Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2010, 10:48   #3
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
Amulet drżał i błyskał. Jak na zwykłe świecidełko był obrzydliwy. Jak na przedmiot magiczny był jednocześnie arcydziełem i chłamem. Miernością, bo zawierał wręcz szczątkowe ilości mocy i zerowe ilości zabezpieczeń. Cudem - bo zaklęcie, które tam wepchnięto było bardzo skomplikowane i zapewne rzucał je arcymag. Na dodatek - mógł przydać się tylko swemu twórcy a pozostali czarodzieje mogli co najwyżej określić gdzie on mieszka ... albo wyssać moc z przedmiotu, jeżeli byli by tak zdesperowani, że ta kropelka robiła by różnicę.

Naszyjnik mienił się w oczach osób postrzegających magię. Błyskał i przyciągał uwagę. Płatki brązu pozlepiane pozornie bez ładu i składu wabiły i niemal zmuszały do spojrzenia. Błyski łączyły się w linie, linie w labirynt, labirynt - w mapę. Do tego ... talizman nigdy nie obracał się w koło. Zawsze cześć płatków wskazywała jakiś kierunek. Gdzieś w głąb lądu ...

Ale poza tym, było to zwykłe, badziewnie wykonane ćwierć kilograma brązu, o wartości nie większej niż srebrny grosz.

* * *

Dlaczego tutejsza złodziejka okradła tutejsza straganiarkę? - myślał próbując rozruszać zbolałe zwoje mózgowe. Kac dręczył go koszmarny. Nigdy więcej wina u Johana. Tego, że więcej nie pije w sensie globalnym już nawet nie próbował przysięgać. - I dlaczego ukradła jedyny podmagiczniony przedmiot na całym straganie? Przecież wyglądał okropnie ... - myśli nadal nie chciały wskoczyć na właściwe miejsce. Dopiero po kwadransie znalazł odpowiedź: - Bo złodziejka była magicznie wrażliwa. Biedna dziewczyna. Jak ją znajdą łowcy źródeł to ... eureka! Można ja sprzedać łowcom. Płacą przecież koronę od łba. A jak się okaże specjalnie uzdolniona, to nawet więcej!

Zerwał się i rozpoczął śledztwo ... Wcześniej tylko musiał pozbyć się kaca.

* * *

- Masz to ukrócić Michaelu. Mam dość tego bałaganu. To psuje interesy. Przybywają do nas po szachan magowie i szlachta i co? Ktoś powoduje, ze ląduja w rynsztoku. Albo tracą szyby w oknach. Tak wiem ... to niby sprawa straży, ale zaczęło mnie to drażnić. Niech ktoś kto to robi - przestanie.

- Dobrze ojcze
- Michael wyszedł. Godzinę później szefowie wszystkich miejskich gangów, zarówno małych jak i dużych, dorosłych i młodzieżowych, wiedzieli że wieczorem ma im coś do powiedzenia. I spieszyli się, by na spotkaniu być. Nie być i nie wiedzieć, mogło oznaczać - być trupem.

* * *

Gdyby tylko był trochę lepszym magiem ... odczytanie aury dziewczyny przekraczało jego możliwości. Nawet w miejscu, gdzie tak długo siedziała. Na szczęście zdołał zebrać nieco aury przedmiotu. Co prawda była to aura ogólna, ale na początek i to wystarczyło. Polazł do karczmy. Przywołanie małego demona służebnego tym razem się powiodło i minutę później uleciał już by odnajdywać.

Pech chciał, że gdy consigliere Michael tłumaczył ulicznym mordom, że od dzisiaj nie wolno strzelać z procy do bogaczy i że ma być porządek w Willowej i Starej Handlowej, nasz bohaterski i pomysłowy mag siedział na stołku w gabinecie Felier McTuare, nadwornego maga mera miasta. Siedział i słuchał o nakazach i zakazach i odmóżdżył - jak tu wyłgać się z zamieszania bez odsiadki albo wyciszenia ...
 

Ostatnio edytowane przez Bothari : 25-10-2010 o 10:53.
Bothari jest offline