Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2010, 09:39   #25
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
- Droga Pani hrabino, oczywiście biorę pod uwagę i to, że królowa Matry zostanie powiadomiona o naszym przedsięwzięciu i to, że gdy będziemy planowali większe przedsięwzięcie, Matrańskie służby dyplomatyczne wesprą nas w jego organizacji. W zamian kilku matrańskich naukowców pojedzie wtedy prowadzić badania i Uniwersytet Królowej Matki oraz Akademia Umiejętności będą na zasadach partnerskich prowadzić badania. Teraz podejrzewam, że nie będzie potrzebna żadna pomoc i kooperacja, gdyż operacja jest bardzo niewielka a i przewidywane zyski naukowe raczej nie zaprą nam tchu w piersiach. Jeżeli są panie w stanie w tak krótkim czasie otrzymać informacje zwrotne od swojej korony, to oczywiście wezmę je pod uwagę. Na tą chwilę jednak zadowolę się udziałem Matry na poziomie dwóch godnych dam i ich doświadczenia.

- Baronesso, póki od Pań nie otrzymam słowa, że wezmą udziału w wyprawie, to wszelkie informacje mogące umożliwić lokalizację znaleziska pozostaną moją tajemnicą. Gra toczy się o zbyt wysoką stawkę, bym mógł pozwolić sobie na nieostrożność. Jednak wystarczy mi zwykłe słowo każdej z Pań a opowiem wszystko jak na spowiedzi.

- Co do kapitana Felerhara ... sądzę, że to doskonały pomysł. W świetle innej mojej prośby do Pani, nie mam nic przeciwko ujawnieniu baronetowi pewnych informacji o tej misji. Czy mam sam zająć się zaproszeniem pana kapitana? Czy też woli pani zrobić to osobiście? Miejsce jego przebywania mogę ustalić w ciągu godziny - to wszak aktualnie skoszarowany oficer sojuszniczej armii.

- Pani Doktor - przewidywałem trasę morsko - lądową. Spotkanie pań w porcie Olei, dzień drogi na północ od Kindle, opodal majątków pani hrabiny. Tam zaczeka okręt z załogą i wojskiem. Gdyby pani baronessa faktycznie chciała wywołać mały skandal - wsiadła by na okręt tu, wraz z kapitanem Felerharem. Dopilnuję wtedy by zostało to zauważone przez odpowiednie osoby. Okręt oficjalnie płynie do Agarii. Kapitan mógłby oficjalnie zostać przez Cynazję uznany za persona nongrata w związku z wydarzeniami na balu. To tłumaczyło by wcześniejszy wyjazd ... ale już nie obecność baronessy. Pozostałe panie wsiadły by w tajemnicy w Olei (bagaże z Uniwersytetu można oczywiście załadować już w Kindle). Stamtąd do Rovenny. To potrwa około dwóch dni. W Rovennie będzie czekał już powóz. Mamy tam także "bezpieczny dom". I dalej już owym powozem pod eskortą żołnierzy dalej. Tak to widziałem. Cała podróż trwała by nie więcej niż sześć dni.

- Co do konserwatyzmu Eliarczyków to nie popadał bym tu w przesadę. Są to poprostu bardzo emocjonalni ludzie. Wystarczyło im otwartości by w raz z Nordią i Delią rozgrabić Bardanię, potem zaś by na Nordię uderzyć. Z tego co mi wiadomo, ani do Nordyjczyków, ani Matry ani Agarii nie pałają negatywnymi emocjami. Tylko my z naszą pięciotysięczna ledwie armią, jesteśmy niby rzęsa w oku.

- Dokumenty należą już do Pani. To są właśnie odpisy. Oryginały mam schowane. Przedmiotów na razie nie oddam, ale mogę wypożyczyć gdyby chciała Pani pokazać zaufanemu doradcy.

- Co do dworu owego możnowładcy ... moi ludzie twierdzą, że nie ma on pojęcia co do skarbu jaki ma na swoim terenie. Będą musiały Panie jednak postępować bardzo ostrożnie, gdyż to inteligentny człowiek i miłośnik sztuki. Być może celowym nawet okaże się zdradzić mu w którymś momencie cel misji ... ale na pewno nie mocodawcę. Zaś co do obozu w środku lasu - to moi ludzie odradzają. To nie są bezpieczne lasy na obozowanie. Nie mogę wysłać z Paniami pułku wojska. Mogę tuzin muszkieterów. A to tam nie wystarczy, gdyby przyszło do spędzenia miesiąca w lasach. Do tego - stałemu, ukrytemu obozowi potrzebne są zapasy. Można je brać tylko z terenu Eliaru a skrycie może być trudno. Gościna u wielmoży i wypady do naszego znaleziska powinny być bezpieczniejsze. Proszę pamiętać, że to na razie tylko zwiad, a nie główna ekspedycja.

- Nie powiedziałem jeszcze jednej rzeczy. Ojciec Rubinshei, który odkrył to miejsce i powiadomił mnie, wraz ze swym towarzyszem wydobyli się stamtąd w specyficzny sposób. Otóż ... szli tunelami przez nieznany im czas, ale na tyle długi, by skończyło im się jedzenie i woda. Mogły to być cztery dni, ale mógł być i tydzień albo trochę dłużej. Wyszli podziemiami Kindle ... Przez dwa ostatnie tygodnie szukali drogi powrotnej, ale nie udało im się to. Sierżant Wilgon Szeferd, zwiadowca który towarzyszył ojcu, oraz sam ojciec Rubinshei - wyruszą z paniami.
 

Ostatnio edytowane przez Bothari : 25-10-2010 o 09:51.
Bothari jest offline