Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2010, 01:06   #13
SmartCheetah
 
SmartCheetah's Avatar
 
Reputacja: 1 SmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłośćSmartCheetah ma wspaniałą przyszłość
Cisza zabijana osamotnionymi skrzypnięciami dachu bądź zeskokami drowa, spokój i...mistycyzm tego miejsca. Z jednej strony tajemniczy, a z drugiej przerażający i kryjąca niezliczoną ilość tajemnic. To były jedyne rzeczy które towarzyszyły Xunowi podczas jego samotnej wędrówki. Drow cały czas brnął ku domniemanym centrum tego miejsca. Tam, gdzie znajdował się oświetlony środek kopuły. Przeskakując zwinnie z budynku na budynek, niekiedy korzystał również z ziemi, biorąc pod uwagę niezdobywalne w normalny sposób miejsca. Spodziewał się dalszego ciągu ciszy i spokoju, którego ostatecznie nie dane było mu zaznać.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=jRFSfL0MXAg[/MEDIA]

Na jednej z budowli której dach w więcej niż połowie był koroną potężnego drzewa stało się coś nieoczekiwanego. Dla drowa, pokryta bluszczem budowla była niczym dziwnym, szczególnie biorąc pod uwagę specyfikę tego...miejsca. W żadnym wypadku nie spodziewał się że otoczenie postanowi dyktować własne zasady, zabierając mu to co tak wyjątkowo sobie cenił. Nikt inny jak właśnie ono było zawsze sojusznikiem mnicha, sprzyjając mu w większości okoliczności. Nie było tak jednak tym razem.

Najpierw szmer, który chcąc nie chcąc zwrócił uwagę drowich ślepi. Serce zaczęło jakoś tak znacznie szybciej bić a dotychczas spokojny oddech pogłębił się.
Gdy tylko oczom Xuna ukazały się pełznące ku jego postaci pnącza zmarszczył brwi. Jakakolwiek magia rządziła się tym miejscem, była wyjątkowo potężna. Zbyt potężna jak na pojmowanie drowa, który z takim rodzajem ożywionej natury jeszcze nie miał do czynienia. O ile same rozwijające się pnącza wcale by go nie zdziwiły, to te które...zmierzały ku niemu - owszem. Różnice również zrobiły zaciskające się dookoła kostek i łydek pnącza, które zdawały się flankować nogi zaskoczonego i niespodziewającego się mrocznego elfa.

Otoczenie również przeciwko mnie? Najpierw niewidzialny "towarzysz" a teraz to...Zdaje się że trzeba będzie obrać konwencjonalną drogę.

Nie zastanawiał się długo. Pędy zaciskały się coraz mocniej, a w każdej chwili mogło pojawić się ich znacznie więcej. Głównie dlatego postanowił jak najszybciej zniknąć z dachu budowli, która rządziła się swoimi własnymi prawami. Czując że bluszcz zwyczajnie nie ustąpi, i posiadając świadomość tego że w każdej chwili mógłby zostać pochwycony przez inne pnącza zadziałał dynamicznie i szybko. Wywróciwszy się zwinnie na plecy - zgodnie zresztą z wolą pnączy - szarpnął nogami w swoją stronę, by zaraz - wraz ze zwinnym obrotem ciała - chwycić się dłońmi samej krawędzi dachu. Ruch nie zajął mu zbyt długo czasu, a pośledziło go jeszcze mocniejsze szarpnięcie, mające na celu zwieszenie się drowa z dachu i...wyrwanie nóg z ściskających je pnączy. Gospodarz zdawał się nie być wyjątkowo agresywnie nastawionym, uznając przepędzenie drowa jako wystarczające zwycięstwo. Przynajmniej na obecną chwilę. Mroczny elf zeskoczył czym prędzej na ziemię, puszczając się rzeczonej krawędzi dachu. Zaraz po miękkim lądowaniu skierował się ku środkowej części drogi, cały czas obserwując budynek i żyjący bluszcz.

Zaiste, ciekawe. Jednak bardziej jestem ciekaw tego co mnie czeka i co spotkało całą resztę.

Obserwował budowlę przez dłuższy moment, by ostatecznie rozejrzeć się po całej ulicy. Westchnąwszy, rzucił przelotnie jeszcze jedno, nieco przykrótkie i podejrzliwe spojrzenie na zwijające się pędy po czym ruszył przed siebie, w tą samą stronę w którą parł wcześniej. Tym razem jednak kierował się samym środkiem drogi, oglądając od czasu do czasu za siebie.

Drugi raz nie miał zamiaru dać się zaskoczyć.
 
__________________
Don’t call me your brother
’cause I ain’t your fucking brother
We fell from different cunts
And your skins an ugly color!
SmartCheetah jest offline