektóre z nich są dość ciężkie. Wynikało z tego, że się myliła i następny dzień może przynieść jej wiele zaskoczeń. Postanowiła, więc przygotować się odpowiednio. Po południu wyruszyła na siłownię trochę poćwiczyć wytrzymałość, a wieczorem jak zwykle poszła przepłynąć kilka długości basenu. Przed snem zaczęła czytać książkę o konkwistadorach i ich brutalnym podboju „nowego świata”, lecz szybko urwał jej się film.

....
Trzeciego dnia nie zawiodła się. O dziwo testy wytrzymałościowe przyniosły jej dużo frajdy. Symulacja przeciążeń była trochę bardziej hardcore`ową wersją wesołego miasteczka. Zdziwiła się jednak bardzo, że mimo pobytu w takiej wirówce jej żołądek się nie zbuntował i nic nie zwrócił. Powlokła się do następnej sali. Czekało ją jeszcze kilka sprawdzianów tego dnia.
Po całym dniu najwymyślniejszych sprawdzianów rozbawiona wróciła do pokoju. Szkoda, że jeszcze nie zbadali czy potrafię uprawiać seks w stanie nieważkości. Bycie kosmonautą wcale nie jest takie trudne – pomyślała. Lecz złe przeczucia podpowiadały jej, że jeszcze się przekona jak bardzo się myli.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline