Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2010, 00:18   #607
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Pon. 22.X.2007, Mieszkanie doktor Pavlicek, 19:15


Kwadrans oczekiwania spędził w samotności, za towarzysza mając jedynie telefon komórkowy, którym wysłał krótkiego SMSa do Angielki, streszczającego rozwój sytuacji i obiecującego dalsze informacje w razie ich uzyskania w kostnicy XIII.

Tknięty przeczuciem, dopisał jeszcze Jeśli można Pani - lub Pani przyjacielowi - jeszcze jakoś pomóc, proszę dać mi znać.

Kiedy Czeszka wróciła, Yagami powstał, gotów do wyjścia. Ujrzawszy, że przyjdzie mu jechać mydelniczką przez moment zastanawiał się, czy nie powiedzieć "pojadę za panią" ale machnął ręką.

Kiedy wysiadali przed kostnicą, rzekł tylko, unosząc brew z dyskretną niewiarą:

- Pewnie powie mi pani, że nigdy nie dostała mandatu i że zdała za pierwszym razem?


Pon. 22.X.2007, kostnica XIII wydziału, 20:00


- Kogo ja widzę, Yagami!
- Ha! Brakuje mu piekiełka! Jak sobie radzisz, chłopie?
- Pablo-san, James-san, jak widać kiepsko. Już wróciłem, stęskniony.
- Dobrze się składa, wpadnij do nas do Fish Tanku czasem, co? Wieczorami da się tam i zjeść i oglądnąć!
- Z przyjemnością, byle oglądnąć nie dotyczyło... pracy
- uśmiechnął się Japończyk
- Przyjemności później, chłopaki, nie z tym tu jesteśmy - wciśnięcie przycisku uruchomiło komputer.

Onmyoudou wymienił jeszcze pozdrowienia z Pablem i Jamesem i poszedł za koronerką do jej gabinetu.

* * *

Błysk papierosa. Stuk w ekran.
- A co zrobisz, jeśli.. jej tu nie znajdziesz?
- Bardzo, ale to bardzo się ucieszę - odparł bez namysłu. Potem przebiegł pamięcią poprzednie takie przypadki i smutno się uśmiechnął. Dopiero wtedy złowił jej spojrzenie, zrozumiał o co naprawdę pytała i odrzekł - Ale to nie o to pytanie, prawda? - zastanowił się, kiedy kobieta wydmuchnęła kolejne kółko, wstukując zapytanie. - Hmmm... nie jestem jeszcze pewien. Spróbuję zdobyć więcej informacji. Przejdę się na spacer - to często pomaga spojrzeć na rzeczy lepiej... lub po prostu inaczej.
- To co o niej wiemy?
- Jenna, kocha ocean, skacze "o właściwej godzinie" ale wbrew sobie...
- Jenna?
- przerwała mu zdziwiona - Jenna? Co to za imię... Jenna? Jest pan absolutnie pewien?
- Dedykacja na zegarku brzmiała „Dla kochanej Jenny”-
zmarszczył brwi Azjata. Odkąd ujrzał Pavlicek przy komputerze, rozpoczął regulację swego ki. Spowalniał je, z każdą chwilą oczekując złych wieści. W myślach zapewniał się, że już jest za późno. Że kobieta już nie żyje. Że przecież zawsze tak było.

Czeszka sięgnęła po odłożonego jakiś czas temu papierosa, zaklęła cicho, ujrzawszy, że zgasł, odpaliła go raz jeszcze, mrucząc przy tym:
- Czyli nie Jenna, panie Hirohito. Albo Jenny, albo Jenifer. - palce przebiegły po klawiaturze - No to tylko przyciskamy guziczek i czekamy na wyniki... To cię nie ucieszy. Jenifer Hewitt lat 26, przyczyna śmierci...

"Więc tak się nazywała."

Kontrola ki była jedną z umiejętności, które czyniły z Japończyka kogoś prawdziwie opanowanego, zwłaszcza dla otoczenia. Czeszka dojrzała jedynie skupione na jej słowach oblicze mężczyzny. Nie mogła wiedzieć o zawczasu spowolnionym przepływie ki. O chwilowo odciętych gruczołach łzowych.

"Staten Island. Czyli faktycznie blisko mnie. Punkt dla Pani, Hollward-sensei."

- Jedźmy. Wymyślę po drodze. Przepraszam jeszcze na moment.

* * *

Opanowawszy pierwszy szok i poczucie winy, przepłukawszy twarz zimną wodą w łazience, Japończyk zaczął trzeźwo myśleć. Miał niejasne poczucie, że nazwisko coś mu mówi. Wydobywszy swój nieodłączny telefon wprawnymi ruchami wystukał zapytanie, które posłał wyszukiwarce Google.

Jednak "Jeniffer Hewitt love ocean" zwróciło wyniki zgoła nieoczekiwane. Patrząc na obrazki pięknej kobiety oraz odnośniki do baz filmów, tytułów piosenek itp. mag doznał olśnienia.

Jennifer Love Hewitt. Aktorka, piosenkarka, modelka.

"No tak. Nazwisko faktycznie może 'coś mi powiedzieć'. Brawo Yagami."

Tknięty pewną myślą, szybko wpisał nieco inne zapytanie. Brak istotnych wyników. Zerknął dokoła. Zmierzali na parking, do 'mydelniczki'. Westchnąwszy cicho, mag zwiększył tempo swych działań. Połączywszy się z komputerem domowy, wszedł na swojego bloga i dopisał tam wpis o tematyce marinistycznej. Z wcześniejszą datą. Następnie dodał tam komentarz, który podpisał Jennifer. Zapisał, bo doszli do mydelniczki. Zanim ruszyli, zagaił:

- Jakim człowiekiem jest tamtejszy koroner? Wie o drugiej stronie czy nie? Dlatego starał się o stołek w XIII-tce?
- Stołek w kostnicy wydziału, może i nie jest prestiżowy, ale jak lubisz ciekawe przypadki to...
- rzekła Laura biorąc kolejny zakręt zbyt ostro i prawie przejeżdżając kosz na śmieci. Oczywiście nie przejęła się tym. Spoglądała stoickim spojrzeniem na drogę, podczas gdy jej ręce, jakby oddzielnie od reszty ciała, starały się utrzymać ten pojazd na czterech kołach. - Edwin jest...upierdliwy, dociekliwy i inteligentny. Ile wie o drugiej stronie? Niewiele. Albo i nic. Edwin jest lekarzem patologiem. Ja jestem po egzobiologii. A że poprzedni koroner był patologiem i nieźle namieszał... Cóż, dzięki temu miałam fory. - zadumała się przez chwilę. - Co by tu jeszcze? Jak wspomniałam, jest wścibski, dumny ze swego szkockiego pochodzenia i ze swego upadłego już klanu. Marzył by być detektywem, ale przepadał na testach sprawnościowych. Właściwie nadal marzy i wciska się we wszystkie sprawy w swoim posterunku.
- Ciekawe przypadki? Czy kostnica wydziału, potocznie znanego ze ścigania czarownic i maniaków to właśnie takie miejsce?


W duchu onmyoudou westchnął. Ciekawy, inteligentny, wścibski, zawzięty na Czeszkę... Brakowało chyba tylko służbistości.


Pon. 22.X.2007, kostnica 122 posterunku na Staten Island, 20:45


Ledwo zaparkowali, Azjata sprawdził jeszcze raz bloga, z satysfakcją powitał widok wpisu i komentarza wyświetlanego z odpowiednimi datami i zwrócił się do swej towarzyszki:

- Pannę Hewitt poznałem przez internet, przez komentarz, poprzez rozmowy na komunikatorach. nie mieliśmy jeszcze okazji się spotkać, zaczęło się od wpisu na moim blogu. Ponieważ obecnie sporo przebywam na Staten Island liczyłem na spotkanie, przy okazji rozmowy z panią wspomniałem o pannie Hewitt, pani zaś skojarzyla nazwisko z taką samobójczynią. Wystarczy, czy czegoś brakuje?
- Sama nie wiem...
- rzekła Pavlicek i pokiwała palcem przed nosem Japończyka dodając niemal mentorskim tonem. - To bardzo brzydko wplątywać w swoje kłamstewka, słabą kobietę. Mnie gwoli ścisłości. - słysząc uściślenie, mężczyzna się mimowolnie uśmiechnął. - Eeeech...teraz ja będę musiała kombinować, skąd znam pana, skąd słyszałam o pannie Hewitt. Zwykle nie zaglądam do kostnic innych wydziałów. Mam wystarczająco dużo roboty na swojej.

Ale na tym póki co zostało, zatem takiej właśnie odpowiedzi - choć bardziej ukazując odczuwany smutek śmiercią młodej Jennifer - udzielił mag w chwilę później w odpowiedzi na pytanie amerykańskiego Szkota. Chudzielec poprawił okulary, przeczesał palcami włosy jedynie pogarszając ich i tak niesforny układ i z sympatyczną mieszaniną współczucia i zrozumienia ruszył pokazać ciało.

Japończyk stwierdził, że drży. Bynajmniej nie miał ochoty tego oglądać. Mimowolnie przez głowę przebiegł mu obrazek robaka dusz na ciele brata. Zmusiwszy się, Yagami postąpił za Edwinem McEllroyem.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline