Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2010, 09:47   #24
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Miała ochotę zasyczeć, a kły same wysuwały się z dziąseł. Była wściekła. Sługus Wasyla panoszył się nie czując przed nimi żadnego respektu. Czuła słodki zapach jego krwi, który drażnił jej nozdrza i potęgował rozdrażnienie.
Już otwierała usta, kiedy przed dom zajechało z piskiem opon jakieś auto. A potem usłyszała trzaśnięcie drzwi, coś upadło na ziemię i męski głos krzyknął:

- Wasyl! Trzymaj swoje kundle na łańcuchu, bo następnym razem nie będziemy aż tak mili!

Meyumi bez wahania, z gracją dzikiego kota podkradła się do okna i wyjrzała na zewnątrz, a kiedy obcy odjechali wybiegła na zewnątrz.

- Cholera, kto to? - spytała siebie Angelina.
Jakby w odpowiedzi usłyszała krzyk Meyumi
- Angelino, pomóż!!
Angel zastanawiała się przez chwilę co robić. Potem spojrzała harleyowcowi głęboko w oczy i rozkazała wskazując na krzesło
- Siadaj i nie ruszaj się dopóki nie wrócę.
O dziwo mężczyzna wykonał polecenie. Najwyraźniej legendy o hipnotyzującym wzroku wampirów również były prawdziwe, ucieszyła się w duchu.

Zamknęła drzwi wyjściowe z kuchni i podbiegła w stronę dziewczyny, a następnie zwróciła się do niej.
- Znasz go?
Meyumi nie odstępowała od mężczyzny.
- To właśnie Jeff... - zwróciła się do Angel. Po czym z powrotem do mężczyzny. - Słyszysz mnie? Jeff? - w głosie dało się wyczuć lekką panikę.

A więc Jeff... Nie wyglądał zbyt dobrze mówiąc oględnie.
Widoczne ślady pobicia i tortur, duża utrata krwi - Angelina myślała kiedy wnosiły wampira do salonu.
Dziwne tylko było to, że nie odczuwała wobec niego… niczego. Gdzie się podziała jej empatia? Przecież do diabła była lekarzem! Oceniała stan pobitego Jaffa na chłodno kalkulując i myśląc nad możliwością pomocy.
Krew. Krew była rozwiązaniem. Dostrzegła, że i Meyumi podąża tokiem jej myślenia. Obie spojrzały na przybysza.

- Wiem o czym myślisz – Angelina zwróciła się do kobiety - tylko... jeśli ma jakieś cenne wieści dla Wasyla to może powinnyśmy najpierw je poznać.

Meyumi skinęła potakująco głową i poprosiła Angel, żeby przepytała mężczyznę.
- Ok, zobaczę co da się zrobić. – Angel skierowała swoje kroki z powrotem do kuchni.

Podeszła do harleyowca i ponownie patrząc mu w oczy powiedziała:
- Mów, co masz do przekazania Wasylowi.
- Nie – odparł krótko mężczyzna - Miałem to dla niego zdobyć i dostać nagrodę, tak jak zwykle. - zamyślił się na chwilę - A wiecie kiedy wróci Wasyl? Bo jak go długo nie będzie, to może wy mi zapłacicie?
Zaskoczenie Angeliny musiało przez chwilę malować się na jej twarzy. Jak to? Przecież wcześniej podziałało? Dlaczego ten facet jej nie słucha?
Stała przez chwilę milcząc, tak że Meyumi jako pierwsza zareagowała odpowiadając:

- Za chwilę powinna wrócić Rebeca, ona panu zapłaci. Poczeka pan tutaj jeszcze chwilę? - uśmiechnęła się łagodnie i poprosiła Angel na bok.
- Tak sobie właśnie pomyślałam... - zaczęła szeptem. - że jeśli go ruszymy, to Wasyl się dowie, że Rebeci nie było. A może lepiej by jednak nie wiedział? Pójdę do lasu... Mam pewien pomysł. Może się uda i Jeffa nakarmimy.

Miała rację. Niebezpiecznie było zadzierać z Wasylem, a tym bardziej nie chciałaby zaszkodzić Rebece.

- Ale paniusiu - rzucił harleyowiec, gdy obie wampirzyce szeptały - Po co niepokoić jakąś Rebecę. Skoro nie ma Wasyla, to wy mi możecie zapłacić. Wasza krew też chyba ma moc, co?
Tym razem przesadził. Angelina wysunęła kły i sycząc zapytała:

- Wasyl płacił ci krwią człowieku? - oburzyła się Angel. Facet ją wkurzał.
- Nie ma mowy. Pod nieobecność Wasyla rządzi tu Rebeca. Albo poczekamy na nią albo... - Angelina uśmiechnęła się złośliwie.
Mężczyzna mimo swojej postury, skulił się w sobie jak zbity pies. Słowa Angel działały na niego niczym bicz i widać, że poczuł przed nią respekt. Pochylił głowę i wyjąkał:
- Ja...ja..jak sooobbiee życzysz pani.

Miał szczęście. Po raz kolejny Angelina uspokoiła wzburzenie. Trzeba było przecież zająć się Jeffem.
- Mówisz o krwi zwierząt? – ponownie zwróciła się do Meyumi - Hmmm... jeśli zadziała....
- Tak... chyba nie mamy innego wyjścia. – ta druga szepnęła w odpowiedzi. Angel pokiwała lekko głową. - To ja idę... - powiedziała niepewnie Meyumi i wybiegła na zewnątrz.

Angelina niecierpliwie chodziła krążąc między kuchnią i salonem. Harleyowiec nie sprawiał już problemów. Na jej polecenia położył medalion na szafce w kuchni i siedział nie odzywając się więcej.

Wkrótce Meyumi powróciła z… pumą. Angel cofnęła się kilka kroków, ale dziewczyna świetnie panowała nad zwierzęciem. Angelina była pod wielkim wrażeniem.
Kiedy posoka zwierzęcia zaczęła spływać do ust Jeffa, a ten wkrótce sam wgryzł się w szyję pumy, kobieta dostrzegła cichy ból i jakby protest w oczach Meyumi.

Czyżby to zwierzę coś dla niej znaczyło?
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline